„Gra w klasy” Julia Cortazara to jedno z najgłośniejszych dzieł literackich minionego wieku. Wydana po raz pierwszy w latach 60. z miejsca zrobiła ogromną furorę.
Powieść stała się swego rodzaju znakiem czasów, biblią ówczesnej młodzieży, która z zamiłowaniem oddawała się lekturze i poszukiwała w tej bardzo specyficznej twórczości jakiegoś klucza. Z czasem moda na Cortazara minęła, ale chętnych do gry w klasy nadal nie brakuje. Ci, którzy mają ochotę przystąpić do zabawy, mogą sięgnąć po wznowione wydanie z 2007 roku. Trzeba jednak zarezerwować sobie sporo czasu i to nie tylko ze względu objętość powieści.„Gra w klasy” została skonstruowana tak, że można ją czytać na wiele sposobów. Najprościej zacząć od pierwszego rozdziału, przebrnąć przez kilkadziesiąt następnych i skończyć na ostatnim. Jednak w tym przypadku najprostsze rozwiązanie nie jest tym najlepszym, a już na pewno nie najciekawszym. Warto zatem przeczytać tę powieść według wskazówek autora. Co prawda można wtedy trochę się pogubić i odnieść wrażenie, że akcja nie ma ani ładu, ani składu. Ale akcja nie jest w tej powieści najważniejsza. Pełni jedynie funkcję tła, więc czytelnicy lubiący konkretną, spójną i pełną nieoczekiwanych zwrotów fabułę mogą być niezadowoleni. „Gra w klasy” to w dużej części powieść bardzo abstrakcyjna, pełna iście filozoficznych refleksji i wywodów. Główni bohaterowie – Maga i Horacio - których poznajemy podczas spaceru paryskimi uliczkami tworzą bardzo interesujące połączenie. Ona – matka umierającego dziecka, niewykształcona, ciężko doświadczona przez życie, ale też twardo stąpająca po ziemi. Śmierć ukochanego syna rozdziera jednak jej serce i jest początkiem problemów. On sprawia wrażenie wiecznie nieobecnego, zamyślonego, pogrążonego w świecie własnych myśli i często niesłusznych podejrzeń. Zdarza mu się także bywać w rzeczywistości, ale gdy już się w niej pojawi zawsze ma wrażenie, że jest nie na swoim miejscu. Częściej więc przebywa w wyimaginowanym świecie, w którym wszystko jest proste i klarowne. Nie dziwi więc, że Horacio nie potrafi poradzić sobie z najprostszymi problemami. Razem z nimi w klasy grają także Gregorovius, Babs, Ronald, Wong i Etienne. Wspólnie tworzą klub dyskusyjny, w którym podczas spotkań mocno zakrapianych alkoholem podejmują najrozmaitsze tematy. Gregorovius, w zależności od rodzaju wypitego alkoholu opowiada o jednej ze swoich trzech matek. Wong – chiński emigrant chwali się zdjęciami z egzekucji, a Etienne użala się nad swoimi artystycznymi niepowodzeniami. Oprócz alkoholu ich dyskusjom towarzyszy także muzyka. Pomimo, iż bohaterowie tworzą klub, to w rzeczywistości każdy z nich jest samotny i zagubiony we własnym życiu. Tematy, które Cortazar porusza ustami swoich bohaterów zdają się niekiedy być abstrakcyjne. Częściej jednak pojawiają się pytania i rozterki, na które odpowiedź chciałby znać każdy. Jest to ogromny walor powieści, którą z powodzeniem można nazwać skarbnicą życiowych doświadczeń. „Gra w klasy” nie jest poradnikiem, w którym znajduje się przepis na życie, ale każdy czytelnik znajdzie tam na pewno jakieś wskazówki dla siebie. Podczas lektury nieraz okaże się, że opisywane przemyślenia są niepokojąco bliskie, a umieszczone kilka stron dalej rozwiązanie – dziwnie znajome.
Największym minusem tej powieści jest bardzo duża liczba rozdziałów, które nic nie wnoszą. Długo zastanawiałam się, po co Cortazar zamieścił w „Grze w klasy” chociażby przedruki artykułów z gazet. Odpowiedzi do tej pory nie znalazłam, ale mniemam, że mogło chodzić po prostu o wodzenie czytelnika za nos i sprowadzanie na manowce. Dużo też w książce niepotrzebnego i niezrozumiałego słowotoku. Z tym jednak można sobie łatwo poradzić, zwyczajnie omijając taki rozdział. Cortazar, jak już wcześniej wspomniałam nie jest mistrzem budowania akcji i napięcia, ale za to swobodnie przechodzi z tematu na temat i z lekkością piórka porusza się po meandrach ludzkiej psychiki. Zrozumienie tej twórczości nie jest jednak tak proste. „Gra w klasy” to nie jest książka, którą można przeczytać z doskoku, podczas codziennej podróży tramwajem. Warto jednak wygospodarować sobie trochę czasu na lekturę tej powieści, a najlepszą zapłatą za ewentualne nieprzespane noce będzie satysfakcja i radość z układania tych literackich klocków.