Andrij Bondar - „Historie ważne i nieważne”, czyli pogranicza literatury

Michu Michalski
Michu Michalski
Kategoria książka · 4 sierpnia 2011

„Są historie nie mniej rzeczywiste niż najbardziej absurdalny sen” – tak rozpoczyna się jedna z „ważnych historii” Bondara i tą sentencją można opisać cały zbiór opowiadań ukraińskiego poety, publicysty, tłumacza i prozaika.

Absurd prześwituje przez treści Historii ważnych i nieważnych,

 a forma, w jaką ubrał autor swoje dziełka, dobitnie podkreśla ten stan rzeczy. Już samo określenie tych powiastek mianem opowiadań, to dosyć ryzykowne posunięcie. Bo jak nazwać jednostronicowe historyjki o różnorodnej tematyce – opowiadaniem? felietonem? A może po trosze jednym i drugim? Andrij Bondar zabiera nas na pogranicza literatury, gdzie proza życia zlewa się z literacką fikcją, formy felietonu i opowiadania przenikają przez siebie; historie, które wydarzyły się wczoraj, mieszają się z tymi, które miały miejsce dużo dawniej i z tymi, które mogą dopiero się wydarzyć. A wszystko to na tle Ukrainy oglądanej oczami młodego inteligenta.


Historie to prozatorski debiut Bondara. Co istotne, wcześniej niż na Ukrainie książka ta ukazała się w Polsce. Biuro Literackie przygotowało prozę Ukraińca w znakomitym tłumaczeniu Bohdana Zadury (zresztą obaj panowie znają się i darzą sympatią – czego wyrazy znaleźć można w opowiadaniu Carmen Bohdana) i serwuje ją czytelnikom w solidnej oprawie wydawniczej. Część z 87 króciutkich opowiadań polscy odbiorcy mieli już okazję poznać podczas szóstego Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania we Wrocławiu, którego Andrij Bondar był gościem. Teraz nadszedł czas na poznanie pozostałych historii.


I w tym miejscu rodzi się wątpliwość: czy polski czytelnik, przyzwyczajony do wyrazistych, wymownie spuentowanych narracji, wczuje się w specyficzny klimat Historii ważnych i nieważnych? Niektóre z opowieści Ukraińca mogą sprawiać wrażenie nonsensownych – zarówno jeżeli chodzi o treść, jak i skondensowaną objętość i lakoniczną formę. Tam, gdzie historia powinna zacząć nabierać tempa – urywa się i kończy; tam, gdzie oczekuje się mocnej puenty, która wyjaśniłaby wydarzenia – dostaje się rozmyte zakończenie, jeszcze bardziej zaciemniające sens fabularnych zdarzeń. Być może to jakaś analogia do prawdziwego życia? Bondar bawi się z czytelnikiem, zaprasza go do gry, w której trzeba wykazać się poczuciem humoru, umiejętnością kojarzenia faktów oraz dozą wrażliwości. Wszystko to będzie przydatne, by z tych krótkich historyjek, które przypominają potłuczone kawałki szkła, ułożyć mozaikę ukazującą dawną i współczesną Ukrainę (a nawet trochę więcej niż samą Ukrainę - kawałek Europy Wschodniej i ogólnie, kawałek świata).


Trzeba jednak ostrzec potencjalnego czytelnika, że przygoda z Historiami ważnymi i nieważnymi to nie kwestia jednego wieczoru. Czytanie ciągiem wszystkich opowiadań nie ma sensu – nie dlatego, że są zbyt skomplikowane, ale dlatego, że należy je smakować i rozważać - powoli, małymi dawkami. Część z opowiastek trzeba przeczytać kilka razy, by w pełni je zrozumieć, odczuć i odcisnąć w swojej pamięci. Bo chyba największy urok prozy Bondara polega na nastrojowości – ujętej w ciasne ramy ni to felietonu, ni to opowiadania. Kiedy już przyzwyczaimy się do bondarowskiej narracji, każda z opowieści, mimo iż krótka i fragmentaryczna, ukaże się jako kompletna i skończona.


Po zakończeniu wycieczki po literackich pograniczach ktoś mógłby zapytać, jaki jest sens tworzenia takich literackich portrecików? Czy odciśnięta w papierze pamięć o ludziach i zdarzeniach, nieco chroma i kulawa, zniekształcona przez czas – jest komukolwiek potrzebna i może wnieść cokolwiek nowego do naszego życia? Po przeczytaniu Historii ważnych i nieważnych jednego można być pewnym – każdy ma coś do opowiedzenia. I każdy jest częścią, bohaterem opowiadanych historii. A to, czy są one odciśnięte na papierze, w naszej pamięci, czy gdziekolwiek indziej; czy są ujęte w ramy opowiadania, felietonu – to już zupełnie inna... historia.

 

 

 

 

Michał Mazur

 

 

 

Historie ważne i nieważne 

Autor: Andrij Bondar
Wydawnictwo: Biuro Literackie , 2011

Liczba stron: 198