Można powiedzieć, że autor do perfekcji opanował arystotelesowską zasadę złotego środka. Doskonałe wyczucie i zachowanie odpowiednich proporcji pomiędzy historią, filozofią i polityką czynią tę lekturę nie tylko znośną, ale i przyjemną.
Lekturę każdej książki rozpoczynam od noty wydawniczej, która jest nie tylko swego rodzaju drogowskazem dla czytelnika, ale przede wszystkim reklamą. I jak to w reklamie – wszystkie chwyty dozwolone. Jednak słowa: „pierwsza książka przedstawiająca historię filozofii politycznej napisana przez polskiego autora” na okładce Historii filozofii politycznej wzbudziły we mnie niepokój i niedowierzanie. Nie dając im wiary, postanowiłam zasięgnąć opinii wyroczni delfickiej, czyli w tym przypadku bazy Biblioteki Narodowej i... oniemiałam. W. Julian Korab-Karpowicz to pierwszy polski autor, który przedstawił dzieje filozofii politycznej. Jak się okazuje, nie dokonał jednak przewrotu kopernikańskiego. Po prostu przemianował „,myśl polityczną” na „filozofię polityczną”. To duża różnica, ale tylko w sferze semantycznej i w pewnym sensie także symbolicznej. Myśl polityczna jest zestawieniem raczej neutralnym. Filozofia i polityka już nie, nie tworzą one dobranej pary, chyba, że jako kryterium jej stanowienia przyjmiemy zasadę przyciągania się przeciwieństw. Filozofia to umiłowanie mądrości. Filozofia kojarzy się z dobrem i pięknem, z etyką i moralnością, z harmonią i ładem. Polityka z walką, korupcją i nieczystą grą. Polityka utożsamiana z honorem, prestiżem i służbą społeczeństwu odeszła do lamusa. W starożytności filozofia i polityka rzeczywiście tworzyły bardzo zgraną parę. Świat się jednak zmienił, warunki społeczne także, dlatego dziś to zestawienie mądrości i walki o władzę wygląda i staroświecko, i śmiesznie. Tak samo brzmią zresztą poglądy klasycznych filozofów. A przecież to oni dali początek cywilizacji europejskiej i wspólnemu dziedzictwu. To właśnie tam, w starożytności należy poszukiwać etycznych i moralnych wskazówek. Błędne jest przekonanie, że siła tych słów się wyczerpała, szczególnie, gdy wciąż pobrzmiewa ich echo. Można dokonać postępu technologicznego i cywilizacyjnego, ale nie można zmienić istoty człowieczeństwa. Ta, raz określona, nie może być dostosowywana do potrzeb chwili. Podsumowując tę myśl można powiedzieć, że filozofia to dostojna, elegancka starsza pani, którą każdy chce poznać, ale mało kto ma do tego cierpliwość. Polityka natomiast to stara panna, która wszystkich odstrasza, ale ponieważ nie wymaga zbyt wiele i dużo oferuje, dla wielu jest atrakcyjna.
Z technicznego i merytorycznego punktu widzenia książka prof. Korab-Karpowicza nie różni się zbytnio od typowo akademickich publikacji na ten temat. Autor przytacza bowiem dzieje filozofii politycznej od Tukidydesa, przez Platona, Arystotelesa, Cycerona po Machiavellego, Hobbes'a i wreszcie Locke'a. Wszystkie postacie zostały scharakteryzowane według jednego porządku: najpierw kilka faktów biograficznych, krótki przebieg kariery i omówienie najważniejszych koncepcji ze wskazaniem tej, która odcisnęła piętno na losach świata. W dużej mierze to historia sporów, trudnych debat na fundamentalne tematy. Brzmi i wygląda sztampowo, ale w rzeczywistości jest dość nietuzinkowo. Korab-Karpowicz nie zanudza bowiem szczegółami historycznymi, choć w każdym przypadku przybliża tło wydarzeń. Informacji typowo historycznych nie ma zbyt wiele, ale jest wystarczająco, by zrozumieć ducha epoki i powstałą pod jej wpływem ideę filozoficzną. Niekiedy autor przytacza anegdoty związane z życiem myślicieli. Zazwyczaj nie mają one większego znaczenia dla całokształtu postaci, ale jak to anegdoty – uatrakcyjniają lekturę. Można powiedzieć, że autor do perfekcji opanował arystotelesowską zasadę złotego środka. Doskonałe wyczucie i zachowanie odpowiednich proporcji pomiędzy historią, filozofią i polityką czynią tę lekturę nie tylko znośną, ale i przyjemną.
Książce nie wróżę jednak wielkiego sukcesu. Zgodnie z matematyczną zasadą kombinatoryki z tytułowych słów można stworzyć sześć wariacji. Jakkolwiek by jednak tych słów nie poustawiać, to (nie oszukujmy się) nie wzbudzą one ekscytacji graniczącej z pożądaniem… Niewielu jest bowiem pasjonatów polityki i filozofii. Pierwszej się brzydzimy ze względu na jej wszechobecność, brutalność i prostactwo, a drugiej często nie rozumiemy. Dawniej znajomość filozofii była powodem do dumy, dziś jest „obciachem”. Oczywiście wszystko ma swoje konsekwencje, odcięcie się od własnych korzeni i odrzucenie prawdziwej mądrości także nie może przejść bez echa, co odzwierciedla się chociażby w poziomie kultury politycznej współczesnych społeczeństw.
Historia filozofii politycznej miała we Wrocławiu swoją akcję promocyjną. Oczywiście nie ma w tym nic sensacyjnego, prawa rynku zmuszają autorów, nawet tych akademickich, do walki o rynek. Pozostając jednak wierna swoim idealistycznym przekonaniom, mam nadzieję, że to taki mały krok do wyprowadzenia filozofii z uniwersyteckich murów w stronę „zwykłego czytelnika”. Może na pierwszy rzut oka książka nie wydaje się interesująca, ale warto ją przeczytać choćby po to, by przypomnieć sobie, że polityka nie sprowadza się do sporów o krzyż i oskarżeń o dziadka z Wehrmachtu.
Anna Balcerowska
W. Julian Korab-Karpowicz
Historia filozofii politycznej. Od Tukidydesa do Locke'a.
Wydawnictwo: Marek Derewiecki, Kęty 2010