Książka pokazuje do jakiego słuchania/czytania zmusza nas twórczość Adama Wiedemanna, jakim obrazem operuje, jak każe na siebie patrzeć, byśmy usłyszeli, co chce nam pokazać/powiedzieć...
18 czerwca poznamy laureatów kolejnej edycji Nagrody Literackiej Gdynia. Nie ukrywam, że cenię sobie to przedsięwzięcie. W 2008 roku w kategorii „poezja” zwyciężył świetny tom Adama Wiedemanna Pensum. Jakże wielka była moja radość, gdy na liście nazwisk nominowanych do tegorocznej nagrody zobaczyłem... Adama Wiedemanna. Tym razem poeta uraczył nas Dywanem, który wydaje się wpisywać w pewien kierunek twórczy, który na drodze literackich doświadczeń obrał sobie literat. W związku z rosnącą popularnością postaci Wiedemanna, ale i z powodu samej wartości artystycznej dorobku autora Kalipso, warto dowiedzieć się czegoś więcej o sposobie, w jaki ów komunikuje się (lub nie) ze swoim odbiorcą. Doskonałą okazję ku temu stwarza książka ...Widoki są niejadalne... o twórczości Adama Wiedemanna pod redakcją Dawida Skrabka.
Stanowi ona zbiór esejów, szkiców teoretycznoliterackich, krótkich rozważań nad ideą szeroko pojętej sztuki laureata Nagrody Kościelskich. Ogromną siłą, ale jednocześnie słabością książki może być bardzo niejednorodny dobór tekstów. Poziom refleksji nad literaturą ułożony został tu sinusoidalnie, co wyklucza możliwość znużenia, ale z drugiej strony, częstokroć wybija z wypracowywanego na dziesiątkach stronic rytmu lektury. Niemniej jednak książka nakreśla pewne wskazówki, dotyczące przyjęcia odpowiedniej strategii czytelniczej. Już we wstępie czytamy:
„[książka] Pokazuje do jakiego słuchania/czytania zmusza nas ta twórczość, jakim obrazem operuje, jak każe na siebie patrzeć, byśmy usłyszeli, co chce nam pokazać/powiedzieć.”1
Istotnym elementem jest fakt omówienia dorobku autora Scen łóżkowych właściwie w całości2. Jak wspomniałem, rozpiętość tekstów jest ogromna. Po lekturze w mojej głowie maluje się kilka nowych perspektyw, pozwalających spojrzeć mi na Wiedemannową poezję i prozę w nieco innych barwach. Sądzę, że o ile nie zawsze są to pomysły słuszne (o, aksologio!), o tyle z całą pewnością godne są przemyślenia. Kilka ze wspomnianych zagadnień chętnie omówię w tym krótkim wywodzie, resztę pozostawię czujnemu nosowi uważnego czytelnika.
Pierwszym elementem, który zwrócił moją uwagę jest kwestia podjęcia strategii samplingu3 w Rozruszniku (1998). Sam zabieg aż wylewa się z tomu, stając się widocznym, a momentami nawet nachalnym, choć zauważyć trzeba, że owa nachalność nie należy do słabych punktów książki. Na czym właściwie polega innowacyjność techniki wykorzystanej przez poetę? Otóż Wiedemann przez sampling, zmienia tory interpretacyjne swoich tekstów, umieszczając je, jak zauważa Skrabek, w zupełnie innych kontekstach. Taki sposób patrzenia na literaturę autora Konwalii jest, według Skrabka, dość niebezpieczny. Po części jest to prawda, ale prawda, w której pominięto rozumienie immanentne. Z toku wywodu wynika, że tradycja literacka, z którą boryka się Wiedemann jest nieosiągalna dla czytelnika. Mówi się tu o niepoznawalności „rzeczywistości – samej – w – sobie”, ponieważ „pozostają nam tylko interpretacje”. Wkroczymy teraz na grząski grunt teorii literatury. Nieprecyzyjność słów Skrabka zasadza się bowiem na zagadnieniu istnienia bądź nieistnienia pojęcia rzeczywistości w literaturze. Nawet gdybyśmy postawili znak równości między rzeczywistością a rzeczywistością literacką (opartą przecież na fikcjonalności!), i tak nie uzyskalibyśmy pewności co do prawdziwości naszych sądów. Tekst literacki funkcjonuje przecież nie na płaszczyźnie autor – czytelnik, ale autor – tekst i czytelnik – tekst (gdzie kierunek relacji jest obustronny). Sądy Skrabka rozbijają się zatem o pewną literacką próżnię, o zagadnienia które zaprzątają teoretycznoliterackie umysły od lat. Literatura przy każdym odbiorze tworzona jest od nowa i na tym po części opiera się jej wyjątkowość (cóż za nieprecyzyjne słowo!). Jak zatem możemy szukać rzeczywistości, którą stworzył Wiedemann, skoro sam autor, upubliczniając swoje teksty, wyrzekł się praw do jej każdorazowej kreacji. Ta dygresja to jednak tylko szkopuł. Cały artykuł poprowadzony został od początku do końca w bardzo solidny sposób. Podobnie zresztą sytuacja ma się z wywiadem zamykającym ...Widoki są niejadalne... Wiedemann odpowiada na pytania bardzo rzetelnie, migając się jednak umiejętnie od „naukowego” stylu dyskusji narzuconego przez Skrabka. Rozmowa stanowi rekonesans twórczości poety i doskonałe podsumowanie wcześniej przedstawionych szkiców, z których na szczególne uznanie zasługuje tekst Arkadiusza Morawca – Horror metaphysicus, czyli banalizm rzekomy. Uwagi o prozie Adama Wiedemanna.
Istotną kwestią, na którą zwrócił uwagę Morawiec jest fakt reakcyjnego oddziaływania prozy autora Filtrów na twórców wchodzących w kręgi literatury nam najwspółcześniejszej. Mimo tego, że Wiedemann para się raczej poezją, proza stanowi ważny punkt w jego literackim dorobku. Autor artykułu uzasadnia to następująco:
„Dorobek artystyczny Wiedemanna najczęściej ujmowany jest w kontekście banalizmu określanego jako <<nurt w najnowszej literaturze polskiej, przejawiający się celowym pisaniem tekstów nie – interesujących.>>”4
Jak mowa jest dalej, wielu krytyków neguje fakt istnienia wspomnianej tendencji, uważając ją tylko za efektowny frazes. Proza Wiedemanna dostarcza jednak solidnych argumentów potwierdzających tezę dotyczącą istotności pojęcia banalizmu. Fleischer, o poglądach którego wspomina Morawiec, określa nawet to co banalne jako swoistą oś konstrukcyjną wielu tekstów literata. Ów banalizm, w opiniach krytyków, pojmowany jest jednak częstokroć jako coś, co przy tworzeniu literatury pojawia się niejako dodatkowo i, co bardziej bolesne, przypadkowo. Krzywdzące to opinie – krzywdzące, lecz funkcjonujące w świadomości literackiej. Sam Wiedemanna mówił jednak, co skutecznie przypomina nam Morawiec:
„Już miałem o tym nie pisać. Ale w końcu jest to zdarzenie z mojego życia.”5
Książka zawiera jeszcze kilka naprawdę godnych polecenia artykułów, poruszających najbardziej palące kwestie związane z poezją, prozą, ale i pracami graficznymi poety. Stanowi ona ważny element badań nad twórczością Wiedemanna, którą zajmują się wybitni badacze literatury polskiej na czele z Marią Janion, Henrykiem Berezą czy Kingą Dunin. ...Widoki są niejadalne... przybliżają nam nie tyle szczegółowe tajniki poetyki autora Konwalii, ile sam sposób pewnego podejścia do tej, specyficznej przecież, literatury. Wracając do wątku, który podjąłem na wstępie – mam nadzieję, że i w tegorocznej edycji Nagrody Literackiej Gdynia usłyszymy kilka ciekawych słów o jednej z najbardziej frapujących person współczesnej literatury polskiej.
© Jacek Podgórski
Tytuł: ...Widoki są niejadalne... o twórczości Adama Wiedemanna
Pod redakcją Dawida Skrabka
Autorzy: Agata Kula, Dawid Skrabek, Artur Grabowski, Jarosław Klejnberg, Adam Kamiński, Kuba Niklasiński, Arkadiusz Morawiec, Karol Maliszewski, Marcin Wilk, Anna Głowa.
Wydawnictwo Literackie Semper, Warszawa 2007.
Stron: 208
_________________________________________
[1] Skrabek Dawid, Nie patrzę, ale widzę, [w:] ...Widoki są niejadalne... o twórczości Adama Wiedemanna, pod red. Dawida Skrabka, Wydawnictwo Literackie Semper, Warszawa 2007, s.10.
[2] Mówiąc o dorobku całościowym, mam na myśli teksty wydane do 2007 roku, czyli właściwej daty wydania omawianej książki.
[3] Skrabek Dawid, Samples from, czyli Proteuszowy ból przemiany (rzecz o „Rozruszniku”), [w:] ...Widoki są niejadalne... o twórczości Adama Wiedemanna, pod red. Dawida Skrabka, Wydawnictwo Literackie Semper, Warszawa 2007.
[4] Morawiec Arkadiusz, Horror metaphysicus, czyli banalizm rzekomy. Uwagi o prozie Adama Wiedemanna , [w:] ...Widoki są niejadalne... o twórczości Adama Wiedemanna, pod red. Dawida Skrabka, Wydawnictwo Literackie Semper, Warszawa 2007, s. 96.
[5] Morawiec Arkadiusz, Horror metaphysicus, czyli banalizm rzekomy. Uwagi o prozie Adama Wiedemanna , [w:] ...Widoki są niejadalne... o twórczości Adama Wiedemanna, pod red. Dawida Skrabka, Wydawnictwo Literackie Semper, Warszawa 2007, s. 97.