Przemyślany i doskonale napisany thriller medyczny.
Walka z zagrożeniem epidemiologicznym, czy skażeniem biologicznym to temat chętnie podejmowany przez współczesnych pisarzy i reżyserów. W ciągu ostatnich lat groźba takiej katastrofy stała się jeszcze bardziej realna. Twórcy tego typu scenariuszy chwycili więc za pióra. „Szczepionka śmierci” to tylko jeden z niewielu przykładów walki o ocalenie świata przed zagładą. Jest to pozycja obowiązkowa dla miłośników Kena McClura i thrillerów medycznych.Akcja powieści rozgrywa się sennym angielskim miasteczku. Spokojny i melancholijny żywot mieszkańców przerywa włamanie do tajnego instytutu badawczego. Wypuszczone z placówki małpy atakują ludzi. Władze uspokajają – nie ma się czego bać – w instytucie opracowywano szczepionkę na zwykłą grypę. Ludzie zdają się uwierzyć w te zapewnienia, ale tylko do czasu. Jak nie wątpić w ich autentyczność, skoro w poszukiwania uwolnionych zwierząt zaangażowano wojsko, a żołnierze tropiący małpy mają na sobie szczelne skafandry? Wraz z rozwojem wypadków tych trudnych pytań będzie się pojawiało coraz więcej. Odpowiedzieć na nie próbuje cały sztab ludzi, ale na pierwszy plan wysuwa się Steven Dunbar. Młody lekarz bez wahania podejmuje kolejne tropy i nie zniechęca się niepowodzeniami. Jak na thriller przystało – wszystkim jego poczynaniom towarzyszy aura tajemniczości. Kluczowe sceny rozgrywają się pod osłoną nocy, na uboczu, z dala od ludzi. Wszystko dzieje się bardzo szybko i zmienia się jak w kalejdoskopie. Co chwila pojawia się jakiś nowy wątek. Nie brakuje też zaskakujących i dramatycznych zwrotów akcji. Dzięki temu napięcie utrzymane jest do ostatniej strony. Bohaterowie działają pod presją czasu, która udziela się także czytelnikowi. Dodatkowo napięcie podnosi fakt, że opisywane wydarzenia są realnym zagrożeniem. Gdy uda się już przebrnąć przez niezbyt udany początek, dalej można się zachłysnąć naprawdę dobrą literaturą. Co prawda autor wplótł do treści specjalistyczne, medyczne określenia nie utrudnia odbioru lektury. Jest ich jednak niewiele, a te, które się pojawiają są wyjaśnione w prosty i przystępny dla laika sposób. Jako minus można potraktować wątek miłosny. Można odnieść wrażenie, że został on wpleciony trochę na siłę, bez konkretnego zamysłu. Romans głównego bohatera i pani doktor zbliża thriller do tandetnych amerykańskich produkcji. Na szczęście, autor zrezygnował z romantycznego happy endu i tym samym uchronił się przed pułapką kiczu. Poza tym koncepcji autora niczego już nie można zarzucić. Podsumowując: bardzo dobry pomysł, konsekwencja w jego realizacji i zaskakujące zakończenie. Do tego świetne tłumaczenie. Polecam.