Biali bogowie

Anna Balcerowska
Anna Balcerowska
Kategoria książka · 19 maja 2009

Tajemnicza, pełna nieprzewidzianych zdarzeń opowieść o tym, jak zostać bogiem w amazońskiej dżungli.

„Biali bogowie” to owiana tajemniczością powieść przygodowa. Zagadką jest już samo nazwisko autora, Torstena Krola, który zarówno z agentem jak i wydawcami kontaktuje się wyłącznie drogą mailową. O pisarzu wiadomo tylko tyle, że pochodzi z Australii. Pełna nieoczekiwanych zdarzeń i wartkich zwrotów akcji fabuła „Białych bogów” pod względem kunsztu literackiego nie pozostawia nic do życzenia. Zatem, albo pod nazwiskiem Krola skrzętnie ukrywa się jakiś znany pisarz, albo też mamy do czynienia z geniuszem obdarowanym niecodziennym talentem. Oprócz fabuły na szczególną pochwałę zasługują także fascynujące portrety psychologiczne bohaterów. Ale, od początku...

Akcja powieści rozgrywa się w amazońskiej dżungli. Czytelnik poznaje wydarzenia i bohaterów z perspektywy szesnastoletniego Enricha, młodego Niemca, który wraz z matką i młodszym bratem ucieka z powojennych Niemiec do Wenezueli. Rodzina w trakcie wojny straciła nie tylko dom i dobytek, ale także ojca, który zginął na froncie Wschodnim. W Ameryce Południowej przebywa brat zmarłego, Klaus, który gotów jest zaopiekować się wdową i sierotami. Plan przeprawy przebiega pomyślnie, ale jak to w tego typu opowieściach bywa, tylko do czasu. Stan techniczny samolotu, którym bohaterowie mają przeprawić się na drugi kraniec Wenezueli pozostawia wiele do życzenia i po jego opisie nietrudno przewidzieć dalszy rozwój wypadków. Oczywiście samolot rozbija się w samym sercu przerażającej amazońskiej dżungli, a pasażerowie cudem uchodzą z życiem. Przed pewną śmiercią ratuje ich tubylcze plemię Yayomich. W ich oczach biali uchodzą za istoty boskie, zatem mają u Indian specjalne względy. Sytuację rozbitków polepsza dodatkowo fakt, że wśród Yayomich przebywa ich rodak, profesor antropologii, który od dziesięciu lat bada ich kulturę, zwyczaje i wierzenia. Można by zatem powiedzieć, że niemiecka rodzinka miała wiele szczęścia. Oni jednak tak nie uważają. Jedyne o czym marzą, to ucieczka z tego prymitywnego świata. Yayomi rządzą się swoimi prawami, które w oczach europejskich przybyszów zakrawają na barbarzyńskie. Któż bowiem w cywilizowanej Europie widział, żeby ludzie chodzili nago, odprawiali magiczne rytuały i uprawiali wolną miłość, gdzie popadnie?

Te i wiele innych zachowań każe myśleć przybyszom, że ludzie, którzy ocalili ich od śmierci są prymitywni i pozbawieni zasad moralnych. Jednak to tylko pozory, bo w porównaniu z tubylcami, to właśnie biali ludzie okażą się bezwzględni i obłudni. Torsten Krol zestawił w powieści dwa odmienne światy. Zabrał Niemców do amazońskiej dżungli po to, by czarno na białym ukazać im ich obłudę i hipokryzję. Konfrontacja z innym światem i zwyczajami wypada zdecydowanie na korzyść tubylców. Rozbitkowie dopiero wśród nich ukazują swoje prawdziwe oblicza. Każdy z nich przeszedł tam swego rodzaju metamorfozę. Najwięcej sympatii budzi Gerhard – profesor, który przebywa wśród Yayomich od lat. Jest on jednocześnie postacią najbardziej enigmatyczną, gdyż nikt nie zna jego przeszłości, trudno także odczytać jego prawdziwe intencje. Staje przed trudnym wyborem: porzucić spokój i zwyczaje, do których przywykł, czy uciec do cywilizacji zniszczonej wojną? To właśnie w usta profesora autor włożył najciekawsze, ale też najzabawniejsze refleksje dotyczące życia, prawdy i moralności. Jego głos, to często głos zdrowego rozsądku – wyważony, przemyślany, pozbawiony zbędnych emocji i uniesień. Ciekawie prezentuje się także osoba narratora. Nastolatek Enrich przeszedł w ekstremalnych warunkach kurs przyspieszonego dorastania. Jego decyzje i zachowania budzą tyleż poklasku, co dezaprobaty. Najbardziej przegranym bohaterem okazuje się Klaus. Początkowo kreowany na postać pozytywną, odzierany jest z płaszcza kamuflażu, pod którym kryje się narkoman i zbrodniarz wojenny. Prawda o Klausie przedstawiana jest stopniowo, małymi dawkami, ale po każdej z nich pozostaje ogromny wstrząs. Wstrząs i przerażenie wywołują także inne fragmenty, który opisują brutalną rzeczywistość. Jednak, gdy emocje opadną, nie sposób nie przyznać Krolowi racji, że właśnie taki jest ten świat. Bez względu na to, czy jesteśmy w centrum Europy, w Trzecim Świecie, czy amazońskiej dżungli, ludźmi zawsze targają namiętności i dzikie żądze. Każdy nosi jakąś maskę, pod którą skrywa drugie, mroczne oblicze. Potrzeba tylko odpowiednich warunków, by to drugie ja doszło do głosu.

Mimo wszystko, „Biali bogowie” to bardzo przyjemna lektura, przede wszystkim, ze względu na wszechobecną tajemniczość. Każdy kolejny wątek owiany został niepewnością, a chęć poznania prawdy pochłania uwagę i czas czytelnika już od pierwszej strony. Atutem jest także niejednoznaczne zakończenie, które pozostawia otwartą furtkę dla wyobraźni.