Synth Art 2001 - Bydgoszcz 16.09.2001

Grzegorz Cezary Skwarliński
Grzegorz Cezary Skwarliński
Kategoria koncert · 11 października 2001

Pierwotnie festiwal miał się odbyć 01.09.2001r. Jednak decyzja dyrekcji Leśnego Parku Kultury i Rozrywki zweryfikowała plany (występy artystów były planowane na Polanie Różopole). Jak się później okazało decyzja nie była ostateczna. Niedzielny deszcz (choć sobota napawała optymizmem) spowodował odwołanie imprezy pn. "Pożegnanie Lata", której częścią miał być Synth Arth (przynajmniej tak wynikało z bardzo nielicznych plakatów). Nie wiedząc o tym, mimo dżdżystej aury, pojawiłem się na Polanie Różopole w Myślęcinku ok. 18:00, a tam ... właśnie kończono zwijać scenę. Żadnej informacji czy imprezę odwołano, czy może przeniesiono w inne miejsce. Zdegustowany takim traktowaniem potencjalnych gości, wróciłem na dworzec PKP z zamiarem jak najszybszego powrotu do Gdyni. Tu spotkała mnie mała niespodzianka. Odezwała się moja komórka (a nie chciałem jej brać ze sobą). Dzwonił jeden z kolegów z informacją, że festiwal jednak się odbędzie, miejsce - klub 'Remiza', niedaleko dworca. No cóż, przedatowałem bilet i poszedłem popatrzeć (i posłuchać), choć muszę przyznać, że z małymi oporami.

Przez perypetie wspomniane wyżej prawdopodobnie nie trafiłem na sam początek, już ktoś grał. Odrobinę mokry i lekko zdezorientowany nie zwracałem szczególnej uwagi na artystów, którzy występowali w konkursie, wszyscy grali podobnie, z małymi wyjątkami. Jedynymi muzykami jacy na dłużej przyciągnęli mą uwagę byli: Elmaniaq (jak się później okazało zdobywca 1-szej nagrody w konkursie) i Xsander, który zaproponował zebranym małe widowisko - oprócz ciekawych propozycji muzycznych, po sali "snuła się" postać w przebraniu mnicha i roznosiła ogień. Ten występ wart był wyróżnienia. Niestety nie znalazł uznania w gronie jury, a szkoda. W związku z takim a nie innym obrazem sytuacji w trakcie poszczególnych występów (każdy uczestnik miał do dyspozycji ok. 15 min.) bardziej zajmowałem się rozmową z kolegami i artystami, którzy przybyli na festiwal, a nie dogłębnym słuchaniem zbyt podobnych do siebie kompozycji, choć trzeba przyznać, ze animacje komputerowe jakie "leciały" na specjalnie przygotowanym ekranie mogły przyciągnąć wzrok. Zamieniłem kilka słów z jednym z organizatorów (Odyssey), który wyjaśnił zmiany i ubolewał nad raczej niepomyślnym rozwojem sytuacji. Po prezentacji wszystkich konkursowych propozycji jury udało się na obrady a swój występ rozpoczął Artur Lasoń. Stało się już niejako tradycją, że muzyk proponuje słuchaczom kompozycje ze "Znaku zasłuchania" z drobnymi wtrąceniami z "Hue Rage Music", za każdym razem jest jednak nieco odmienna wersja. Tym razem wyszło o niebo lepiej niż miałem okazję słuchać na KOMP 2001 w Kwidzynie. I choć występ nie należał do długich, to nośność emocjonalna była duża. Momentami zaś uważny widz był "nagradzany" wizerunkiem pana Artura w czarnych okularach (kompozytor coś wypatrywał w monitorze swego komputera) - skojarzenie z muzykami z ZZ Top same się nasuwało. Po tym występie ogłoszono wyniki konkursu. Wręczono dyplomy i nagrody. Pierwsze miejsce zajął Elmaniaq, na drugim uplasował się niejaki Abaddon, a na trzecim "wylądował" Wiesław 'Tracer' Małolepszy (według mnie powinien być na szarym końcu, jego techno-propozycje z el-muzyką mają niewiele wspólnego). Po tej małej uroczystości większość widzów niejako "zmyła się" się po cichu. Zostali tylko muzycy, ich koledzy i osoby związane z organizacją całości. Impreza nabrała charakteru klubowo-kameralno-rodzinnego. Na kolejnych wykonawców trzeba było jednak trochę poczekać. Kamera "powędrowała" na wywiad z Arturem Lasoniem, a impreza miała być w całości sfilmowana, więc nastąpiła nieco przydługa wymuszona przerwa. Po niej zaczęli muzykować artyści miejscowi, którzy przygotowali na festiwal wspólny projekt. Zebrani usłyszeli więc obszerny występ Marcina Chmary w towarzystwie (od czasu do czasu) Pawła Murlika. Potem indywidualne popisy Odyssey'a i zespołowe granie całej trójki. Klimaty bliskie Jarre'owi, ale z wieloma własnymi interesującymi pomysłami. Muzyka dynamiczna z dość zaskakującymi zwrotami nie nudziła - bywały oryginalne momenty. Według mnie było ich jednak trochę zbyt mało. W sumie nieźle. Na koniec został duet Remote Spaces. Tutaj komentarz jest zbyteczny. Chłopaki jak zwykle zaprezentowali niezapomniany, wielowarstwowy kawałek el-muzy. Tym razem zebrani mieli przyjemność wysłuchać wydłużonej wersji "Kosmolotu", połączonej z nieco odmiennym niż wcześniej mi znanym "Latem w mieście".

Granie skończyło się ok. 2:25 już w poniedziałek. Pozostało jeszcze zwijanie sprzętu, luźne rozmowy i odjazdy. Pokręciłem się nieco (co będę mókł) no i na dworzec - pociąg o 3:42, 6:10 w Gdyni i z marszu do ... pracy. Czy żałuję ? Uczucia mam mieszane. Gdyby nie fakt, że na festiwalu miał wystąpić Artur Lasoń i zespół Remote Spaces prawdopodobnie nie wróciłbym się na Synth Arth po wspomnianej wyżej "komórkowej" wiadomości, tylko udał się wcześniej w drogę powrotną. Miało być inaczej. Trochę szkoda, że pogoda spowodowała taki a nie inny rozwój wydarzeń.

reporter z przypadku i obowiązku

El-Skwarka