Stowarzyszenie umarłych poetów

Anna Balcerowska
Anna Balcerowska
Kategoria książka · 9 czerwca 2008

Marzenia często nadają kształt ludzkiemu życiu. Zadziwiające jak wiele niektórzy są w stanie poświęcić by je realizować i dążyć do upragnionego celu...

"Stowarzyszenie umarłych poetów" to kultowy film z Robinem Williamsem w roli głównej. Na kanwie scenariusza Toma Schulmana powstała książka o tym samym tytule. Jest to piękna, a jednocześnie poruszająca opowieść o dorastaniu, młodzieńczym buncie i walce o ideały, które w przesyconym materializmem świecie nie znajdują zrozumienia, nie wspominając nawet o akceptacjii. Pomimo, że bohaterami są młodzi ludzie, będący u progu prawdziwego życia, to książkę można z pełną odpowiedzialnością polecić czytelnikom w każdym wieku. Poruszone przez autorkę problemy dotyczą wszystkich. Każdy bowiem poszukuje odpowiedzi na pytanie jak żyć. Oczywiście autorka nie daje jednoznacznych rozwiązań, sama nie zna doskonałej recepty. Pokazuje jednak jak bardzo można wzbogacić swoje życie przez marzenia i poezję.

Wrzesień 1959, kolejne rozpoczęcie roku szkolnego w elitarnej Akademii Weltona. Nowi uczniowie, nowy nauczyciel angielskiego, ale stare, tradycyjne, żelazne zasady. W dniu uroczystej inauguracji kolejnego roku szkolnego nic nie zwiastowało większych zmian, zdawało się, że szkolne życie będzie toczyło się wyznaczonym i utrwalonym przez lata rytmem. Była to jednak cisza zwiastująca burzę. Główną przyczyną tej burzy był nieco ekscentryczny, kontorwersyjny nauczyciel John Keating, notabene absolwent Akademii. Wyróżniał się on na tle pozostałych nauczycieli, a wręcz można odnieść wrażenie, że był niepoprawnym romantykiem, niezbyt pasującym do rzeczywistości. Starał się jedanak twardo stąpać po ziemi i stawiać czoła przyziemnym zadaniom jakie nakładało na niego życie. Już pierwsze przeprowadzone przez niego lekcje dawały do myślenia, nie tylko nauczycielom, którzy nie pochwalali stosowanych przez Keatinga niekonwencjonalnych metod i obawiali się skutków tego postępowania, ale przede wszystkim młodym uczniom. John Keating szybko stał się dla nich autorytetem i prawdziwym nauczycielem życia. Głoszone przez niego hasło "carpe diem" trafiło na podatny grunt. W uczniach obudziła się odwaga i nieposkromione pragnienie spełniania własnych, odsuniętych na bok marzeń. Do tej pory realizowali wyłącznie ambicje ojców, którzy dokładnie zaplanowali dla swoich synów ścieżkę życia. Lekcje angielskiego pozwoliły im zrozumieć, że pragnienia ojców wcale nie są ich ambicjami i, że wcale nie mają ochoty dalej podążać wytyczoną drogą i robić czegoś, co ich kompletnie nie intersuje. Zrozumieli, że niekoniecznie pragną zostać prawnikami, lekarzami, czy ekonomistami. Postanawiają realizować swoje prawdziwe pasje. Do tej pory skrzętnie je ukrywali, bowiem jedynie takie postępowanie powodowało, że nie zawodzili rodziców. Wszystko ma jednak swoje granice, cierpliwość także. W naturze ludzkiej leży również skłonnośc do buntu, dlatego młodzi chłopcy postanowili powiedzieć: dość i wziąć swoje życie i sprawy, we własne ręce.

Pierwszy raz przeczytałam tę książkę ładnych kilka lat temu, ale ciągle chętnie do niej wracam i pomimo, że znam już dokładnie fabułę, to za każdym razem odkrywam w niej coś nowego. Lektura "Stowarzyszenia..." uświadomiła mi wiele bardzo istotnych rzeczy. Czytałam ją z zapartym tchem i łzami w oczach, bowiem mnóstwo w niej wzruszających momentów. Nie brakuje też sytuacji humorystycznych. Po przeczytaniu tej książki zdałam sobie sprawę jak ważnym elementem życia są pasje i marzenia, o które warto walczyć, warto każdego dnia podnosić sobie poprzeczkę i dążyć do upragnionego celu.

Autorka w bardzo prostych, ale jednocześnie pięknych słowach mówi o rzeczach z pozoru banalnych, ale po głębszym zastanowieniu bardzo istotnych. Łączy prozę i poezję. Doskonałym uzupełnieniem słów pisarki są fragmenty wierszy zarówno autorstwa znanych poetów, cytowane przez członków stowarzyszenia jak i ich twórczości. Lektura tej książki pozwala zmienić stosunek nie tylko do poezji, ale także do życia. Zmusza bowiem do refleksji, zadumy nad tym, co ważne, a co nieistotne. Uświadamia, że "nigdy nie jest za późno, by szukać świata ze snów..."