„Non omnis moriar”- artyści umierając zostają na zawsze żywi w swych utworach. Nieśmiertelnymi są, więc ludzie natchnieni jak muzycy, poeci, pisarze czy też nauczyciele, oni wszyscy potrafią poświęcić całe swoje życie dla idei własnej misji.
„Non omnis moriar”- artyści umierając zostają na zawsze żywi w swych utworach. Nieśmiertelnymi są, więc ludzie natchnieni jak muzycy, poeci, pisarze czy też nauczyciele, oni wszyscy potrafią poświęcić całe swoje życie dla idei własnej misji.Czy istnieje pedagog, który w elitarnej szkole zaszczepi w młodych chłopcach miłość do literatury? Nazywa się John Keating, jest absolwentem wspomnianej Akademii Welltona i przychodzi na miejsce emerytowanego nauczyciela angielskiego. „Kapitanie, mój kapitanie!”- polecił mówić do siebie, stosował magiczne, a przez tradycjonalistów nazywane wariackimi inaczej „niekonwencjonalnymi”, metody wprowadzania w świat poezji i prozy. Jako prawdziwy pedagog z wyboru, z całego swego serca i duszy chce stworzyć ze swych uczniów prawdziwych wolnomyślicieli; odrzuca pustą teorię dla pokazania chłopcom jak wyglądają słowa pisane przewijające się przez codzienność, by mogli poczuć tę magię.
Rozgrywa się tutaj też wiele innych dramatów i radości dorastających chłopców, którzy trafili w zimne mury internaty przez niedorzeczne ambicje wysoko postawionych rodziców. Dzięki Keatingowi szare zależne ssaki hodowlane zyskują wolność w myślach i marzeniach oraz odwagę, by je spełniać. Zafascynowani lekcjami angielskiego tworzą również w tajemnicy Stowarzyszenie Umarłych Poetów.
Książkę czyta się szybko, jednym tchem, ludzie szanujący i kochający literaturę na pewno zauroczą się tą książką. Zawartość zielonej okładki jest tak bogata, pisana w sposób tak naturalny i oczywisty, że trudno uwierzyć, iż Ministerstwo Edukacji pozwoliło nazwać ją lekturą szkolną. Dlatego też fakt, że książka powstała na podstawie filmu reżyserii Petera Weir’a i scenariusza Toma Schulmana, których jest to największy komercyjny sukces, zdziwi każdego, choć trochę obytego z kilku- stronowymi wydawnictwami człowieczka. Na podstawie filmów powstają kolorowe broszurki mające na celu reklamowanie wielkiej, typowo na zysk skierowanej produkcji. A w tym wypadku Pani N. H. Kleibaum nie poszła w kierunku zachwycania się wspaniałą grą aktorską Robina Williamsa i napisała „Stowarzyszenie” na własny sposób Dystrybucją w Polsce zajęło się wydawnictwo Rebis, które wydaje raczej mało znanych autorów, często zapominanych. Warto sięgnąć po tą lekturę dla czystej przyjemności z możliwości posiadania marzeń.