Zdzisława Beksińskiego chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Ostatnio często mamy okazję, by konfrontować się z jego twórczością, a także tragiczną historią jego rodziny. Kolekcje jego obrazów wędrują z Sanoka, przez Częstochowę i Kraków, wydawane są kolejne książki biograficzne, które mają na celu ukazanie człowieczeństwa Beksińskiego, jakbyśmy z góry mieli narzucone, że takich obrazów nie mógł namalować ktoś normalny. Niedawno premierę miała także biografia Tomka Beksińskiego autorstwa Wiesława Weisa, który chyba także postanowił skorzystać z ich popularności. Beksińscy są ostatnio najbardziej eksploatowaną rodziną, a każdy na swój sposób próbuje ustanowić granicę pomiędzy geniuszem a zwyczajnością.
Ostatnia rodzina młodego reżysera Jana P. Matuszyńskiego jest filmem przedstawiającym
28 lat z życia rodziny Beksińskich. Jest to pierwszy pełnometrażowy film fabularny reżysera, który już po premierze na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Locarno zebrał pozytywne oceny, a na Festiwalu Filmowym w Gdyni otrzymał główną nagrodę.Akcja filmu rozpoczyna się od przeprowadzki Beksińskich do Warszawy. Zdzisław Beksiński razem z żoną Zofią, a także swoją teściową i matką, wprowadzają się na nowo wybudowane osiedle, na którym mieszka także jego syn, Tomasz Beksiński. Dostajemy obraz PRL-owskiego blokowiska we wciąż trwającej budowie. Szarość i smutek nowego miejsca dopełnia nieprzerwanie padający za oknem deszcz. Kontrastuje to niesamowicie ze wspomnieniami rodzinnego, pełnego zieleni Sanoka, z którego Beksińscy musieli się wyprowadzić. Już od samego początku wiemy, że z Tomkiem będą problemy. Niestabilnie emocjonalny syn miota się we własnym ciele i pustym mieszkaniu jak zwierzę zamknięte w klatce. Ciągłe wybuchy agresji kwitowane są przez rodzinę z chłodną rezerwą.
Fabuła filmu rozgrywa się głównie w mieszkaniu Zdzisława bądź jego syna. Nieruchome kadry, w które bohaterowie wpadają jakby nie zważając na obecność kamery, potęgują wrażenie podglądactwa. Film wypełniony jest także nagraniami z kamery Beksińskiego, który zafascynowany nowinkami technologicznymi dokumentował w ten sposób nie tylko
swoją pracę malarską, ale także życie codzienne. 28 lat z życia rodziny Beksińskich przedstawione zostało w krótkich epizodach, które razem tworzą spójną całość skupiając się nie na twórczości Beksińskiego, a na tragicznych losach jego rodziny.
Ostatnia rodzina to także historia o oswajaniu śmierci. Ma się wrażenie, że rodzina żyje nieustannie pod jej czujnym okiem. Szarpana jest przez ciągłe nerwy i niepokoje, a ich głównym źródłem jest niezrównoważony syn. Jego próby samobójcze wciąż przypominają o obecności śmierci, która kroczy za nim niczym cień. Po kolei umierają wszyscy członkowie rodziny. Zdzisław Beksiński zostaje sam, otoczony przez obcych mu ludzi, którzy pomagają utrzymać dom, robią zakupy i z ręki których na sam koniec umiera. Scena jego zabójstwa jest najbardziej brutalna z całego filmu, choć od samego początku trup sieje się gęsto.
Andrzej Seweryn w roli Zdzisława Beksińskiego jest fenomenalny. Patrzy na śmierć
kolejnych członków swojej rodziny z chłodnym dystansem, wydłużonym później przez oko kamery. Dystans ten wielokrotnie jest źródłem oczyszczającego humoru, który częściowo równoważy tragiczne wydarzenia. Nieco nieporadny życiowo, niezwykle racjonalny i chłodny malarz stanowi całkowite przeciwieństwo swojego syna, którego najmniejsze odchylenie od normy ściąga w głęboką rozpacz. Tomasz Ogrodnik stworzył postać totalnie niezrównoważoną psychicznie. Jego wybujała ekspresja może i podkreśla kontrast pomiędzy nim a ojcem, jednak całkowicie zaprzecza realizmowi. Z jednej strony twórcy pieczołowicie dbają o realizm, tworząc film wręcz z dokumentalistyczną precyzją, sięgają po nagrania samego Beksińskiego, odtwarzają do najmniejszego szczegółu jego mieszkanie. Z drugiej strony wpuszczają w ten świat Tomasza, wręcz fantastyczną postać Quasimodo. Na uwagę zasługuje również rola kobieca. Aleksandra Konieczna w roli Zofii Beksińskiej jest niezwykle silną kobietą, która musi żyć pomiędzy bombą z opóźnionym zapłonem jaką jest Tomasz, a wciąż nieobecnym Zdzisławem. To ona opiekuje się całą rodziną, niejednokrotnie otrzymując w zamian jedynie cierpienie i ból.
Ostatnia rodzina to z pewnością bardzo dobry film, w którym nie ma zbędnych scen. Każda z nich niesie pewne znaczenie dla całości i dla starannie budowanych, choć czasem
przerysowanych, charakterów postaci. Z perspektywy biograficznej rola Tomasza Ogrodnika zupełnie nie pasuje mi do pierwowzoru. Jednak z perspektywy filmu fabularnego Tomasz-Potępieniec idealnie wypełnia powierzone mu zadanie. W scenie, gdy babka ostrzega przed nadchodzącym gestapo, ujęcie z góry na spokojnie idącego, a nie na szamocącego się na śniegu Tomka, nie dałoby takiego samego efektu. Pomimo tego, że film opowiada niezwykle tragiczną historię rodziny, to jednak na sali kinowej raz po raz można było usłyszeć wybuchy śmiechu. Ostatnia rodzina to niezwykły film, który z pewnością polecam każdemu. Precyzyjny, poruszający i zabawny, jeśli ktoś lubi wisielczy humor.
Ostatnia Rodzina, 2016
reż. Jan P. Matuszyński, scen. Robert Bolesto, zdjęcia Kacper Fertacz, Obsada: Andrzej Seweryn, Dawid Ogrodnik, Aleksandra Konieczna, Andrzej Chyra, Zofia Perczyńska, Danuta Nagórna, Alicja Karluk, Magdalena Boczarska