Myk! Myk! Myk! w Poznaniu

Można być gotowym na disco, nawet na disco polo, ale Poznań był tym razem przygotowany na coś więcej. Na atak Braci Figo Fagot, którzy zdominowali swą obecnością klub Eskulap.

Zaczęło się niewinnym supportem z punkrockowym przytupem, czyli prostą młócką serwowaną przez kapelę Pełna Kultura. Taki hot-dog muzyczny znalazł na sali swoich amatorów, którzy pozwolili sobie na różne pogopodobne pląsy.

W klubie przynależącym do boga sztuki lekarskiej, gdzieś przy schodach pojawiła się tajemnicza postać w czarnym berecie, która odebrała zainteresowanie tak Asklepiosowi (znanemu także pod ksywką Eskulap), jak i innym bóstwom i półbóstwom. Wielu chciało uwiecznić go przy pomocy swych aparatów cyfrowych – to wbudowanych w komórki, to w inne gadżety.

Trzeba przyznać, że dał się. Dał się uwieczniać. Tak że aż zator na schodach przez wiernych fanów i jeszcze wierniejsze świnki się zrobił, co utrudniało dostanie się do miejsca, które w bezdusznych kręgach nazywa się toaletą. Ta wszak mieści się na

parterze i trza było się do niej przedzierać.

Większość jednak czekała, kiedy uda się połączyć Figo z Fagotem na scenie. Tęsknie tego wyczekując, publiczność dała popis znajomości tekstów z Na bogatości. Podśpiewywali sobie nawet – zwijając powoli swój rockowy sprzęt – członkowie supportującej grupy.

I stało się! Ruszyli. Jeżeli ktoś nie brał udziału w szaleńczym pędzie furmanką przez wiejskie ścieżki, nie oszukiwał na skupie żywca, nie podrywał świnki na hot-doga z kaszanką albo nie widział żywiołu wywołanego śpiewem, muzykom i podrygami przez jedyną w swoim rodzaju kapelę Braci Figo Fagot, to nie wie... To wielu rzeczy nie wie – powiedzmy po prostu!

Furmankę, skup żywca i upapraną tanim majonezem sukienkę świnki można

sobie odpuścić, ale koncert w fazie podstawowej oraz bisy w wykonaniu wspomnianego disco bandu to lektura obowiązkowa dla lubiących wspólne skandowanie, przed, po i w czasie imprezy, a także tych, co nie mają co robić w domu.

Polecam!

W Poznaniu było naprawdę na muzycznej bogatości.