JEDYNY POKAZ PRASOWY: "BOBRY" - 25.06, g. 13:00 Kino Luna

Redakcja
Redakcja
Kategoria kino · 24 czerwca 2014

BOBRY

Produkcja: Polska 2013

Gatunek: komedia

Czas: 97 min.

 

 

Reżyser

Scenariusz

Hubert GOTKOWSKI

Hubert GOTKOWSKI i Marcin KABAJ

Zdjęcia

Korekcja barwna

Montaż

Muzyka

Tekst „Malowane pawiem”

Paweł LABE

Paweł LABE

Hubert GOTKOWSKI

Marcin KABAJ

Barbara MIKULSKA

Dźwięk

Montaż Dźwięku

Krzysztof NOWAK

Krzysztof NOWAK

Oświetlenie

Bartek GBUREK

Scenografia

Filip PRZYBYŁKO

Kostiumy

Sabina VAIN

Charakteryzacja

Komiks

Katarzyna BIAŁY

Magda NOWAK

Making of / Fotosy

Operator kamery 1 koncert

Operator kamery 2 koncert

Operator kamery 3 koncert

Jacek MICIUDA

Piotr KORDYŚ

Piotr GIBOWICZ

Jacek MICIUDA

 

 

Kierownik Produkcji

Marta RAGAN

Współpraca produkcyjna

Wiktoria Konopko

Katarzyna FIL

Bogna Szewczyk

Dorota Piekuś

Pomoc organizacyjna

Ewelina GOTKOWSKA

Paulina DRZAŁ

Tłumaczenie

Asia CZAJKA

 

 

Producent

 

Produkcja

 

Hubert GOTKOWSKI

Marcin KABAJ

DDN PRODUCTIONS

 

 

OBSADA

Marcin

Wojciech SOLARZ

Kosiarz

Robert JAROCIŃSKI

Smród

Sebastian STANKIEWICZ

Klocek

Marcin KABAJ

Bogdan

Adwokat

Paweł GŁADYŚ

Kajetan WOLNIEWICZ

 

 

 

 

FESTIWALE:

2013 – Solanin Film Festiwal w Nowej Soli – Nagroda Specjalna w kategorii: Kino Niezależne za „punkrocka, absurd i kontrowersje”

2013 – Ogólnopolski Festiwal Filmów Komediowych w Lubomierzu – Brązowy Granat

2013 – Festiwal Niezależnych Filmów Komediowych „Barejada” w Jeleniej Górze – Nagroda Specjalna Jury doceniając wkład i jakość pracy przy realizacji postanowiło odrębnie potraktować film ze względu na to, że odstaje on realizacyjnie od reszty festiwalowych propozycji.

2013 – Festiwal Filmów Optymistycznych „Multimedia Happy End” w Rzeszowie – Nagroda dla najlepszego niezależnego filmu fabularnego

2013 – Międzynarodowy Festiwal Młodego Kina „Pełny Metraż” w Lublinie – Nagroda Główna

2013 – Festiwal Polskich Filmów w Berlinie filmPOLSKA – Nagroda w kategorii FilmOFF

2013 - 38. Gdynia - Festiwal Filmowy - Przegląd Polskiego Kina Niezależnego

2013 – 32. Festiwal Młodzi i Film w Koszalinie

 

O FILMIE:

„Bobry” to czarna komedia, w której dominuje ironia, groteska i absurd. To historia o spełnieniu marzeń i życiu w zgodzie z samym sobą.

 

„Bobry” to nazwa nieistniejącego już zespołu punkowego. Wydali jedno demo, po czym rozpadli się, a każdy z członków zapomniał o muzyce, marzeniach i wielkiej karierze. Marcin (Wojtek Solarz) wraca właśnie z Irlandii i z poczuciem porażki postanawia zakończyć swoje życie. Przed samobójstwem powstrzymuje go przypadkowe zdarzenie – ogłoszenie o sprzedaży jego starej gitary. Postanawia ją odzyskać oraz reaktywować zespół.  Odszukuje kumpli z zespołu: Klocka (Marcin Kabaj), którego sposobem na życie stało się handlowanie psychotropami wprost ze szpitala psychiatrycznego oraz Smroda (Sebastian Stankiewicz), który przejął rodzinny interes i prowadzi miejski szalet

 

Równolegle obserwujemy działalność mrocznych żniwiarzy, którzy w „Bobrach” przedstawieni są jako skorumpowani urzędnicy, pilnujący porządku w papierach. Próba samobójcza Marcina znalazła się na liście Kosiarza, zdegenerowanego wcielenia samej  Śmierci (Robert Jarociński), który jeździ zdezelowanym czarnym karawanem, nie stroni od alkoholu i za wszelką cenę chce doprowadzić do śmierci chłopaka. Tylko w ten sposób Kosiarz może uwolnić się od nudnej pracy na Ziemi.

Wyścig ze Śmiercią nabiera tempa, gdy w całą sprawę miesza się uzależniony od psychotropów nadpobudliwy policjant.


 

PRASA O FILMIE:

Rzeszów.gazeta.pl

"Bobry", czyli polska komedia nie umarła.

Magdalena Mach

Śmierć jeździ czarnym karawanem, zabiera dusze umarłych, ale żeby wypełnić limit, potrafi sobie też zwłoki "zorganizować". Marcin jest kandydatem na samobójcę, dopóki nie zacznie wierzyć, że jego dawna punkowa kapela może jeszcze odnieść sukces. No i robi się wesoło...(…)

Hubert Gotkowski i Marcin Kabaj, rzeszowska nadzieja na to, że inteligentna polska komedia jeszcze nie zginęła, w sobotę po raz pierwszy w Rzeszowie pokazali w WDK-u swoje najnowsze wspólne dzieło - "Bobry", film długometrażowy i niskobudżetowy. Jego siłą jest świeży pomysł i absurdalny dowcip. Okazuje się, że można w Polsce napisać zabawną fabułę bez idiotycznych, wulgarnych gagów w stylu "Kac Wawa", mimo, że akcja dzieje się m.in. w miejskim szalecie.

Świetnie nakreślone są główne postacie. Bohaterem jest Marcin, kiedyś lider punkowej kapeli "Bobry", grany przez Wojciecha Solarza ("80 milionów"). Po powrocie z Irlandii, bez pieniędzy i perspektyw, postanawia się zabić, ale przypadkiem odzyskuje swoją starą gitarę, a wraz z nią – cel w życiu, teraz chce wskrzesić "Bobry"... Niestety, jego zgon zdążył już wciągnąć w statystyki Kosiarz, wcielenie samej śmierci. Okazuje się, że na ziemi kręci się sporo takich jak on – śmierci, które przenoszą dusze w zaświaty, każda jest odpowiedzialna za inny rodzaj zgonu. Kosiarz "zabiera" samobójców. Swojej pracy szczerze nienawidzi i chce jak najszybciej wykonać swój limit, żeby opuścić ziemski padół. Na czarnym rynku radzi sobie świetnie, bo to niezły kombinator, handluje informacjami o zwłokach, a i sam jest w stanie posunąć się do morderstwa. W tej roli – Robert Jarociński, który kradnie cały show. Jest rewelacyjnie dekadencki w swoim długim czarnym płaszczu, z nieodłączną piersiówką i nonszalancko zapalanym papierosem. No i ten jego ogromny, stary, amerykański karawan, z walającymi się pustymi puszkami po piwie i starymi kasetami magnetofonowymi...

Marcin odnajduje kolegów z dawnej kapeli: Smroda (zabawny Sebastian Stankiewicz) i Klocka (Marcin Kabaj, klasa sama w sobie – kto widział poprzednie filmy Gotkowskiego, ten wie o co chodzi).

Smród z pasją prowadzi miejski szalet, jego specjalnością jest wymyślanie atrakcyjnych promocji, a Klocek po kilku życiowych zakrętach uznaje, że najlepiej mu będzie w szpitalu psychiatrycznym. Udaje chorego psychicznie i dorabia, handlując psychotropami.

Chłopaki zajmują się organizowaniem koncertu, ale po piętach depcze im zdeterminowany Kosiarz, który chce dopaść Marcina, bo jest ostatnim samobójcą na jego ziemskiej liście.

Choć to w gruncie rzeczy całkiem zabawna, a na pewno mocno pokręcona czarna komedia, to ma też przesłanie, mówiące o poszukiwaniu celu w życiu i o wolności, jaką daje niezależność. No i...: Punk's Not Dead!

Taką właśnie niezależność mieli też producenci i scenarzyści tego filmu – Gotkowski i Kabaj, który zainwestowali w ten obraz własne pieniądze. Najdroższym rekwizytem w tej produkcji okazał się "maluch". - Napisałem na Facebooku: "Może ktoś ma do sprzedania malucha?". Odpowiedział kolega: "Mam 10". Pomyślałem, że żartuje, ale po tygodniu napisał: "Mam już tylko pięć". Pojechałem i w ogródku przed domem zobaczyłem siedem "maluchów". Kupiłem jednego za 500 zł - opowiada Gotkowski. "Maluch" nie dotrwał końca zdjęć w całości. Ekipa sprzedała go potem na złom za 200 zł...

- Każdy może zrobić taki film, jak ma się trochę kumpli i nie za dużo kasy - żartowali odtwórcy głównych ról w filmie, którzy po projekcji spotkali się z widzami. Aktorzy: Wojciech Solarz, Robert Jarosiński i Sebastian Stankiewicz, przyznali, że do udziału w filmie nie trzeba ich było wcale namawiać. - Staliśmy się od razu fanami tego scenariusza - mówił Jarociński. - Gdyby Hubert skończył reżyserię, to siedziałby teraz w warszawskiej knajpie i opowiadał, że ma świetny projekt i zrobiłby film, gdyby miał 4 mln zł - żartował aktor. Na całe szczęście Gotkowski jest z wykształcenia informatykiem. - To jeden z najlepiej skonstruowanych scenariuszy, jaki czytałem - przyznał Wojciech Solarz.”

Magdalena Mach

 

Stopklatka.pl,
GDYNIA 2013: Punk nie umarł

Karolina Stankiewicz

 

Pełnometrażowy film Huberta Gotkowskiego „Bobry” to szalona opowieść o poszukiwaniu swojej drogi w życiu, przyjaźni i śmierci. Wszystko w rytmie punk rocka.

Tytułowe Bobry to nazwa punkowego zespołu, który tworzyli w czasach młodości Marcin (Wojciech Solarz), Klocek (Marcin Kabaj) i Smród (Sebastian Stankiewicz). Po latach spędzonych w Irlandii Marcin wraca do Polski po to, by popełnić samobójstwo. Nieoczekiwane spotkanie z mężczyzną, chcącym sprzedać mu starą gitarę, na której Marcin przed laty grał w Bobrach, sprawi, że myśli samobójcze zejdą na drugi plan. Na pierwszym pojawi się pomysł reaktywacji zespołu. Jest tylko jeden, dość poważny problem – na duszę Marcina czyha Kosiarz (Robert Jarociński), anioł śmierci odpowiedzialny za odprowadzanie samobójców w zaświaty. Marcin ma być ostatnim jego celem – gdy go zabierze, będzie mógł spokojnie opuścić ziemię i znienawidzoną pracę.

Pokręcony scenariusz obfituje w różnego rodzaju absurdy. W zaświatach funkcjonuje czarny rynek, na którym można kupić sobie trupa i szybciej wyrobić określoną normę potrzebną do opuszczenia świata. Kosiarz, który świetnie się na tym rynku odnajduje, w długim skórzanym płaszczu i kowbojkach wygląda jak rasowy bandyta rodem z Dzikiego Zachodu. Tyle, że zamiast napadać na karawany, sam jednym jeździ (czarnym, zaprzężonym w konie mechaniczne). Smród z kolei porzucił punk rockowy styl na rzecz rozkręcenia rodzinnego biznesu, jakim jest prowadzenie miejskiego szaletu. Trzeba przyznać, że smykałkę do interesów ma – wymyślanie nowych toaletowych promocji to jego specjalność, a trudna klientela nie jest mu straszna. Tego typu smaczków jest tu cała masa.

Choć żarty padające z ekranu nie są wybredne, Gotkowskiego wyczucie ironii sprawia, że łykamy je bez mrugnięcia okiem (twórcy "Kac Wawy" mogliby się od niego nauczyć, jak kloaczny – dosłownie, z racji profesji Smroda – humor podać w przystępnej i rzeczywiście zabawnej formie). Filmowe przesłanie, jakim jest poszukiwanie sensu i odnajdywanie go w niezależnym stylu życia, świetnie pasuje do równie niezależnej formy filmu. Bo przecież ostatecznie dobro, czyli punk rock, zwycięża.

[Karolina Stankiewicz, Gdynia]

 

Reżyser i scenarzysta Hubert Gotkowski oraz scenarzysta Marcin Kabaj o filmie „Bobry”

Scenariusz do filmu BOBRY razem z Marcinem zaczęliśmy pisać początkiem 2010 roku.

 

POCZĄTEK CZYLI POWSTAWANIE SCENARIUSZA

HUBERT: Wszystko zaczęło się od tego, że ja zacząłem pisać film o śmierci, a Marcin (przebywając wtedy w Irlandii) zaczął pisać film o zespole punkowym. Pewnego dnia postanowiłem wysłać Marcinowi mój scenariusz, żeby go przeczytał i dał mi znać, czy mu się podoba, w mailu zwrotnym dostałem jego scenariusz, z którym miałem się zapoznać. Jako pierwszą scenę przeczytałem dialog Smroda w szalecie i od tego momentu wiedziałem że postacie Smroda, Marcina i Klocka napisane przez Kabaja będą idealnie pasowały do mojego filmu. Były zajebiste! Po dość długich kłótniach dogadaliśmy się i zaczęliśmy pisać film razem (ówczesny tytuł to: Obrzygane sieroty).

MARCIN: To prawda, wiedziałem że Hubert coś tam pisze o człowieku, który spotkał własną śmierć. Przesłałem kiedyś swoje pomysły Hubertowi, no bo fajnie nam się filmy kręciło razem kiedyś. No i kiedyś na świętach w Polsce została mi przedstawiona wizja Huberta. A że święta, to wypiliśmy razem jednego na spotkanie i wtedy zaczęły padać hasła: "karawan"! Albo "Kosa!" I tak to się od tego momentu potoczyło. Długie wieczory w pubach, burze mózgów i tak spod pióra Huberta wypłynęła ostateczna wersja.

HUBERT: Pomysł na film o zdegenerowanym aniele śmierci wpadł mi dość przypadkiem. Pewnego dnia oglądałem jakiś film który podchodził do tematu śmierci dość standardowo. Wtedy pomyślałem, że jeszcze nigdy nie widziałem filmu, w którym postać śmierci była trochę inna od tej, którą znamy z bajek. A co, jakby moja śmierć była zdegenerowanym kombinatorem i alkoholikiem i nie tylko przekazywała dusze zmarłych dalej, ale w razie potrzeby sama sobie by taki dusze „organizowała? Tak powstał pierwszy szkic filmu z Kosiarzem.

MARCIN: Moja część scenariusza pierwotnie miała być paradokumentem o polskim zespole punkowym. W młodości fascynowała mnie ta kultura. Byłem zaczytany w punkowych zinach, które publikowały wywiady z kapelami z całej Polski. Członkami tych zespołów były na prawdę barwne postacie - i tu podkreślę, takich ludzi już nie robią. Na przykład był wśród nich posiadacz jedynego w Polsce poprzecznego irokeza, albo gość który wyprowadzał co rano żelazko na spacer, żeby nie iść do wojska. Ciągle chciałbym kiedyś zebrać do kupy wszystkie ziny z lat 90., przeczytać te wszystkie wywiady i nakręcić taki film o tych ludziach. Należy im się... No i stąd się wzięła moja część scenariusza – taki fikcyjny pojechany zespół, który nawet nigdy nie zagrał koncertu.

 

AKTORZY

HUBERT: Od samego początku bardzo chciałem, żeby zaangażować do filmu profesjonalnych aktorów, a główną rolę trzymałem dla Wojtka Solarza, którego miałem przyjemność poznać kilka dobrych lat temu i od wtedy wiedziałem, że kiedyś napiszę film, w którym zagra główną rolę. Wiedziałem, że naszą jedyną kartą przetargową będzie dobry tekst, coś, co przykuje jego uwagę i zaciekawi na tyle, żeby chciał go przeczytać w całości i w nim zagrać. Dlatego prace nad finalną wersją zajęły nam prawie 2 lata. Wysyłając tekst do Wojtka, miałem dość duże obawy, czy znajdzie czas żeby przeczytać treatment itd… Ale okazało się, że scenariusz bardzo przypadł mu do gustu i z wielką chęcią zagra Marcina. To dzięki niemu poznaliśmy Roberta, po pierwszej rozmowie telefonicznej wiedziałem, że będzie idealnie pasował do roli Kosiarza, spotkanie, które zorganizowaliśmy kilka dni później, utwierdziło mnie w przekonaniu, że to będzie najlepsza osoba do tej roli. Podobnie było z Sebastianem Stankiewiczem, jego osobę kojarzyliśmy z innych produkcji kina niezależnego. I wiedzieliśmy, że będziemy chcieli go poprosić, żeby wcielił się w rolę Klocka. Podobnie, jak Wojtek, przeczytał scenariusz i wyraził chęć robienia z nami filmu!

Ponadto do udziału w filmie udało nam się zaangażować Kajetana Wolniewicza i aktorów z teatru Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie: Grzegorza Pawłowskiego, Pawła Gładysia i innych…

 

100 % KONTROLI NAD FILMEM

HUBERT: W międzyczasie razem z Marcinem podjęliśmy decyzję, że chcemy mieć 100% kontroli nad filmem i po burzliwych obliczeniach doszliśmy do wniosku, że 2 lata to czas, w którym zarobimy na film i wyprodukujemy go sami. Pomyliliśmy się tylko o rok, bo zajęło nam to 3 lata. Dobrze, że na naszej drodze znalazła się Marta Ragan (kierownik produkcji), dzięki której udało się wszystko spiąć na ostatni guzik i w dużej mierze dzięki jej organizacji udało nam się w tak krótkim czasie, bo w ciągu 17 dni, zamknąć cały plan, nie przekraczając 700-krotnie budżetu. Do produkcji udało nam się pozyskać kilku sponsorów, którzy kojarzyli naszą twórczość z takich filmów jak MANNA. Bardzo dużo zawdzięczamy naszemu głównemu sponsorowi firmie SIGMA COMPUTRES. Warto dodać, iż to, że film powstał, to zasługa każdego członka naszej ekipy, to dzięki zaangażowaniu wszystkich udało nam się stworzyć ten film.

I udało się – w 2013 roku przyjechaliśmy do Wilczej Woli i zaczęliśmy zdjęcia które trwały 17 dni.

 

KOMEDIA W POLSCE

MARCIN: Komedia ma w Polsce bardzo dobrą sławę, tylko wszystko się zepsuło jakoś chyba pod koniec lat 90-tych, moim zdaniem. I dalej, moim zdaniem, jest to wynik tego, że specjaliści od piaru szukają jakiegoś "targetu", żeby trafić w gusta wszystkich. W komedii nie da się. W naszym filmie jest typowy humor i Huberta, i mój. I dlatego nie baliśmy się. Może nie trafimy w gusta widzów przeciętnej nowej polskiej komedii, ale trafimy na pewno w jakieś gusta. I to będą fajni ludzie.

 

PRACA NA PLANIE CZYLI ILE PALI KARAWAN

HUBERT: Wchodząc na plan byliśmy świadomi, że mamy te kilkanaście dni i tyle. Na ekstra dni nie pozwoliłby budżet oraz zobowiązania aktorów, którzy też mieli już inne plany filmowe. Najgorsze były pierwsze dwa dni, kiedy stało się wszystko, co najgorsze. Burze i deszcz uniemożliwiły nam wyrobienie nawet 30% dniówki, drugi dzień, który również nas nie rozpieszczał, przyprawił mnie niemal o zawał serca. Karawany, które paliły po 35l gazu na 100 km, miały baki po niespełna 30l, a stacja LPG była o 10km drogi od planu… Czasowo było fatalnie… Na szczecie kolejne dni i wielkie zaangażowanie się całej ekipy, co było wręcz nieprawdopodobne, pozwoliło nam nadrobić ten czas i wyrobić się z kalendarzówką.

MARCIN: Ciekawe historie: Nie daliśmy spać całej wsi, bo rozwalaliśmy malucha. Malucha kupiliśmy od obecnego wokalisty "Piersi". Sprzedaliśmy go na złom za 300zł, czyli w sumie nas kosztował 200zł. Oddaliśmy kierownika produkcji policji do radiowozu, żeby zdążyć ze zdjęciami, nie wiemy co tam się stało. Wkurzyliśmy cały dom starców. Skumplowaliśmy się z Sołtysem Wilczej Woli. Płaciłem za zadeptaną trawę na łące. Na planie najbardziej przeszkadzał paw (taki ptak), który krzyczał, bo się zdenerwował na nasz widok. Gościu w scenie castingu do kapeli to był ostatni żyjący prawdziwy punk w Rzeszowie. Nasz przyjaciel umarłby na zapalenie płuc, bo dryfował na wodzie. Wojciech Solarz nie umie śpiewać. Gdybym w scenie otwierającej film pokazał swoją całą gołą dupę, to członek ekipy pokazałby cycki. No, ale nie było alkoholu, to dupy nie pokazałem. Przywaliłem w scenie w psychiatryku gościowi w nos tak, że mu poszła krew i nie trzeba było charakteryzacji. Przez parę dni woziłem w samochodzie prawdziwy pistolet, myśląc, że to rekwizyt. Zgoliłem włosy na irokeza i chodziłem tak do pracy przez parę dni, bo były dokrętki. Eeee... Długo bym tak mógł...

 

 


 


 

REŻYSER – HUBERT GOTKOWSKI (ur. 16 lipca 1981 w Rzeszowie) – polski niezależny filmowiec, założyciel rzeszowskiej grupy filmowej DDN. Reżyser, scenarzysta, montażysta.

W roku 2000 założył wraz ze znajomymi z liceum grupę filmową DDN. Przygodę z filmem rozpoczął od kamery VHS i nagrywania wycieczek klasowych. Początkowo eksperymentował z montażem na dwóch magnetowidach, rewolucją okazał się domowy komputer i próby montażu krótkich etiud filmowych, zrealizowanych wraz z grupą DDN, które lądowały jedynie w domowych zbiorach. Przełomem okazał się film "Stiudent", który był pierwszym filmem pokazanym szerszej publiczności. Już z pierwszego festiwalu wrócił z nagrodą, do tej pory otrzymał ich kilkanaście. Po sukcesie "Stiudenta", Hubert został doceniony za autorski film "Przepraszam", a także wraz z grupą DDN wywarł pewien wpływ na świat filmów amatorskich etiudą "Koperta". Pierwszy pełnometrażowy film „MANNA” zrealizował za 300 zł. Film zdobył kilkanaście nagród na festiwalach, m.in. OFFSKAR za najlepszy scenariusz. MANNA jest pierwszym niezależnym filmem w Polsce, który doczekał się profesjonalnego remake’u. Wyprodukował go sam Maciej Ślesicki.

 

Filmografia:

Reżyseria

2009 - KONSUMENCI Film fabularny Reżyseria, Scenariusz, Montaż, Producent,

2007 - MANNA Film fabularny Reżyseria, Scenariusz, Montaż,

2007 - STIUDENT II Film fabularny - krótkometrażowy Reżyseria, Scenariusz, Zdjęcia, Montaż,

2006 - KOPERTA Film fabularny - krótkometrażowy Reżyseria, Zdjęcia,

2006 - MANNA Film fabularny Reżyseria, Scenariusz, Zdjęcia, Montaż,

2006 - PRZEPRASZAM Film fabularny - krótkometrażowy Reżyseria, Scenariusz, Zdjęcia, Montaż, Obsada aktorska,

2005 - STIUDENT Film fabularny - krótkometrażowy Reżyseria, Scenariusz, Dialogi, Zdjęcia, Montaż, Obsada aktorska,

 

AKTORZY:

 

WOJCIECH SOLARZ (r. 1979) – Aktor teatralny, filmowy i kabaretowy. Reżyser filmów niezależnych. Absolwent Akademii Teatralnej w Warszawie (2002), oraz Kursu fabularnego w Mistrzowskiej Szkole Reżyserii Filmowej Andrzej Wajdy (2010). W latach 2003-2004 Aktor Teatru Ateneum w Warszawie. W latach 2004-2012 Aktor Teatru Narodowego w Warszawie. Zagrał wiele ról teatralnych na deskach warszawskich teatrów Narodowego, Ateneum, Studio, Dramatycznego, Na Woli, Montownia, Laboratorium Dramatu oraz kilkadziesiąt ról filmowych, między innymi główne role w "U Pana Boga w ogródku" i "U Pana Boga za miedzą" J. Bromskiego, serialu "Sprawiedliwi" i filmie "80 milionów" w reż. W. Krzystka, role w filmach J. J. Kolskiego, "Strajku" V. Schlondorffa, "Popiełuszcze'" R. Wieczyńskiego, "Bitwa Warszawska 1920" J. Hoffmana, "Odzie do Radości” J. Komasy, „Wałęsa” A. Wajdy, "Teraz Ja" A. Jadowskiej, „Bogowie” Łukasza Palkowskiego i innych..

Autor filmów niezależnych "Tajemnica Alberta" i „Norbert Juras i Syn” pokazywanych i nagradzanych m in. na festiwalach w Gdyni, Wrocławiu oraz na Kultoffkino w TVP Kultura. Laureat nagrody im. Jana Machulskiego za rolę w filmie „Odwyk” w reż. K. Jankowskiego. Nominowany do Offowego Odkrycia Roku za rok 2010 oraz do nagrody Złota Kaczka za rolę w filmie „80 milionów”.

Od 2010 roku występuje w „Kabarecie na Koniec Świata” na Scenie Przodownik Teatru Dramatycznego w Warszawie, do którego również pisze teksty monologów, skeczy i piosenek.

SEBASTIAN STANKIEWICZ Aktor charakterystyczny. Znany z wielu produkcji telewizyjnych, filmowych i teatralnych. Urodził się w 1978 roku w Bolesławcu. Od najmłodszych lat wykazywał talent aktorski. Już jako mały chłopiec odkrył, że ma zdolność rozśmieszania ludzi. Jego vis comica dała się poznać na niezliczonych akademiach szkolnych. Wszechstronnie wykształcony: w latach 1997-1999 stawiał pierwsze aktorskie kroki w Studium Animatorów Kultury we Wrocławiu (specjalizacja teatralna), następnie studiował filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim (1999-2002), by w 2002 rozpocząć naukę na wydziale lalkarskim Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu, którą ukończył w 2006 roku. Od tego czasu regularnie gości na ekranach telewizyjnych i kinowych i deskach teatralnych.

W teatrze debiutował w 2008 roku w spektaklu 1 2 3 4 BABA JAGA PATRZY w reżyserii Thomasa Harzema w Teatrze Wytwórnia. Występuje głównie we Wrocławiu, Wałbrzychu i Warszawie, gdzie stworzył niezapomniane kreacje docenione zarówno przez krytykę, jak i publiczność. Zagrał między innymi w głośnym spektaklu duetu Strzępka-Demirski "Był sobie Andrzej Andrzej Andrzej i ....Andrzej" oraz u Małgorzaty Bogajewskiej w "Trzech siostrach". Ponadto dał się poznać jako aktor musicalowy. Od trzech lat z wielkim powodzeniem występuje w przedstawieniu "Hair" we wrocławskim teatrze Capitol w reżyserii Konrada Imieli.

Dla filmu Stankiewicza odkrył Bodo Kox. To właśnie u niego debiutował w 2007 roku w nagradzanej niezależnej produkcji "Nie panikuj" u boku Marcina Dorocińskiego. Od tamtej pory Stankiewicz dzieli swój filmowy czas miedzy produkcjami niezależnymi (zagrał m.in. u Huberta Gotkowskiego, Dominika Matwiejczyka, Sebastiana Buttnego, Bena Talara) i produkcjami komercyjnymi. Stankiewicz dał się poznać szerokiej publiczności, występując w filmowych przebojach: w „Listach do M” (niezapomniany Misiek, redakcyjny kolega postaci granej przez Maćka Stuhra), w "Popiełuszko. Wolność jest w nas" a ostatnio w filmie "Dżej dżej" w reżyserii Macieja Pisarka. Stankiewicz chętnie współpracuje też ze studentami szkół filmowych. Do ważnych ról należy zaliczyć występ w etiudzie "Brzydkie słowa" reż. Marcin Maziarzewski oraz "Fragmenty" reż. Aga Woszczyńska. Uważny widz serialowy zapamiętał go też z niezliczonych epizodów w popularnych serialach m.in. Odwróceni, Niania, Kryminalni, 39,5, Galeria, Ojciec Mateusz, Galeria. Wystąpił również u boku Agaty Kuleszy w krótkometrażowych filmie Pokolenia +89 "Real" w reżyserii Rafała Samusika.

Na swoim koncie ma również występy w kilkunastu teledyskach, wśród których wymienić można "Komedię" Muzykoterapii w reżyserii Krzysztofa Skoniecznego (Głęboki Off) , "My music song" Dj-a Remo w reżyserii Łukasza Tunikowskiego (Grupa13) , "Superstar" w reżyserii Kobasa Laksa i "Hi fi Superstar" w reżyserii Łukasza Tunikowskiego (Grupa13) zespołu Wet Fingers, "Grubassa" GTW w reżyserii Łukasza Tunikowskiego (Grupa13).

Od lat rozśmiesza widzów w programie "Wstawaj! Gramy!" nadawanym w porannym paśmie stacji Polsat. Lubi bezpośredni kontakt z publicznością, czego wynikiem jest tworzenie wraz z grupą przyjaciół "Kabaretu na Koniec Świata".

Do ostatnich produkcji Sebastiana warto zaliczyć występ w "Dziewczynie z szafy" w reżyserii Bodo Koxa oraz "Bobrach" Huberta Gotkowskiego.

 

ROBERT JAROCIŃSKI – aktor, absolwent Akademii Teatralnej w Warszawie (2002). Debiutował rolą Staszka Gipsona w „Superprodukcji” Juliusza Machulskiego. Współtworzy grupę filmową Gardenia Saska Film, gra we wszystkich jej produkcjach (m.in. w „Norbercie, Jurasie i Synu”, „Tajemnicy Alberta” Wojciecha Solarza), a także u innych niezależnych twórców filmowych (m.in. w „Odwyku” – K. Jankowskiego, „Popołudniu” – M. Rucińskiego i M. Damięckiego, "Pomyłce" - M. Ogrodzińskiej). Na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, w 2009 roku, za rolę Alberta w „Tajemnicy Alberta”, otrzymał Wyróżnienie w Konkursie Kina Niezależnego. W 2007 roku wcielił się w postać Generała Władysława Andersa w fabularyzowanym filmie biograficznym pt.: „Generał Polskich Nadziei” realizowanym przez Telewizję Polską i za tę rolę uhonorowany został odznaczeniem państwowym - medalem Pro Memoria.

Na co dzień jest aktorem Teatru Narodowego w Warszawie, możemy go oglądać także w najnowszej produkcji teatru – „Zbójcach” F. Schillera, w reżyserii Michała Zadary, premiera: maj, 2014.