Recenzja opowiadania „Trudno być Bogiem” braci Strugackich
<!-- /* Style Definitions */ p.MsoNormal, li.MsoNormal, div.MsoNormal {mso-style-parent:""; margin:0cm; mso-pagination:widow-orphan; "Times New Roman"; mso-fareast-"Times New Roman";} @page Section1 {size:595.3pt 841.9pt; margin:70.85pt 70.85pt 70.85pt 70.85pt; mso-header-margin:35.4pt; mso-footer-margin:35.4pt; mso-paper-source:0;} div.Section1 {page:Section1;} -->
Bracia Arkadij i Borys Strugaccy to chyba najbardziej znani rosyjscy pisarze nurtu fantastyki naukowej. Są w Rosji tym, kim w Polsce Stanisław Lem, zresztą należą do tego samego pokolenia.
Jest jednak coś, co sprawia, że utwór „Trudno być Bogiem” jest godny polecenia nie tylko dla miłośników literatury Science Fiction, ale dla wszystkich tych, którzy lubią zastanowić się chwilę nad tym, co czytają.
Tym czymś jest niewątpliwie aspekt moralny, który został tutaj podjęty - ten klasyczny tragizm bohaterów, którzy zawsze muszą podejmować złe decyzje moralne, bo dobrych nie ma. Co gorsza, nie ma tu nawet „mniejszego zła”, którym tak często lubimy tłumaczyć swoje wybory.
Atrakcyjność utworu jest związana przede wszystkim z pokazaniem paradoksu, który tak ciężko jest nam pojąć: bycie jednocześnie wszechmocnym i bezradnym. Wyobraźmy sobie z jednej strony idealną ludzkość przyszłości, która nie tylko korzysta ze wspaniałych zdobyczy techniki, ale praktycznie wykorzeniła wszelkie dławiące ją konflikty i uczucie nienawiści, a z drugiej strony – inną ludzkość, pochłoniętą przez mroki wczesnego średniowiecza i zdominowaną przez okrucieństwo i skrajny egoizm. I oto ta idealna ludzkość odkrywa na innej planecie tę „pierwotną”. Czy uda jej się na tej planecie choć troszeczkę przyśpieszyć bieg historii, tak, aby wydobycie się z tej strasznej ciemnoty mogło zając mniej niż kilkanaście wieków? To chyba nietrudne, jeżeli jest się praktycznie Bogiem? Dlaczego każda próba budowania idealnego społeczeństwa zawsze musi skończyć się powrotem do stanu równowagi, w którym silni będą wykorzystywać słabych?
Kolejny ciekawy motyw, to zmiany psychologiczne jakie zachodzą w bohaterach z idealnego świata, tych, którzy mieli zmieniać świat na lepsze. Pod wpływem wydarzeń, których są uczestnikami, sami zaczynają nienawidzić i zastanawiać się, czy ta cywilizacja w ogóle nie zasługuje na istnienie. A jednak przecież można spotkać i tutaj oddanych przyjaciół oraz osoby pełne dobroci i wrażliwości.
Utwór nie jest jedynie smutną opowieścią o beznadziejności ludzkiego losu, jest tu sporo komizmu. Autorzy w ciekawy sposób zakpili z motywu Don Juana. Główny bohater cieszący się wielkim powodzeniem wśród dworskich dam, nie jest w stanie się do żadnej zbliżyć – skutecznie odstrasza go będące tam normą brak higieny i wszy.
„Trudno być Bogiem” czyta się bardzo dobrze, bo któż z nas nie chciałby wyobrazić siebie w roli Boga. Właściwie nie jest to powieść, ale dłuższe opowiadanie, liczy sobie nieco ponad sto stron. Po przeczytaniu pozostawia jakiś niedosyt, czytelnik zdecydowanie chciałby rozważyć więcej wariantów działań. Pozostaje nadzieja, że na to pragnienie odpowie film, kręcony na motywach tego opowiadania przez znakomitego rosyjskiego reżysera Alekseja Germana. „Historia Arkanarskiej rzezi” ma wyjść jeszcze w tym roku, ciekawe czy doczekamy się jej również w polskich kinach. Niestety, szczerze wątpię.