Impresje cieszyńskie

Eni
Eni
Kategoria kino · 7 maja 2013

Przemyślenia po 15. edycji Kina na Granicy, który odbył się w dniach 30 kwietnia - 5 maja w Cieszynie. Kino na Granicy, czyli filmy, koncerty, kino plenerowe, spotkania z niezwykłymi twórcami.

 

Jest coś takiego w Kinie na granicy i w Cieszynie, że ludzie się do siebie zbliżają jak opiłki żelaza do magnesu. Być może ma to związek z celem, jaki przyświeca temu przeglądowi filmowemu, czyli połączenia kultury czeskiej i polskiej. Kino na granicy wydobywa z nas na światło dzienne najlepsze cechy. Zawsze mnie zachwycało na takich festiwalach obserwowanie, jak ludzie gromadzą się przed kinami, wypełniają salę do ostatniego miejsca, klaszczą na napisach końcowych filmu i dyskutują o obejrzanym filmie w drodze na następny. Jest to wyjątkowe doznanie, potwierdzające, że ludzie ciągle kochają kino. I to każdego rodzaju. Organizatorzy dostarczyli w tym roku wiele atrakcji – retrospektywy, spotkania z twórcami i aktorami, koncerty. Uczestnicy Kina na granicy mieli okazję zobaczyć retrospektywę Petera Solana, Miroslava i Davida Ondříčka, Jerzego Stuhra. Pozostałe filmy były podzielone na kategorie: Środkowoeuropejskie filmy muzyczne; Temat: Rzeka; Granice i mury świata: Izrael/Palestyna; 25 lat Studia Filmowego Kalejdoskop; Madziarski element oraz nowości filmowe (polskie, czeskie, słowackie).

           

Muszę przyznać, że już dawno nie spędziłam tak dobrze wolnego czasu, jak w tym roku. Obejrzałam bardzo dobre filmy, byłam na niezłych koncertach, poznałam świetnych ludzi. Wyjątkowo atrakcyjne były dyskusje po filmach. Częstym gościem (pojawił się na scenie Teatru trzykrotnie) był Maciej Stuhr, który z charakterystyczną dla siebie swadą opowiadał nie tylko o filmach i rolach, ale także przeczytał dwa felietony ze swojej książki.

 

Ciekawe było szczególnie spotkanie po filmie Pokłosie. Już na początku Maciej Stuhr powiedział, że cieszy się, że będzie mógł w końcu podyskutować o filmie z osobami, które naprawdę widziały film. Oklaski po filmie były długie. Ireneusz Czop (aktor grający główną rolę w Pokłosiu) wspominał: „Na taki scenariusz czeka się całe życie”.

           

Miłym akcentem było także spotkanie z Adamem Sikorą (autor zdjęć) i Arturem Więckiem (reżyser) po filmie Wszystkie kobiety Mateusza, nakręconym w Cieszynie właśnie. Często potem spotykałam w kinie Adama Sikorę, który chętnie uczestniczył w przeglądzie filmowym. Na pytanie, czemu akurat wybrali Cieszyn na miejsce kręcenia filmu, odpowiedzieli: „Miasteczko nas tak powaliło, że nie mieliśmy innego wyboru”.

           

 

Cieszyn ma dla mnie pewną szczególną, niepowtarzalną cechę – różne drogi się w niej krzyżują, nietypowe spotkania są o wiele częstsze i bardziej wyjątkowe niż gdziekolwiek indziej. Po udanym koncercie Korben Dallas (miłym gestem na bis ze strony zespołu było zaśpiewanie piosenki Lady Carneval Karela Gotta)  na spotkaniu ze znajomymi poznałam gruzińskiego muzyka, który jest od kilku miesięcy w Polsce, pracuje jako wolontariusz. Shota Adamashvili zagrał mi nawet kilka ze swoich piosenek, w tym Superficial Dream of Katowice. Polecam gorąco posłuchać tego wyjątkowego artystę i nieść jego muzykę dalej! https://www.facebook.com/pages/Shota-Adamashvili/554560004554489

           

Równocześnie z przeglądem można było także śledzić sferę plastyczną, czyli Biennale w Wenecji Cieszyńskiej. Trasa sztuki prowadziła między innymi przez Małą Wenecję i Energetykę Cieszyńską oraz wiele innych lokalizacji.

 

 

Warto obejrzeć piękny spot reklamowy Kina na granicy żeby przybliżyć sobie tegoroczny motyw przewodni przeglądu. Te lustrzane odbicia mówią mi, że Olza nie dzieli Cieszyna na polski i czeski, w rzece odbijają się nasze różne charaktery i łączą w jeden spójny, choć odwrotny, obraz.

 

Pojawił się 1 maja także przedziwny happening, mężczyzna rysował kredą na granicy linię, którą potem zamazywał. Nie doszukałam się jednak informacji czy to była tylko spontaniczna, prywatna akcja, czy głębszy zamysł. 

 

Cieszyński przegląd filmowy po raz piętnasty udowodnił, że kino wcale nie umiera, jak twierdzili niektórzy filmoznawcy, wręcz przeciwnie żyje i ma się świetnie.