"Pod elektrycznymi chmurami" recenzja

Agata Iżykowska
Agata Iżykowska
Kategoria kino · 1 października 2015

Czy świat w 2017 roku może być pozbawiony wszelkich wartości? Przyszłość maluje się w szarych barwach. Być może nie dla wszystkich. Jednak Aleksey German w swoim najnowszym filmie

Globalizacja nas nie zjednoczyła. Historia się nie skończyła. Jest rok 2017. Czekamy na wielką wojnę.

 

Pod elektrycznymi chmurami zaczyna się dość pesymistycznie. Od pierwszych minut będzie wiadomo, że w tym filmie nie wydarzy się nic dobrego. Reżyser - Aleksey German JR - w nie jednym wywiadzie wspomina, że jego dzieło ma ukazać bezradność państwa rosyjskiego w jej sprzeczności. I też takie miałam wrażenie. Film w bardzo mocny sposób pokazuje różne strony ludzkiej bezradności. Z jednej strony konfrontuje je z bohaterskimi zrywami, z drugiej jest jedynie melancholijną rozpaczą za utraconym prestiżem.

 

Jest również mocną krytyką globalizmu. Zupełnie jakby dążenie do jednorodności świata zepsuło rosyjską moralność i doprowadziło do upadku najniższych warstw społeczeństwa. Świat w filmie nie przypomina technologicznie lepszego od tego, jaki dziś znamy. Wręcz przeciwnie. Ludzie żyją pod mostami. Wymian handlowych dokonuje się z podejrzanymi osobnikami, gdzieś na uboczu. Domy bogaczy nie wyróżniają się niczym niezwykłym. A fala imigrantów nie znających języka jest wciąż taka sama. Akcja z 2017 nie wydaje się tak odległa, jeżeli przypomni się czasy świetności rosyjskiej kultury i skonfrontuje je chociażby z dzisiejszymi. Pesymistyczne rozważania, wydają się tylko kontynuacją dzisiejszości.

 

Pod elektrycznymi chmurami to jeden z tych filmów, które zmuszają do myślenia. Nie chodzi tylko o rozwodzenie się nad egzystencją czy problemami społecznymi. Trzeba prowadzić wewnętrzne rozważania nad scenami, które wzięły się z chmur i nie wiadomo, jak je przypasować do reszty. Pod elektrycznymi chmurami to puzzle. Jeżeli nie zgubi się po drodze żadnego elementu, wyjdzie nam piękny pejzaż.

 

Aleksey German JR. podzielił film na siedem nowel połączonych ze sobą początkowo w nie oczywisty sposób. Bohaterowie pokazują, jak bardzo nasze życia są ze sobą powiązane, a my często pozostajemy nieświadomi tych powiązań. German podkreśla również, że nasze decyzje mogą mieć znaczący wpływ na życie innych jednostek. Powoli prowadzona akcja może się wydawać mglista i mało zrozumiała. Częste pokazywanie planu totalnego jeszcze bardziej odsuwa od widza mroczną rzeczywistość. Chociaż obrazy w filmie są piękne, momentami nie wiadomo, dlaczego się tam pojawiły. Wiecznie brudny, szary i posępny świat wygląda, jakby przygotowywał się do apokalipsy.

 

Narracja przez cały film jest prowadzona bardzo zdawkowo. Poznajemy osobne historie, które w żaden sposób się ze sobą nie łączą. Wydają się wręcz niekompletne i irytująco przedłużone. Dlatego ostatnia część Gospodyni jest przyjemnym oddechem ulgi. Porządkiem, na który się czekało. Uzupełnieniem i klamrą dla wszystkich opowiedzianych historii. Staje się również nadzieją, że może tego świata nie czeka apokalipsa. Być może czeka na niego zbawienie.

 

 

Pod elektrycznymi chmurami

reżyseria: Aleksey German
scenariusz: Aleksey German
produkcja: Polska/Rosja/Ukraina
premiera: 2 października 2015 (Polska) 10 lutego 2015 (świat)