Popołudnie w obcym kraju, będę mówił do ciebie

Paweł Paszek
Paweł Paszek
Kategoria książka · 27 czerwca 2011

Przeświadczenie nieuchronności doświadczenia wypływa z wierszy Jakuba Jacka Schönhof-Wilkansa zebranych w tomie „Obcokrajowiec”.

Doświadczenie świata, doświadczenie innego człowieka, wreszcie doświadczenie siebie są pierwszymi, jakie pojawiają się, jakie kładą fundament pod możliwość poetyckiej opowieści, która dalej rozkwita i swobodnie manewruje między tym punktami zbornymi: „stara toyota wypchana po brzegi / siedzę mam szczęście… albo dziś skończyło się gorąco / piekło to już tylko czyściec / chłopiec z wodą / rozpływa się między samochodami…” (Dala-Dala).

 

Epistemologia prowadzona przez pryzmat intersubiektywności  porządkuje całe

staranie, wyznacza współrzędne, po których porusza się język opisu, bowiem silny, rzucający się w oczy jest tu właśnie opis. To osobiste doświadczenie, mowa jakby z wnętrza, do którego mówiący ciągle się przebija, spotyka się z nieustanną próbą utwierdzenia. Ale utwierdzenia nie poprzez dowodzenie istnienia nieugiętego własnego, mocnego „ja”, a raczej przez wspomniany wyżej opis, zapis realności, który momentami przypomina starania obiektywistów w stworzeniu języka neutralnego, oddającego możliwie najwierniej rzeczywistość doświadczalną. Te dwie linie - wnętrza i zewnętrza - splatają się i na przemian ujawnia się głos dotykający świata na zewnątrz, innym razem skłaniający się w stronę własnego źródła. Równie obecne jest staranie o drogę do porozumienia języka i świata, a może przede wszystkim języka i człowieka. Widać to w wierszu Oswajać, który już niejako samym tytułem na to wskazuje:

 

powietrze mokre

traci zasięg

telefon do rodziny

pod koniec pory deszczowej

 

coraz bardziej na jednej nodze

wielkie liście

dzieci sąsiadów całe mokre

 

będziemy głaskać

drapać za uchem

pod włos oswajać własną wyspę

 

na wysokich gałęziach wrony

schowane przed wielkim deszczem

grają w warcaby

białe kruki zaczynają

 

Właśnie przestrzeń porozumienia otacza szczególną troską poznański poeta. To zabieganie jest umiejscowione wewnątrz opisywanego świata, jest żywą częścią rzeczywistości, trudną do opowiedzenia i jeszcze trudniejszą do zdefiniowania. Być może należałoby zwrócić uwagę, że niektóre z tych utworów powstały w podróży, w spotkaniu z obcym, innym. Stąd być może ogrom wysiłku w stworzeniu pomostu pomiędzy obecnymi wkoło. Wspaniały, nieżyjący już poeta Zbigniew Jerzyna zwykł mawiać, ze poezja może przede wszystkim jest wielką tęsknotą do człowieka. Te nieco patetycznie brzmiące słowa, kryją prastarą prawdę języka. Troska o znalezienie linii porozumienia, u której podstaw leży pierwsza, zawsze obecna kosmiczna samotność człowieka, wskazuje na potężne, tragiczne doświadczenie nieuchronności i kruchości trwania tutaj, wobec wszystkiego. Językiem rozpoczęto nazywać świat, aby siebie w nim ocalić. Mowa potoczna jest zeświecczoną pieśnią sakralną, zdegradowaną poezją, ale wystarczy tylko zmienić oświetlenie, presupozycje i oto otrzymujemy język, który nadal stara się coś ocalać. Jakub Jacek Schönhof-Wilkans wie o tym i słucha świata takim, jakim jest:

 

dokładnie słucham mów

ciemno ale rozróżniam

przypadkowe kroki

i umyślne skradanie

słyszę uszy pod drzwiami

[…]

                                 Jesteśmy kwiaty

 

 

[…]

kelnerka rozumie co chce

„yes” takie jedno słowo które znają

 

wszyscy

popijają

przechadzają się

podjadają

mówią

od niechcenia

jakby powietrze

wcale nie stało się bardziej strawne

po deszczu

 

                                 Popołudnie przed afrykańskim
                                                      supermarketem

 

 

 

Jednocześnie, jak na to wskazuje sam tytuł zbioru, ujawnia się tu podmiotowe poczucie bycia

poza własnym, bezpiecznym miejscem. Obcość jest warunkiem pewnego rodzaju drżenia, które pozwala jednak mówić. I to właśnie takie mówienie zyskuje pewną dynamikę próby odzyskania równowagi. Złapania poziomu podczas nieustannego wahania. W taki sposób opowieść uzyskuje przychylność przez to, że staje się bardziej wiarygodna. Również zauważalna jest asceza wyobraźni w operacji poetyckiej. Ukazuje to świat, na który wcale nie musi pojawić się bezwarunkowa zgoda, nie jest to też prosta negacja. To raczej skierowana do świata czułość dyktuje taką formę.

 

Wyprowadzenie z języka wzniosłości sprawia wrażenie - jak już wcześniej powiedziałem - rzetelniejszej opowieści, bliższej glinie istnienia. Poezja powinna przysposabiać się do prawdy, ale prawdy nie w pojęciu jednej, metafizycznej, scalającej wszystko. Mam na myśli prawdę trudniejszą - prawdę jako zadanie do wykonania. I jest to zadanie zawsze zgoła indywidualne, zadanie indywidualnych dykcji i idiomów: „nie układają się same / z siebie w szafkach / wybrakowane zestawy zastaw // duchy w pudełkach bez zapałek…” dalej w tym samym utworze: „w życiu nigdy / nie będzie origami ze ścian notesu” (Wiersze wezbrane).

 

Zewnętrzność nie stanie się przez język i poeta nie ma co do tego złudzeń, ale ta obca zewnętrzność może zostać nim nieco odsłonięta, może oswojona. Obecne w tych wierszach jest wezwanie do starania o materię języka, materię słabą, istniejącą przez wiersze, ale i à rebours, wiersze są z niej. Swoją obecność zaznacza również uchodzenie rzeczy i ludzi, dojmujące doświadczenie przemijania, odwieczna bolączka twórców wszego rodzaju. I tutaj ma swoje zasłużone miejsce, jak choćby w ostatnim, jednym z najlepszych w całym zbiorze, wierszy:

 

[…]

wracaliśmy przez pusty sezon jak Bonnie i Clyde

zawsze mieliśmy przy sobie coś cudzego

nie czuliśmy się z tym nie swoje

 

byliśmy tak bardzo jak wschód i zachód

genialne przemyślani jak dzień i noc

tak tylko teraz jak w tej chwili

zaszywamy się przed policją w płatach poszarpanej skóry

znikamy

 

na ostatniej stronie daleko za spisem treści

wszystko się wyjaśnia

 

                     …i było tak wilgotno że musieliśmy się napić

 

Skłonność do widzenia tego, co post factum jako bezpowrotnie utraconej chwili, pełniejszej od tej, w której znajdujemy się teraz, ukazuje permanentny brak, który niesie ze sobą życie. Tym brakiem jest śmierć. Jednak na to schorowane dziś przychodzi w sukurs drugi człowiek. Bliski, najbliższy ze swoją obecnością tak silną, która zamienia się, parafrazując innego poetę, w miłość. Właśnie ta obecność staje się tematem kilku utworów, a w pozostałych jakoś się ciągle zaznacza, zjawia za liniami jako jedno z najważniejszych doświadczeń, warunkujących wręcz samo trwanie. Chciałoby się powiedzieć, że właśnie kiedy mowa o tej konstytucji istnienia, to użyty język można nazwać odpowiednim, pożądanym, pozbawiony egzaltacji, nieco szorstki staje się epifanią samą, ale epifanią w nawiasie, zeświecczoną, dotykalną.

 

najładniejsze dzisiaj były kruki

chodziłem po mieście jak zoo

zaglądałem do klatek przez okna

gęste futro nieba kłębiło się na zimę

liście zbierały się szumnie

i pierwszy szron się zjeżył

wszędzie stada zwiedzających

ryby migotały pod taflą szyb

 

nawias za nawiasem margines

na marginesie notatki i my

 

                                 Bez miasto

 

Całość pozbawiona zbędnej emfazy układa się w serię doznań siebie i świata. Modernistyczne zabieganie o zdobycie przewagi sensu w nieuporządkowanym przypływie pozwala mówić o jakiejś przejawiającej się nadziei w stosunku do utraconego dziś języka. Oczywiście z góry uprzedzam, że daleki jestem od jakichkolwiek klasyfikacji tej poezji, która na obranie jednego, głównego kursu ma czas, a najlepiej jeśli pozostałaby do końca poza definicjami, co dla poezji chyba zawsze pozostanie najlepszym doczesnym rozwiązaniem. Wiersze, takie jak te ze zbioru Obcokrajowiec Jakuba Jacka Schönhof-Wilkansa, z jednej strony wskazują na uciążliwość mowy o świecie, odkrywają uparte staranie o zjednoczenie żywiołu mowy i żywiołu rzeczywistości, a z drugiej pozwalają choć trochę wierzyć, że można się porozumieć, pobyć trochę razem. W ten sposób poezję czynią zadaniem.

 

 

© Paweł Paszek

 

 

 

Jakub Jacek Schönhof-Wilkans Obcokrajowiec
Wydawnictwo Cursiva
Rok wydania: 2011
Wydanie I
Liczba stron: 64

 

Pozostałe recenzje:

Jakub Jacek Schönhof-Wilkans ― „Obcokrajowiec” poszukujący języka - Magda Czuczwara

Jakub Jacek Schönhof-Wilkans „Obcokrajowiec” - Michał Domagalski

 

Zdjęcia pochodzą z prywatnego zbioru autora.