Barany. Islandzka opowieść (Hrútar)

Megafon.pl
Megafon.pl
Kategoria kino · 9 lutego 2016

Tak jak Kargul i Pawlak mieli swoją miedzę, tak Gummi i Kiddi mają owce. Skłóceni od czterdziestu lat bracia muszą przezwyciężyć waśnie, w przeciwnym razie ich najdroższe stada czeka rzeź.

Obraz "Barany. Islandzka opowieść", druga pełnometrażowa fabuła Grímura Hákonarsona, to przypowieść o heroicznej walce o zachowanie sensu życia. Dotyka tym bardziej, ponieważ dotyczy osób u schyłku życia, które przez lata toczyły nierówną walkę z surową naturą Islandii.

Dla statecznego Gummiego (Sigurdur Sigurjónsson) i impulsywnego, lubiącego zaglądać do kieliszka Kiddiego (Theódór Júliusson) osłodą starości jest hodowla rzadkiej rasy owiec. Mimo bliskiego sąsiedztwa bracia nie wspierają się - wyłączną formą komunikacji są notatki przenoszone przez owczarka Kiddiego. W dorocznym konkursie piękności owiec i baranów Kiddi o włos wygrywa z bratem. Przegrany i rozczarowany Gummi sieje pogłoskę, że nagrodzony baran brata choruje na trzęsawkę - zakaźną, nieuleczalną chorobę.

Okazuje się, że ma rację - choroba po raz pierwszy dotarła do doliny. Stada trzeba wyrżnąć, w regionie utrzymującym się z hodowli wprowadzony zostaje dwuletni zakaz chowu zwierząt. Młodzi w desperacji opuszczają dolinę. Starzy wiedzą, że wyrok śmierci nie dotyczy wyłącznie owiec. Dotąd opanowany Gummi przejmuje inicjatywę, nawet jeśli grozi to więzieniem. Za to energiczny Kiddi stacza się w otchłań rozpaczy i alkoholu. Bracia muszą spotkać się gdzieś pośrodku, by przezwyciężyć najgorsze.

Czerpiący z przypowieściowych archetypów obraz Hákonarsona jest oderwany od czasu i przestrzeni, tak jak uniwersalny motyw walki niemal od początku skazanej na porażkę. Jak to w skandynawskim kinie bywa, w tle towarzyszy nam folkowa muzyka oraz szerokie kadry, celebrujące surową przestrzeń wyspy. Mimo nieprzystępnych warunków w filmie "Barany. Islandzka opowieść" znajdziemy też sporo krzepiącego humoru. Milczące owce i dwaj zwaśnieni staruszkowie być może są osobliwymi przewodnikami, ale jak to przecież bywa w przypowieściach, życiowe lekcje otrzymujemy w najmniej oczekiwanych momentach.