Recenzja powieści amerykańskiego podróżnika wydanej przez wydawnictwo Czarne w serii Orient Express.
Kto z nas nie kocha pociągów? Chociaż skuteczność polskich kolei jest mocno wątpliwa, znajdzie się wielu ludzi, dla których podróż w wagonie jest czystą przyjemnością. Sam jestem tego typu osobą, więc do książki amerykańskiego pisarza podchodziłem z dużą nadzieją.
Autor już na wstępie przyznaje, że nie lubi literatury podróżniczej, bowiem wydaje mu się pewnego rodzaju snobizmem. Nie sposób się z nim nie zgodzić – twórcy tego typu literatury z reguły koncentrują się na rzeczach, które spokojnie możemy znaleźć w pierwszym lepszym przewodniku turystycznym, a chyba nie o to w tym chodzi. Paul Theroux w 1973 roku wyruszył w swoją podróż po największym kontynencie świata z jednym tylko celem – przejechać pociągiem trasę z Londynu do Tokio i z powrotem. Natomiast w trakcie udawał się tam, gdzie poniosły go oczy, omijając miejsca polecane w poradnikach dla turystów.
Jeżeli ktoś spodziewa się pozycji o atrakcjach, rozczaruje się. Wielki bazar jest książką na wskroś inną, gdyż Theroux koncentruje się głównie na własnych przeżyciach w czasie podróży. Zamiast tyrad na temat wspaniałości Tadź Mahal czy rozmachu japońskich metropolii otrzymujemy opisy ludzi, dźwięków, zapachów i smaków. Celnie portretuje nie tylko ludzi Zachodu pielgrzymujących na Wschód, ale także samych mieszkańców Azji. Nie boi się pisać o mieszkańcach Cejlonu, że są leniwi, wprost mówi, że Japończycy to uzależnieni od maszyn sadyści. Najbardziej jednak obrywa się Europejczykom i Amerykanom, którzy udali się do Azji, żeby „odnaleźć siebie” – opisując ich, autor jawnie z nich kpi.
Czytając Wielki bazar zastanawiałem się, kto tak właściwie jest głównym bohaterem książki. Otóż, nie jest nim pan Theroux – najważniejszymi postaciami są pociągi. To one przewijają się przez cały czas, w nich pisarz spędza większość czasu. Według Theroux podróż koleją jest najlepszym sposobem podróżowania, bowiem jest to jedyny środek lokomocji tak ułatwiający komunikację międzyludzką. Po krótkim zastanowieniu, można dojść do wniosku, że jedyne atrakcje dostępne podczas jazdy koleją to czytanie, oglądanie krajobrazów lub właśnie rozmowa z napotkanymi ludźmi. Tych przewija się przez książkę cała masa, autor natomiast opisuje ich z pewną dozą dystansu i bezczelności. Zresztą skrajny subiektywizm i tupet są mocnymi punktami utworu, bowiem pozwalają na utożsamienie się z narratorem i przeżywanie podróży razem z nim. Po pewnym czasie czytelnik zaczyna czuć to samo co pisarz, mianowicie, że od samego celu ważniejsza jest wędrówka i to co dzieje się w jej trakcie. Wydawałoby się, że dla Theroux, który dziesięć lat swojego życie spędził w drodze, podróżowanie nie jest niczym niezwykłym, ale to tylko pozory. Po lekturze książki w czytelniku zadomawia się przekonanie, że podróż nie jest tylko przemieszczaniem się z miejsca na miejsce, a doświadczeniem duchowym, zdolnym nie tylko wiele nauczyć, ale także całkowicie zmienić człowieka.
Gdybym miał wskazać jakieś minusy, postawiłbym na język. Chociaż jest on plastyczny i umożliwia wczucie się w atmosferę powieści, brakuje mu poetyckości. Skoro Theroux twierdzi, że podróż jest doświadczeniem, powinien użyć odrobinę bardziej lirycznego stylu, żeby stuprocentowo to ukazać. Styl pisania jest porządny i nic więcej. Razić i irytować może też wspominana wcześniej bezczelność autora. Co prawda jest to niezaprzeczalny atut Wielkiego bazaru kolejowego, ale chwilami miałem wrażenie, że pisarz jest trochę za bardzo „amerykanski” – głośny, wredny i próbujący pokazać wszystkim, że to co jego, jest najlepsze. Niemniej czasami udawało mu się zdobyć na empatię, czego dowodem jest chociażby rozdział poświęcony kolei transsyberyjskiej – nie zapominajmy, że akcja powieści toczy się jeszcze w czasach zimnej wojny.
Wielki bazar kolejowy jest świetną, ale dziwną pozycją. Dlaczego dziwną? Bo choć zdarzały się momenty, że nie mogłem przestać czytać, pojawiały się też takie, które pozostawiały mnie zirytowanym i znudzonym. Mimo to, chciałbym szczerze polecić tą książkę, chociażby ze względu na fakt, że to kawał porządnej literatury podróżniczej, która nie skupia się na zabytkach i atrakcjach, tylko na prawdziwym życiu. Paulowi Theroux udało się opisać fenomen podróżowania pociągiem, zresztą najlepszym miejscem do czytania tej książki jest właśnie nasz ulubiona, rozklekotana kolej.
Damian Kowal
Paul Theroux Wielki bazar kolejowy. Pociągiem przez Azję.
Przekład: Magdalena Budzińska
Projekt okładki: Agnieszka Pasierska
Oprawa miękka, Liczba stron: 412
www.czarne.com.pl