Młotem w czytelnika!

Adrian Jaworek
Adrian Jaworek
Kategoria książka · 31 lipca 2011

W szkole uczymy się o mitologii greckiej. A niezwykle rzadko zdarza się, aby zaprezentowano nam legendy z mitologi germańskiej.Często musimy te braki nadrabiać we własnym zakresie. A szkoda, bo opowieści z mroźnej północy są bardzo ciekawe.

 

Interesującym rozwiązaniem może być sięgnięcie po książkę Thor autorstwa Wolfganga Hohlbeina. Jak sama nazwa wskazuje, tytułowym bohaterem jest bóg burzy – Thor. Autor nie przytoczył jego legendy, zmieniając tylko tło. Poszedł krok dalej, w tej książce postawił na znacznie ciekawsze rozwiązanie. Thor stanowi ponowne przepisanie mitu, jest to działalność bardzo twórcza i pozwalające na kilka ciekawych obserwacji.

 

W książce pojawia się wiele imion, które bezpośrednio nawiązują do mitologii germańskiej. Wolfgang Hohlbein z iście niemiecką precyzją i dokładnością odwzorował wszystkie mityczne postacie. Przede wszystkim skupił się na ich boskich przymiotach, na nadprzyrodzonych mocach, które zawsze odróżniały bogów (i superbohaterów; vide komiks Thor) od ludzi. W przypadku wyglądu wprowadził pewne zmiany. Jest to jednak uzasadnione fabularnie, a poza tym wprowadza powiew świeżości do książki. Bardzo dużym atutem Thora są świetnie napisane postacie. Nie mamy do czynienia z papierowymi typami, które są do siebie bardzo podobne, a rozróżniamy je tylko dlatego, że mają inne imiona. Charaktery są do tego stopnia zindywidualizowane, że bez najmniejszego problemu orientujemy się kto jest kim. Dla każdej, nawet drugoplanowej postaci, można napisać charakterystykę, w której będzie dało się wskazać dominującą cechę.

 

Skoro autor bardzo mocno postawił na rozwój postaci, to może zaniedbał tło? Otóż nie! Wolfgang Hohlbein jest autorem świadomym następującej literackiej zasady: aby postacie stały się intensywne, należy osadzić je w odpowiednio umotywowanym świecie przedstawionym. W książce, w każdym zdaniu spotykamy śnieg, lód i mrożące krew w żyłach tajemnice. Na początku niezwykle drażniły mnie bardzo rozbudowane opisy, jednak można do nich przywyknąć. Właśnie dzięki nim czytelnik zostaje przeniesiony do mroźnego lasu lub tajemniczej wieży. Ta dokładność w konstruowaniu opisu jest uzasadniona. W książce nie pojawia się żadna wzmianka na temat tego, że akcja toczy się na północy Europy. Z tego powodu potrzebne są gęste opisy. Przepisanie mitu o Thorze wymagało stworzenia uniwersalnego świata. A ten należało dobrze ukonstytuować, zaprojektować go w taki sposób, aby wybuchnął z całą lodowatą nordycką siłą w wyobraźni czytelnika. I to udało się autorowi.

 

Na szczególną uwagę zasługuje konstrukcja fabuły. Jej fundamentem jest motyw przypominania. Główny bohater (z początku bezimienny) nie pamięta swojej przeszłości, nie wiem gdzie jest, nawet nie rozumie tego, co się z nim dzieje. Najpierw zostaje mu nadane imię, jest to pierwszy etap w tworzeniu tożsamości. Dopiero później, głównie poprzez sny, przychodzą wspomnienia. Tutaj pojawia się bardzo interesujący tożsamościowy zgrzyt, który jest całkowicie uzasadniony fabularnie. Konstrukcja książki operuje dwiema definicjami tożsamości: nadanej oraz wytworzonej, Pierwsza to tożsamość „wlana” w człowieka przez tajemniczą siłę. Istota ludzka jest wtedy tylko zwykłym pojemnikiem. Wspomnienia innego życia pojawiają się w snach lub budzą się w trakcie opowieści prowadzonych przez inne osoby. Druga to tożsamość oparta na przeszłości konkretnego człowieka. Powstaje ona w trakcie życia, tworzą ją różne wydarzenia, w których przyszło, danej osobie, brać udział. Właśnie w obliczu takiego rozbicia stanął główny bohater książki. Tutaj pojawiają się pytania: na ile on sam stworzył siebie, jaki wpływ na jego tożsamość miała tajemnicza siła, która na niego wpłynęła? Czy ona zabrała mu wszystko, czy tylko go zmieniła? Jaka jest cena za posiadanie nadprzyrodzonych mocy? Odpowiedzi proszę szukać w książce.

 

Fabuła jest bardzo dobrze zbudowana. Motyw przypominania i stopniowego odkrywania siebie został świetnie wykorzystany. Dzięki temu książka obfituje w rozmaite zwroty akcji. Czytelnik jest ciągle zaskakiwany zmianami w sytuacji, w jakiej znaleźli się bohaterowie. A zakończenie jest bardzo zaskakujące. Do samego końca nie wiadomo jaką rolę odegrają w o powieści poszczególne postacie. Dzięki temu książka wciąga i nie nudzi. Trzeba zaznaczyć, że autor postawił na bardzo brutalne sceny walki. Jest to związane z nordyckim nastrojem książki, który oscyluje wokół mitu opowiadanego przy ognisku, przy którym zasiedli zmęczeni wyprawą wikingowie. Krwi jest bardzo dużo, katalog ran zaczyna się na kłutych, a kończy na szarpanych. Wszystkie pojedynki są bardzo dynamiczne i tutaj czytelnik też będzie kilka razy zaskoczony. Do ostatniej rany i ostatniej kropli krwi nie wiadomo kto zginie, a kto ujdzie z życiem.

 

Wydawać by się mogło, że książka nie ma absolutnie żadnych minusów. Dobrze wyważona fabuła, ciekawe postacie i świetnie wykalkulowany świat przedstawiony – wszystko to wskazuje, że mamy do czynienia z opus magnum. Tak, niestety, nie jest. Thor jest bardzo nierówny. Nie mam na myśli tego, że w niektórych miejscach się nudziłem. W trakcie czytania miałem wrażenie, że nad książką pracowało kilka osób. Są fragmenty bardzo dobre i są fragmenty niesłychanie kiepskie, inne do tego stopnia, że odniosłem wrażenie jakby nie napisał ich ten sam autor. Rzecz dotyczy tutaj bardziej konstrukcji, pisarskiej struktury niż samego tłumaczenia. W kilku miejscach zupełnie się ona rozsypała. W przypadku książki, która ma trochę ponad osiemset stron, takie nierówności drażnią i wybijają z czytelniczego rytmu. Budzą się wtedy niepotrzebne wątpliwości. Być może należało ponownie przeredagować książkę, a niektóre fragmenty napisać jeszcze raz. Zabrakło kilku wydawniczych szlifów do tego, aby Thor Wolfganga Hohlbeina stał się genialny, a tak jest po prostu bardzo dobry.

 

Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy sagi Asgard. Akcja na pewno rozwinie się jeszcze bardziej, pojawią się nowe postacie, a świat mitologii germańskiej ożyje w bardzo barwny sposób. Polecam tę książkę wszystkim fanom fantasy, którzy od tego gatunku oczekują czegoś więcej niż wyrzynania smoków i bohaterskiego biegania z mieczem.

 

 

 

Adrian Jaworek

 

 

 

 

 

Wolfgang Hohlbein, Thor

Tłumaczenie: Miłosz Urban

Wydawnictwo TELBIT, 2011.

okładka miękka, 832 strony.