I marmur nie jest niezmienny. Krótkie omówienie „Inskrypcji ulotności” Feliksa Przybylaka.

Nisza Krytycznoliteracka
Nisza Krytycznoliteracka
Kategoria książka · 27 lipca 2010

Nawiązując do teorii Lee Smolina, Przybylak daje impuls do ponownej interpretacji oznak, sytuacji poetologicznych, znaczeń estetycznych i filozoficznych aspektów wartości dzieł Nietzschego, Valéry’ego, Wittgensteina i Musila.

 

 


Pamiętam dzień, w którym dowiedziałem się o śmierci profesora Feliksa Przybylaka. Było to sobotnie popołudnie, kierowałem się w stronę wrocławskiego Rynku. Idąc w tamtą stronę zawsze obieram drogę, która najbardziej cieszy mój wzrok – przez Ostrów Tumski i Instytut Filologiczny Uniwersytetu Wrocławskiego na placu Nankiera. W tym jednak dniu zaskoczyła mnie czarna flaga wywieszona nad drzwiami budynku i przyklejony do nich komunikat: 29 maja, nad ranem zmarł prof. dr hab. Feliks Przybylak – pisarz, tłumacz, wybitny specjalista w dziedzinie teorii literatury i literaturoznawstwa niemieckiego, wspaniały nauczyciel, szanowany wykładowca Uniwersytetu Wrocławskiego i Wyższej Szkoły Filologicznej we Wrocławiu. Zostawił po sobie ogromny dorobek intelektualny, który wypełniał luki w recepcji twórczości tak ważnych twórców, jak Robert Musil, Friedrich Hölderlin, Ludwig Wittgenstein, Friedrich Nietzsche czy Paul Celan. Niedościgniona wiedza na temat literatury niemieckiej, ale także teorii literatury światowej jak i polskiej, oraz rozwijane pasje z dziedzin filozofii, architektury, muzyki, malarstwa, fizyki, astronomii i matematyki pozwoliły mu na wielostronne obycie z arcydziełami literatury. 

 

               

Inskrypcje ulotności. Przemiany w polu tworzenia, czyli 4 obszerne eseje o wymienionych już wyżej autorach (Nietzschem, Wittgensteinie i Musilu) oraz Paulu Valérym to intelektualne i koherentne rozważania  o procesach twórczości oraz wpływie tych artystów na światową literaturę. Świadomość epokowa czy ponad-epokowa filozofów, poetów i prozaików, zamkniętych w jednym otwartym umyśle, kształtowała umysły największych twórców następujących tak bezpośrednio po nich, jak i tych, których dzieliło wiele, wiele lat. Wystarczy wspomnieć o wpływie Nietzschego, który oddziałuje dziś na dekonstrukcjonistów – a jego śmierć  rozpoczęła „epokę postnietzscheańską”. Tak wybitni ludzie swoimi postawami powoływali do życia nowe idee, trendy i nurty. Był to proces, który konsekwentnie rozwijał się na ustanowionych już fundamentach a budujący podwaliny pod dalszy ciąg rozwoju.

 

                Książkę Przybylaka w całość spaja myśl, która może nie wszystkich zaskoczy (wiedza o niej, choć marna, jest jednak na wyciągnięcie ręki), ale na pewno zajmie uwagę. Wyjaśnienie pomysłu na te eseje pojawia się we wstępie:

 

Rzeźba z brązu wydawać się może ciągle taka sama, ale każdego dnia jej powierzchnia się zmienia… I marmur nie jest niezmienny, także jest procesem. W tej koncepcji  Nie ma takiego artysty, który mógłby zmienić procesy w obiekty, bo tych nie ma. Istnieją tylko procesy, czasami po prostu zbyt powolne dla naszej ludzkiej skali czasu. Także obiekty, które wydają się niezmienne (jak kamienie czy otwieracze do konserw), są procesami, tyle że czas, w którym zachodzą w nich przemiany jest bardzo długi.
            Wiara natomiast, że świat składa się z rzeczy, leży u podstaw wielu konstrukcji stworzonych w ramach nauki klasycznej. Prowadzi to do mylącego wciąż przekonania, że świat zbudowany jest z obiektów. Ale współczesne teorie, szczególnie teoria względności i teorie kwantów mówią nam, że świat tak nie wygląda, nasz świat jest bowiem historią procesów. W tym świecie ruch i zmiany są pierwszoplanowe. Jeśli coś „jest”, to tylko w bardzo przybliżonym, tymczasowym sensie. Mówienie o tym, jakie coś jest, w jakim znajduje się stanie – może być tylko ustaleniem tymczasowym, choć dowolnie rozciągliwym. (s. 7-8)

                Nawiązując do teorii Lee Smolina, Przybylak daje impuls do ponownej interpretacji oznak, sytuacji poetologicznych, znaczeń estetycznych i filozoficznych aspektów wartości dzieł kolejno (jak w książce): Nietzschego, Valéry’ego, Wittgensteina i Musila. Okazuje się, że rozpatrywanie ich pod tym kątem otwiera nowe drzwi recepcji także stanu dzisiejszej literatury. Szczególnie widoczne jest to na przykładzie niemieckiego filozofa, Friedricha Nietzschego. „W jakimś sensie ów niespełniony do końca liryk, muzyk, filozof, wreszcie człowiek, to jakby dwudziestowieczny nieudacznik, człowiek trudny, obcy, jaki już niebawem zjawi się na horyzoncie: mistrz podejrzliwości ze swoją nową poetyką wszystkich możliwych męk, redukcji, atomizacji, inwersji, wyobcowań, obojętności i poczucia utraty wartości. Tak czy inaczej nie dziwi więc, że poezja jest tu integralnym elementem, składnikiem sprawczym jego filozofii. Według niego poeci to wieszcze opowiadający nam o możliwym (Seher die uns vom Möglichen erzählen) oraz twórcy układający ‹‹księgi, które uczą tańczyć›› (Bücher welche tanzen lehren). U podłoża jest to więc filozofia poezji, a stąd poetyka o nowym typie pracy w materii twórczej” (s. 25). Ale przecież i Valéry, z pojęciem prozy absolutnej również unaocznił nam „nowe”, podobnie jak i dwaj pozostali bohaterowie esejów.

 

                Wszystko, co jest łatwe, lub stało się łatwe, jest skończone – miał powiedzieć w 1902 roku Paul Valéry. Przybylak zaś udowadnia, że zamknięcie niejako nie istnieje, a co za tym idzie – nic nigdy prostszym nie będzie. I dzięki takim książkom, jak Inskrypcje ulotności oraz ich autorom mamy zapewniony wieczny powrót do tego samego, a jednak jakby innego. Ta pozycja, jak i tłumaczenia, które zawdzięczamy Feliksowi Przybylakowi, pozostawią nam jego dorobek intelektualny w pamięci na całe życie.

 

 

Marcin Sierszyński

 

 


 

 

 

 

 

 

Feliks Przybylak,

Inskrypcje ulotności. Przemiany w polu tworzenia,

Oficyna Wydawnicza ATUT, Wrocław 2002,

Okładka miękka, stron: 232.

 

 

http://www.atut.ig.pl/?154,inskrypcje-ulotnosci