Podobno jeden z najpiękniejszych literackich portretów kobiecych, jakie powstały w ostatnich latach...
Cechą współczesnej amerykańskiej literatury jest podejmowanie tematów banalnych, ale zarazem szokujących. Autorzy powieści poszukują wszędzie taniej sensacji, sięgają po tematy, które są kontrowersyjne i potrafią wzbudzać skrajne emocje. Mary Gaitskill, autorka "Veroniki" nie wybiega nazbyt poza ten schemat.
Książka trafiła w moje ręce podczas pobytu na wakacjach. Mimo, że nigdy wcześniej nie słyszałam o tej publikacji, opis zamieszczony na tylnej okładce wydał mi się dość interesujący, toteż postanowiłam po nią sięgnąć. "Veronica" to historia dwóch kobiet - niegdyś modelek na piedestale i szczycie. Obecnie jedna z nich już nie żyje, druga zmaga się z ciężką chorobą i losem, który się od niej odwrócił i zepchnął na niziny społeczne. Wydawnictwo REBIS zapewniło także potencjalnego czytelnika o niebywałej popularności i unikatowości powieści. Książka została uznana za jedną z dziesięciu najlepszych publikacji 2005 roku według "New York Timesa", została także nominowana do National Book Award. Notka wydawnictwa zapewniła mnie również, że powieść, którą trzymam przed oczami to jeden z najpiękniejszych literackich portretów kobiecych ostatnich lat. Uległam tym słowom i pomyślałam sobie, że będzie to doskonała lektura na ciepłe, wolne dni. Niestety, szybko okazało się, że jestem w błędzie. Powieść czyta się niezwykle ciężko, przede wszystkim ze względu na zbytnią szczegółowość z jaką autorka przedstawiła losy swoich bohaterów. Być może chciała w ten sposób wzmocnić siłę przekazu, unaocznić pewne sprawy, podkreślić brutalność świata mody i mechanizmów rządzących tym światem. Nie twierdzę, że jest to obraz przekoloryzowany i że autorka przesadziła niekiedy w opisach. Uważam natomiast, że taka fotograficzna dokładność uczyniła lekturę nudną. Wiele do życzenia pozostawia także rozwój akcji i jej tempo - w zasadzie wszystko dzieje się bardzo powoli i jest przewidywalne. Brakuje zaskakujących, wartkich zwrotów akcji, które mogłyby nadać powieści nieco dynamizmu.
W ponad dwustustronnicowej książce Mary Gaitskill usiłuje opowiedzieć czytelnikowi bardzo dokładną historię kariery modelki, począwszy od dziecinnych marzeń, po piękny dzień, w którym marzenie to zostaje zrealizowane i smutny wieczór, podczas którego wszystko rozsypuje się niczym domek z kart. Celem powieści była chyba chęć ostrzeżenia wszystkich małych dziewczynek, które w skrytości serc i w tajemnicy przed rodzicami marzą o sławie, modzie i bogactwie...
Autorka nie odkrywa niczego wielkiego - nie od dziś wiadomo, że świat mody, jak i świat showbiznessu rządzą się brutalnymi prawami. Nie ma gwarancji osiągnięcia sukcesu, a metody nieco ułatwiające pięcie się po szczeblach kariery są co najmniej kontrowersyjne. Nietrudno też domyślić się, że granice pomiędzy tym, co etyczne a niemoralne w takim świecie są bardzo płynne. Niezwykle łatwo z gwiazdy stać się wrakiem człowieka pozbawionym wszelkich hamulców i jakichkolwiek zasad. Gaitskill wplotła także do powieści wątek uzależnień od narkotyków i alkoholu. Ten aspekt powieści bardzo przypomina relację młodocianych narkomanów z powieści "My, dzieci z dworca ZOO". Relacja Christian F. jest jednak, pomimo bulwersujących opisów, co najmniej o niebo lepsza i ciekawsza niż historia opisana w "Veronice".
Pomimo znudzenia i zniechęcenia lekturą udało mi się znaleźć kilka zalet. Przede wszystkim na wyróżnienie zasługuje budowa utworu. Powieść ma charakter dwutorowy. Losy bohaterów zostały przedstawione w formie osobistych wspomnień i refleksji głównej bohaterki. Rozdziały zostały poprzeplatane także opisem bieżących wydarzeń i problemów byłej modelki. Taka budowa niezwykle ułatwia odbiór i wprowadza pewien porządek. Gaitskill dużo uwagi poświęciła również opisom utworów muzycznych i uczuć z nimi związanych. Taki zbieg spowodował, że książka ma swego rodzaju duszę, niekiedy wydaje się, że z kart powieści napływa prawdziwa muzyka.