W 1977 roku odbyła się premiera filmu Z punktu widzenia nocnego portiera w reżyserii Krzysztofa Kieślowskiego. Był to jedyny dokument tego autora, który przedstawiał głównego bohatera jako postać negatywną. Pan Marian, strażnik w fabryce czerpie przyjemność z donosicielstwa, kontrolowania, szpiegowania, zastraszania i awanturowania się, dla własnej przyjemności zajmuje się patrolowaniem brzegu rzeki i donoszeniem na wędkarzy lub wagarujących uczniów. Nie jest miły w obyciu, bywa agresywny. Jest służbistą, spełnieniem marzeń komunistycznej władzy o wartowniku-fanatyku oddanym tylko swojej pracy i absurdalnym zasadom w niej panującym. Przyznaje, że ma „zamiłowanie do kontroli”. Podczas premiery reakcja publiczności, a wizja reżysera znacznie się od siebie różniły. Krzysztof Kieślowski chciał pokazać przerażającego człowieka, natomiast widownia śmiała się z poczciwego gbura. Tytuł filmu jednego z najbardziej znanych polskich reżyserów filmowych był wielokrotnie wspominany przy omawianiu problemu etyki w filmach dokumentalnych. Agnieszka Holland skrytykowała swojego kolegę po fachu za zrobienie z człowieka idioty.
Twórcy Zdjęć próbnych ujawnili przed widzami kuluary produkcji filmowej, pokazali złożony proces dobierania aktorów. Agnieszka Holland skończyła Praską Szkołę Filmową (FAM), sama przyznaje, że była fanką Czeskiego kina jeszcze przed wyjazdem na studia - nie dziwią więc pewne analogie, łączące Zdjęcia próbne i Konkurs Milosa Formana.
Reżyserowi, jako „czułemu prześmiewcy” zarzucano okrucieństwo w sposobie portretowania w Konkursie młodych, marzących o karierze na estradzie dziewcząt. Agnieszka Holland rozumiała jego subtelność w portretowaniu ludzkich śmieszności i dlatego Anka (bohaterka Zdjęć próbnych) pokazana jest z pewnego dystansu, jej zachowanie można odczytywać jako naiwne, infantylne, a w pewnym momencie skrajnie egoistyczne, jednak przez ukazanie jej słabostek oraz zupełnie zwyczajnego oblicza, staje się nam bliższa. W takim kontekście naiwność Anki, można odczytywać, jako cechę zbliżoną do naiwności Anulki z Miłości blondynki Formana.
Sceny wplecione w fabułę, przedstawiające przesłuchania młodych ludzi, wywołują niesmak, jako że sama Holland, po projekcji filmu Z punktu widzenia nocnego portiera, skrytykowała Krzysztofa Kieślowskiego. Widząc fragmenty Zdjęć próbnych, nie można oprzeć się wrażeniu, że elementy autentycznych nagrań, mają pokazać beztalencie ludzi, ubiegających się o rolę oraz ich irracjonalnie wysoką samoocenę. Filmy powstały w tym samym roku, więc nie powinno być mowy o zmianie poglądów, dotyczących bohaterów filmu, a ze wszystkich wypowiadających się w filmie młodych aktorów zrobiono idiotów.
W scenach pochodzących z autentycznych filmowych przesłuchań można wywnioskować jak wygląda casting. Pytania są bardzo osobiste, powodują zakłopotanie jednak to, co uznaję za obśmiewanie bohaterów, to pokazywanie ich odpowiedzi, często nieudolnych, wypowiadanych pod wpływem stresu. Te nagrania zgrabnie wkradają się w fabułę filmu. Gdy mowa jest o miłości, pokazane są sceny Anki i Tomka, zanim doszło do propozycji chłopaka, kiedy jeszcze możemy myśleć o nich, jak o parze zakochanych. Przesłuchanie chłopaka opowiadającego, że nie spotkał jeszcze prawdziwej miłości, następuje po scenie oddalającej się od swoich towarzyszy, załamanej Anki. Pytanie o śmiałą scenę erotyczną ma z kolei miejsce, tuż przed zbliżeniem Pawła i Krystyny. Zdjęcia z przesłuchań okrutnie pokazują głupotę i próżność zgłaszających się na casting kandydatów, odpowiadających na często prywatne i sprawiające wrażenie „kąsających” pytania. Każda scenka, może być potraktowana, jako wejście w umysł bohatera i próba ilustracji jego uczuć, co może budzić kolejne skojarzenie z filmem Milosa Formana, który z eliminacji wybrał dwie dziewczyny i na osi ich historii zbudował fabułę. Te dziewczyny nie różniły się od innych, podobnie jak przeżycia bohaterów Zdjęć próbnych nie różnią się diametralnie od siebie. Każdy z młodych ludzi przeżył zawód, miłość, rozczarowanie i historia każdego z nich, może obrazować opowieść kolejnego.
Chociaż dokument Kieślowskiego, a fabuła Holland różnią się od siebie pod wieloma względami, to nie sposób nie zauważyć, że obaj twórcy wykorzystali ludzkie śmieszności i słabości, żeby udowodnić pewną pointę. Krzysztof Kieślowski przyznał, że się pomylił, nie chciał, żeby jego film był pokazywany w telewizji (dopiero po śmierci reżysera został wyemitowany). Swoje dzieło tłumaczył chęcią pokazania pewnego zjawiska, przyznał, że nie uważał pana Mariana za złego człowieka, a jedynie za kogoś ograniczonego przez brak edukacji, naznaczonego przez środowisko, w którym się wychował, za kogoś kto naprawdę wierzył, że publiczne egzekucje mogą uczynić wiele dobrego, bo zniechęcą ewentualnych przestępców. Agnieszka Holland wydaje się być bardziej cyniczna wykorzystując młodych, nie ukształtowanych ludzi, rzucając ich w ogień pytań i wykorzystując ich odpowiedzi, aby wywołały uśmiech politowania w widzach. Tak jakby fakt, że kandydaci sami zgłosili się na casting usprawiedliwiał tak szorstkie ich traktowanie, a co najważniejsze tak cyniczne wykorzystanie ich odpowiedzi.