99 wariacji na temat jednego, błahego wydarzenia w podmiejskim autobusie autorstwa najpopularniejszego oulipowca - Queneau.
Autobus podmiejski, godzina szczytu. Wśród pasażerów w oczy rzuca się młody mężczyzna, z nienaturalnie długą szyją i ekstrawaganckim kapeluszem na głowie. Ów młodzieniec co i rusz czyni uwagi innemu pasażerowi, zarzucając mu, że ten potrąca innych, gdy tylko próbują wsiąść lub wysiąść. Następnie, ni z tego, ni z owego bohater w kapeluszu zajmuje wolne miejsce siedzące. Autor spotyka go jednak ponownie, kilka godzin później, w innym miejscu i zgoła innej sytuacji. Oto bowiem mężczyzna rozmawia z kolegą, który sugeruje mu... doszycie dodatkowego guzika do płaszcza.
Ta banalna i jednocześnie dość abstrakcyjna historyjka stała się dla Raymonda Queneau punktem wyjścia do napisania „Ćwiczeń stylistycznych". Historia mężczyzny w kapeluszu została przedstawiona za pomocą 99 figur stylistycznych. Można więc powiedzieć, że głównym bohaterem książki mimochodem stał się język. Jego ograniczenia i możliwości umożliwiły autorowi frywolną zabawę słowami. Efekt końcowy potwierdza starą prawdę o pisarstwie: nie jest ważne ile się pisze, ale jak. Autor, jeden z założycieli organizacji Oulipo, przez lata mógł się szczycić faktem, iż specyfika jego utworu wyklucza swobodne przełożenie tekstu na inny język. Po sześćdziesięciu latach od wydania oryginału, Jan Gondowicz zdołał jednak przenieść „Ćwiczenia" na język polski. Wiele z nich musiało ulec zmodyfikowaniu, ponieważ specyfika francuskiej gramatyki, a także użycie przez Queneau gwary wykluczyły dosłowną translację na polski. Dotyczy to zwłaszcza dwóch ćwiczeń: „Z poślizgiem", gdzie autor użył metody „x+7", polegającej na użyciu słowa figurującego siedem miejsc poniżej właściwego. W wersji polskiej metodę tę zastępuje imitacja, często używana przez tłumaczy, którzy w tej sytuacji używają jak najbardziej nieodpowiedniego synonimu. W polskiej wersji pojawiło się również ćwiczenie napisane trzynastozgłoskowcem, które w oryginale pojawia się jako klasyczny, Racinowski aleksandryn. W pozostałych ćwiczeniach gramatyka polska i francuska również nie do końca ze sobą współgrają, ale Gondowicz przy tłumaczeniu wykazał się olbrzymią zręcznością i inicjatywą. Może zatem to on powinien figurować w polskiej wersji jako autor, który skonstruował wiele odmiennych od oryginału ćwiczeń, bazując tylko na regule i pomyśle Queneau.
„Ćwiczenia stylistyczne" to jedna z najzabawniejszych książek jaką miałam przyjemność przeczytać. Czytanie tej samej historyjki na 99 sposobów może na pierwszy rzut oka wydawać się nudne, ale nic bardziej mylnego. Kolejne, coraz to bardziej wymyśle figury stylistyczne, skutecznie zachęcają do dalszej lektury i utwierdzają w przekonaniu, że Gondowicz wykazał się mistrzowskimi umiejętnościami przy tłumaczeniu tego, co przez wiele lat było uznawane za niemożliwe do przełożenia. Wystarczyła jednak odrobina humoru i własnej inwencji, by do rąk polskiego czytelnika trafiła perełka Oulipowca. Sam Queneau pracował nad „Ćwiczeniami" wiele lat, część z nich powstała jeszcze w czasie II wojny światowej.
„Ćwiczenia stylistyczne" doczekały się również wersji komiksowej. Matt Madden nadał twórczości Queneau nowego wymiaru. Nic jednak nie zastąpi świetnej wersji literackiej. Do moich ulubionych należą przede wszystkim: wersja sonetowa, wulgarna i geometryczna. Ciekawie prezentują się także ćwiczenia w wydaniu negatywnym, analityczno-logicznym i trzynastozgłoskowym.