Prócz niewątpliwego talentu obaj aktorzy musieli włożyć w przygotowanie roli wiele pracy. Nauczyć się specyficznego dla osób dotknietych porażeniem sposobu poruszania się, gestów, mimiki twarzy. Od pierwszego kadru, można się zorientować na co cierpi bohater.
Kto pójdzie na film Macieja Pieprzycy Chce się żyć, nie będzie rozczarowany. Film całkiem zasłużenie wywalczył sobie na festiwalu w Gdyni Srebrne Lwy.
Ciekawa, oparta na faktach historia Mateusza dotkniętego porażeniem mózgowym porusza i długo zostaje w pamięci. Daje pole do przemyśleń na temat czym jest życie, człowieczeństwo, porozumienie międzyludzkie. Pokazuje jak nie raz powierzchownie oceniamy i jak trudno nam potem tę ocenę zmienić, pomimo faktów, które powinny nas na ową zmianę naprowadzić.
Dla mnie był też ilustracją, jak nowe metody uczenia, leczenia i diagnozowania są bardzo, naprawdę bardzo powoli, wdrażane. Nowemu ciężko przebić się przez standardowe myślenie, nie tylko zwykłego człowieka, ale też i lekarza oraz nauczyciela i terapeuty. Metoda, dzięki której w końcu bohater porozumiewa się z otoczeniem była opracowana już w latach sześćdziesiątych. Film opowiada nam historię dużo późniejszą. Pomimo tego bohater nieomal cudem spotyka się z nauczycielką.
Film ukazuje skrajny przykład, jednak daje nam pole do myślenia i zastanawiania się nad naszą codziennością, nad stereotypowym postrzeganiem nie tylko ludzi z porażeniem mózgowym, ale po prostu ludzi chorych i z wadami genetycznymi. Nie będę się tu rozwodzić nad tym aspektem, bowiem wystarczy pójść i obejrzeć film aby być może szerzej zainteresować się tą tematyką i sięgnąć po inne filmy bądź publikacje. Myślę, że sama chęć tego typu, którą ów obraz wywołuje, już mówi nam o jakości filmu.
Wspomnieć należy o grze aktorskiej, która jest naprawdę fantastyczna. Postać bohatera jest zagrana niesamowicie naturalnie przez Dawida Ogrodnika, któremu partnerują: w roli ojca Arkadiusz Jakubik, w roli matki Dorota Kolak a w roli nauczycielki, dzięki której bohater może w końcu porozumieć się z otoczeniem - Anna Nehrebecka. Nie mogę też nie wspomnieć odtwórcy młodego Mateusza - Kamila Tkacza, który zagrał po prostu niesamowicie, choć wydawałoby się, że tego typu trudna rola mogła przerosnąć młodego aktora. Jednak tak się nie stało. Podołał jej nadzwyczaj sprawnie, z wyczuciem i talentem. Wraz z Dawidem Ogrodnikiem kreują spójny obraz postaci Mateusza.
Prócz niewątpliwego talentu obaj aktorzy musieli włożyć w przygotowanie roli wiele pracy. Nauczyć się specyficznego dla osób dotknietych porażeniem sposobu poruszania się, gestów, mimiki twarzy. Od pierwszego kadru, można się zorientować na co cierpi bohater. Przyznam, że film wzbudzał we mnie ogromne emocje, bowiem niesamowitym wydaje mi się, że nikt nie rozpoznał prób porozumienia się bohatera z otoczeniem. Niesamowitym też jest to, że film bez zbędnego sentymentalizmu, raczej poprzez ukazanie hartu ducha, wiary w siłę charakteru oraz sarkastyczny czasem, dowcip ujawniający się w komentarzach Mateusza – pokazuje że ludzie niepełnosprawni też chcą żyć, chcą zwykłego traktowania, nie litości. Ponieważ potrafią się cieszyć z osiągnięć, które są im dostępne.
Film zostawia nas z jeszcze jednym, niełatwym pytaniem. Czy my zdrowi, potrafimy cieszyć się z tego prostego faktu, że żyjemy?