Gdyby to była bitwa, padłyby dwa stylowe gole. Hip-hop jednak ma się dobrze.
Pozytywną i niemałą dawkę emocji przygotowali ci dwaj młodzi raperzy dla lubelskiej publiczności, która przyszła ich posłuchać w lubelskim klubie Graffiti w ostatni piątek, 22 lutego. Wszystko tej nocy dopisało: zainteresowanych było naprawdę dużo (sala prawie pełna), muzycy dali z siebie dosłownie wszystko, poprawiając jeszcze efekt swoją wyraźną sympatią dla Lublina, a same arystyczne doznania nie pozostawiały właściwie nic do życzenia.
Najpierw zostaliśmy potraktowani długą rozgrzewką, w której dominowały czarne płyty z amerykańskim rapem, ale wplecione zostały w nie popowe lub rock'n'rollowe smaczki, dzięki czemu nawet laik mógł się świetnie bawić. Po DJu nadeszła pora na Miuosha, Katowiczanina, który jak wielu jego rodaków potwierdza niezwykłość Śląska w dziedzinie hip-hopu. Jest w tym miejscu wyjątkowo dobra aura na takie granie, jakoś sobie upodobali tamtejsi artyści dużą ilość słowa jako środek wyrazu, forma krytyki rzeczywistości, narzędzie buntu. Miuosh z tego wszystkiego skorzystał, pisząc bardzo dobre teksty, dotykając ważnych dla siebie spraw, często nawiązując do lokalnych realiów, opisując skomplikowane relacje mieszkańca z miastem. Do tego dobrał przyjemne bity, a w koncertowej formie dodaje do tego niemało charyzmy i świetnego kontaktu z publicznością. A więc mieszanka doskonała. Naprawdę, powinniście śledzić tego chłopaka.
Bisz z B.O.K., grupą muzyków składającą się z DJa, gitarzysty i skrzypka, nie dali się swojemu poprzednikowi zdeklasyfikować. Druga godzina koncertowych wrażeń była o tyle imponująca, że Bisz wpadł po prostu w objęcia rozkręconej i rozekscytowanej publiczności (nie był to już zdecydowanie nieśmiały stan podekscytowania) w formie podobnej do tej po długim sparingu. Rewelacyjny, energetyczny występ ubarwiły instrumenty na żywo, szczególnie finezyjne partie na skrzypcach, choć i gitarzysta miał w tym swoją rolę. Spora ilośc zsamplowanych pianin dodawała łagodności tym dość ostrym tekstom - Bisz gęsto przeklina, ale jest to potrzebne, to język świata, który opisuje. Co potwierdziła świetna znajomość tekstów wśród publiczności.
Gdyby to była bitwa, padłyby dwa stylowe gole. Hip-hop jednak ma się dobrze.
Klub Graffiti
Lublin
22 lutego 2013