Spotlight

Megafon.pl
Megafon.pl
Kategoria kino · 4 lutego 2016

Dla dziennikarzy ten film jest czymś więcej niż trzymającą w napięciu, perfekcyjną rekonstrukcją skandalu pedofilskiego w Kościele Katolickim. "Spotlight" to przede wszystkim pochwała rzetelnego, uczciwego dziennikarstwa, w którym ważna jest służba społeczeństwu, a nie słupki oglądalności. Zachowuje przy tym wszystkie cechy rasowego kina sensacyjnego, które trzyma widza za gardło do ostatniej minuty.

"Spotlight" jest wierną rekonstrukcją przeprowadzonego w 2001 roku śledztwa dziennikarzy "The Boston Globe". Na zlecenie nowego redaktora Marty'ego Barona (Liev Schreiber) grupa śledcza Spotlight sprawdza historię księdza-pedofila, który mimo ujawnionych zarzutów wciąż pełnił posługę. W trakcie sprawdzania źródeł okazuje się, że nie był to pojedynczy przypadek. W archidiecezji bostońskiej pracowali księża, którzy celowo wybierali chłopców z patologicznych rodzin, by szybciej ich uwieść. Po wykryciu skandalu trafiali na krótki urlop, a potem do kolejnej parafii. Miejscowy arcybiskup zamiatał sprawę pod dywan, w proces zamieszani byli też wzięci prawnicy.

Tom McCarthy postawił na bardzo oszczędną estetykę - subtelną ścieżkę dźwiękową, przydymione kadry w stylu vintage, dość statyczny montaż. Wszystko po to, by podkreślić wagę historii i wyczyn grupy Spotlight. Tak jak reporterzy rzetelnie sprawdzali źródła i stronili od taniej sensacji, która da tylko krótkotrwałe rezultaty, tak i on skrupulatnie buduje napięcie, ujawniając kolejne miażdżące fakty i kierując widza na zaskakujące wątki poboczne. Hołdem dla dziennikarzy "The Boston Globe" jest fenomenalna praca zespołu aktorskiego, idealnie zgranego i charyzmatycznego. Michael Keaton, Rachel McAdams i Mark Ruffalo mogli zresztą liczyć na pomoc reporterów, których historie odtwarzają. Na uwagę zasługuje też doskonała kreacja Stanleya Tucciego w roli prawnika, który wspiera ofiary pedofilii w Kościele, skazując się na niełaskę w środowisku adwokackim.

Choć od początku znamy zakończenie, "Spotlight" pozostawia widzów wstrząśniętych perfidią i ogromem zjawiska, wokół którego rozwinął się cały system zależności i usług. Złudzenie, że jest to tylko filmowa fabuła mija, gdy na końcowych planszach widzimy listę miejsc, w których doszło do podobnych skandali i na ekranie pojawia się m.in. Poznań. Wtedy "Spotlight" ściska za gardło jeszcze mocniej. Tym bardziej doceniamy postawę dziennikarzy "The Boston Globe", a McCarthy'ego i jego doskonałą obsadzę za rzetelną rekonstrukcję tej historii, godną wszelkich nagród i statusu klasyka gatunku kina śledczego.