„Książki i ekrany”

Nisza Krytycznoliteracka
Nisza Krytycznoliteracka
Kategoria książka · 16 sierpnia 2010

„Książki i ekrany...” to pozycja, która nadaje się przede wszystkim do medytacji.

 

Książki i ekrany. Eseje o kulturze popularnej to zbiór tekstów na temat współczesnej kultury masowej. Leszek Pułka, Małgorzata Kosińska-Pułka i Agnieszka Ziółek zawarli w nich swoje obserwacje i refleksje na temat popkultury. Autorzy związani są z wrocławskim środowiskiem akademickim. W takich przypadkach zawsze istnieje ryzyko, że książka będzie  trudnym w odbiorze wywodem naukowym. Tymczasem Książki i ekrany... bardziej wpisują się w przyjemny dla odbiorcy nurt publicystyczny. Całość została podzielona na kilka tematycznych działów. W każdym z nich znajduje się kilka odrębnych impresji na konkretny temat. Autorzy jawią się jako wnikliwi obserwatorzy tego specyficznego wycinka rzeczywistości, którym bez wątpienia, jest kultura masowa. Przywołując liczne dzieła literackie, sztuki teatralne czy produkcje filmowe próbują określić kondycję popkultury i zdefiniować jej odbiorców. Zadanie nie jest łatwe, ale dla autorów, którzy w ogromnym worze z napisem „kultura” poruszają się jak ryby w wodzie to bułka z masłem. Ich opinie i uwagi są tak sugestywne, przemyślane i uargumentowane, że można je przyjąć wręcz bezkrytycznie. Po lekturze tych tekstów chciałoby się nawet powiedzieć nic dodać, nic ująć i zamknąć temat. Dobrze napisane eseje mają jednak to do siebie, że skłaniają do refleksji. „Książki i ekrany...” to pozycja, która nadaje się przede wszystkim do medytacji.

 

            Pomijając definicje socjologiczne, można przyjąć, że popkultura jest dzieckiem zimnej wojny. Zachód, chcąc w prostych słowach i obrazach wyjaśnić swoim obywatelom istotę konfliktu wymyślił agenta 007. Potem Batmana, Supermana, Spidermana i innych. Bohaterowie ci zawsze walczyli w słusznej sprawie. Twórcy tych obrazów potrafią jasno określić, co jest dobre, a co złe. Ukazywany przez nich świat był albo czarny, albo biały. I nie wynikało to bynajmniej z faktu, że w dniu narodzin James'a Bonda kolorowa telewizja dopiero raczkowała. Od tamtego czasu świat zobaczył 22 wcielenia agenta JKM, a popkultura doczekała się kilku ikon.

 

            Trudno dziś odpowiedzieć na pytanie, czym jest współczesna kultura masowa? Można ją oczywiście definiować na różne sposoby, co również uczynili autorzy Książek i ekranów... Mnie popkultura najbardziej przypomina chińską zupkę. Jest tania, ładnie opakowana, szeroko dostępna i wywołuje (złudne) wrażenie sytości. Czy jest smaczna? Nieważne, człowiek nie ma czasu spokojnie zjeść, a co dopiero zastanowić się nad wartością odżywczą. Tak samo rzecz ma się z popkulturą. Chcemy ją po prostu konsumować. Najlepiej tu i teraz. Kultura masowa nie zna pojęcia cierpliwości. Nie umie czekać, bo czekanie to... strata cennego czasu. Wszystko musi być szybko. Dlatego święta Bożego Narodzenia zaczynają się już w listopadzie, a adwent bardziej przypomina karnawał. Nie potrafi cieszyć się chwilą, bo myślami jest już przy następnej. Dlatego zatarciu ulegają naturalne niegdyś granice między dziecięctwem a dorosłością, między dorosłością a starością... Popkultura nie jest w stanie delektować się czymkolwiek, bo nieustannie skupia się na doskonaleniu i poszukiwaniu nowego. Jest siłą, która sama na siebie kręci bat. Kreując nowe trendy i mody często niszczy swój wcześniejszy dorobek. Wpada we własną pułapkę. Jak twierdzą autorzy, kultura zatoczyła koło. Wszystko, co współcześni artyści i twórcy kultury uznają za znak czasów już było. Może w innej formie i treści, ale sens pozostał ten sam. Wydaje się, że graffiti to symbol naszych czasów, ale nic bardziej mylnego. Tę samą formę przedstawiania świata praktykowali już jaskiniowcy, którzy 20 tysięcy lat temu utworzyli malowidło w grocie Lascoux.  Ciekawe, czy twórcy kultury masowej mają tego świadomość? Może robią to celowo, w końcu kopiowanie zajmuje mniej czasu niż tworzenie. Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak, że dyktatorzy trendów popkultury po prostu dobrze znają swoich odbiorców i wiedzą, że nic tak ich nie cieszy jak reaktywacja. Dlatego, paradoksalnie, nowego najlepiej szukać w starym i sprawdzonym. Oczywiście zasada ta nie odnosi się do wszystkich wymiarów życia. W pewnych sferach trzeba po prostu postawić na postęp i nowoczesność. Kultura masowa jest przygotowana również na taki scenariusz. Jak nic innego potrafi dostosowywać się do zmieniających się warunków. Gdy trzeba, zapiera się samej siebie. Innym razem oferuje swoim sympatykom odrobinę głębi. Płytkiej, ale liczą się intencje. Poza tym, sukces chociażby Coelha i Grocholi o czymś jednak świadczy. Patrząc na liczby można być spokojnym o przyszłość popkultury. Niepokój może budzić jedynie jej jakość.

 

Anna Balcerowska

 

 

 

 

 

 

 

 

Leszek Pułka, Małgorzata Kosińska-Pułka, Agnieszka Ziółek

 

Książki i ekrany. Eseje o kulturze popularnej
Wyd. ATUT, Wrocław 2005.

stron: 238, oprawa miękka

 

 http://www.atut.ig.pl/?379,ksiazki-i-ekrany