„Bałkany wyobrażone”

Anna Balcerowska
Anna Balcerowska
Kategoria książka · 30 września 2010

Bałkany wyobrażone nie są książką łatwą. Co prawda autorka prezentuje swoje stanowisko w sposób przejrzysty, posługuje się jednak językiem akademickim. Jego największą zaletą jest inteligentna i bardzo subtelna ironia...

Widmo krąży nad kulturą zachodnią, widmo Bałkanów. Wszystkie światowe potęgi połączyły się w świętej nagonce przeciw niemu(...) - grzmi już w pierwszym zdaniu swojej książki Todorova. A to dopiero początek oskarżeń. Odwołując się do pracy Orientalizm badaczka stawia tezę, że Bałkany to Inna Europy. Teza ta doczekała się wnikliwej analizy. Todorova, jak na rzetelną panią profesor przystało, powołuje się na źródła i dokumenty historyczne z różnych epok, w których aż roi się od negatywnych i krzywdzących komentarzy. Badaczka stara się znaleźć przyczynę negatywnego stosunku świata zachodniego do Bałkanów. Zastanawia się nad pejoratywnym wydźwiękiem słów bałkanizacja i bałkański. Tym samym wywołała we mnie konsternację. Moja wiedza o Bałkanach nie jest ogromna, ale podstawowe fakty historyczne i geopolityczne znam. Wiem też, że większości ludzi Bałkany kojarzą się z ciepłymi i słonecznymi wakacjami. Nigdy nie spotkałam się z pejoratywnym znaczeniem wspomnianych wyżej przymiotników. Jedyne znane mi negatywne określenie związane z tamtym regionem to bałkański kocioł. Tu z kolei trzeba mieć na uwadze, że tym mianem określa się wydarzenie historyczne, nie zaś cechę Półwyspu. Podczas lektury trzeba też mieć na uwadze, że autorka napisała tę książkę głównie z myślą o czytelniku amerykańskim i brytyjskim. Todorova podkreśliła to we wstępie, ale także w treści, która w dużej mierze opiera się na cytowaniu i komentowaniu wypowiedzi przedstawicieli anglojęzycznych nacji.


Warto wspomnieć jednak o polskim akcencie pracy – chętnie cytowanym, zwłaszcza w rozdziale Bałkany i mit Europy Środkowej, Czesławie Miłoszu. Przyznam, że to rozdział, który dał mi najwięcej do myślenia. Autorka dowodzi w nim, jak wielką niesprawiedliwością jest współczesny podział na Europę Wschodnią czy Środkowowschodnią. Nazwy te wykluczają bowiem ze wspólnego dziedzictwa kulturowego Bałkany właśnie. A przecież nikomu nie trzeba przypominać, że cywilizacja europejska wywodzi się z antycznej Grecji. Oprócz refleksji Miłosza Todorova przywołała w tej części opinie Kundery, Havla i Szucsa. Przy okazji bułgarska historyczka snuje bardziej ogólne wnioski dotyczące podziału na wschód-zachód i konsekwencjami takiego rozgraniczenia. Szczególnie nieprzyjemne są one dla mieszkańców wschodu. Przyjęło się określać ich mianem barbarzyńców i nieokrzesańców. Ich kultura zaś bywa oceniana jako niższa, cokolwiek to znaczy. Smutkiem napawa też fakt, że mieszkańcy Bałkanów sami o sobie nie mają najlepszego zdania. Nie wiem, z czego to wynika, ale na pewno nie pozostaje bez wpływu na oceny innych. W końcu kto sam siebie nie szanuje... W tej starej jak świat prawdzie nie można jednak poszukiwać odpowiedzi na pytanie, dlaczego kolebka europejskiej cywilizacji została współcześnie wypchnięta poza jej nawias, stając się ekskrementem Europy, jej problemem, przygłupim krewnym(...). Odpowiedzi tej nie daje także autorka, która unika zdecydowanych i jednoznacznych ocen.


Ze szczególnym zainteresowaniem przeczytałam rozdział dotyczący pochodzenia nazwy Półwyspu. Tekst oparty na połączeniu mitów i historii ma w sobie coś niezwykle pociągającego, tajemniczego i romantycznego jednocześnie.


Lektura Bałkanów wyobrażonych stała się dla mnie także źródłem wielu ciekawostek historycznych i, co szczególnie cenne, literackich.


Szokującym wręcz odkryciem była dla mnie informacja o tym, że Karol May nigdy nie był na Bałkanach. Nie przeszkodziło mu to jednak w osadzeniu akcji kilku swoich powieści właśnie w tym regionie. Można powiedzieć, że nie ma w tym nic dziwnego i usprawiedliwić autora prawem do tworzenia fikcji literackiej. Sęk jednak w tym, że ta fikcja została osadzona w, wydawałoby się świetnie odzwierciedlonych realiach. Odzwierciedlone to w tym przypadku słowo-klucz. May posiłkował się bowiem opisami Półwyspu zgromadzonymi przez innych podróżników. Być może to dość popularny patent pisania powieści. Burzy jednak całe moje wyobrażenie o autorze, w którego powieściach zaczytywałam się nie tak dawno temu. Jest to jednocześnie najlepszy dowód na to, że wyobrażenia nie są najlepszym źródłem wiedzy.


Bałkany wyobrażone nie są książką łatwą. Co prawda autorka prezentuje swoje stanowisko w sposób przejrzysty, posługuje się jednak językiem akademickim. Jego największą zaletą jest inteligentna i bardzo subtelna ironia. Jeden z recenzentów Bałkanów napisał: "wstyd się człowiekowi robi, że nic o tym regionie nie wiemy". Myślę, że to nie jest książka dla osób, które rzeczywiście o Bałkanach nic nie wiedzą. Aby w miarę płynnie przebrnąć przez tę lekturę trzeba mieć jakieś pojęcie o państwach bałkańskich i ich historii. Podkreślam: pojęcie, a nie wyobrażenie. Nie jest to także pozycja dla tych, którzy wybierają się w tamte rejony na wakacje. Książka zawiera mnóstwo smaczków i ciekawostek historycznych i antropologicznych, mało atrakcyjnych dla potencjalnego turysty. Autorka zadbała o czytelnika szczególnie zainteresowanego tematem i umieściła zarówno obszerną bibliografię jak i przypisy. Razem około 130 stron. Nie dość, że to imponujące, to jeszcze daje ogromne możliwości pogłębiania tej tematyki. W indeksie nazwisk widnieje chorwacka pisarka, Dubravka Ugresic. Skupiam się akurat na tej autorce, ponieważ jej eseje z tomu Kultura kłamstwa ściśle korespondują z problematyką poruszaną przez Todorovą. Z tą jednak różnicą, że Chorwatka skupiła się na problemie tożsamości narodowej mieszkańców byłej Jugosławii. W Kulturze kłamstwa Ugresic oskarża polityków, dysydentów i inteligencję o oszukanie ludzi i przylepienie im politycznych etykiet. Budowanie tożsamości narodowej opiera się przede wszystkim na poszukiwaniu i wytykaniu różnic. To, co kiedyś łączyło, nagle zaczyna dzielić, a człowiek traci punkty odniesienia i własną tożsamość. Jeśli linia podziału nie jest wystarczająco wyraźna, to trzeba ją ubarwić. Skoro w tradycji jugosłowiańskiej nie ma nic, co świadczyło by o odrębności Serbów, Chorwatów, Bośniaków, Słoweńców i Czarnogórców, to trzeba tę tradycję jak najszybciej wymyślić i rozpropagować. Zdumiewające jest to, jaką siłę może mieć słowo, ale jeszcze bardziej nie do pomyślenia wydaje mi się sytuacja, w której ktoś każe komuś nienawidzić drugiego człowieka. Efektem tej polityki są pogubieni ludzie, którzy nie wiedzą, co wpisać w rubryce narodowość, a przez obcokrajowców są postrzegani jako „ci z Bałkanów”. Eseje te są doskonałym stadium budzenia się nacjonalizmu w najbardziej negatywnym znaczeniu tego słowa. Choć Ugresic skupia się na swoim podwórku, to schematy, które przedstawia można uznać za uniwersalne.


Ugresic pisze w sposób bardzo plastyczny, chciałoby się nawet powiedzieć: przyjemny, ale mając na uwadze tematykę felietonów, nie jest to najlepsze słowo. Najbardziej wymowne są jednak obrazki z elementarza. Zestawiając ilustracje ze swojej pierwszej czytanki z tymi zamieszczanymi współcześnie autorka ukazuje jak wiele się przez te lata zmieniło, nie tylko w podstawie programowej. Podobnie jak Todorova, Ugresic zakłada, że jej czytelnik zna historię wojny w byłej Jugosławii. Autorka co prawda przybliża fakty związane z tym wydarzeniem, ale są to informacje albo bardzo ogólne, ale bardzo szczegółowe. Ich połączenie nie daje więc chronologicznego opisu zdarzeń. Kultura kłamstwa jest jednak lekturą o wiele przystępniejszą i atrakcyjniejszą z literackiego punktu widzenia. Miłośnikom Bałkanów i ich historii, także tej współczesnej polecam obie.


Obie autorki walczą bowiem o dobre imię Bałkanów. Obie nie godzą się na traktowanie tego regionu jako Innego Europy i próbują gdzieś między dumą a wstydem umiejscowić siebie.

 

Anna Balcerowska

 

„Bałkany wyobrażone” Maria Todorova,

przeł. M. Budzińska, P. Szymor,

Wyd. Czarne, 2008.

oprawa miękka, liczba stron: 552.