Laureaci Nagród Stowarzyszenia Filmowców Polskich 2012

Redakcja
Redakcja
Kategoria kino · 18 grudnia 2012

 

Janusz Chodnikiewicz, Jerzy Kucia, Konstanty Lewkowicz, Tadeusz Kosarewicz, Marta Broczkowska, Lidia Zonn oraz Jerzy Płażewski to laureaci szóstej edycji Nagród Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Te specjalne wyróżnienia przyznawane są przez Zarząd Stowarzyszenia filmowcom, których praca przyczyniła się w wyjątkowy sposób do rozwoju polskiej kinematografii. Gala Nagród SFP odbyła się 17 grudnia 2012 roku w warszawskim hotelu Sheraton.

 

 

Ideą Nagród Stowarzyszenia Filmowców Polskich, wręczanych rokrocznie od 2007 roku, jest, aby trafiały w ręce nie tylko tych przedstawicieli filmowych zawodów, którzy stoją na pierwszej linii – reżyserów, operatorów – ale także tych, których praca jest mniej spektakularna, a jednak niezbędna, czyli np. dźwiękowców, montażystów czy scenografów. I tak wśród zdobywców Nagród w poprzednich latach są m.in.: reżyser filmów animowanych Witold Giersz, montażystka Irena Choryńska, kierownik produkcji Zygmunt Król, reżyser Sylwester Chęciński, scenograf i kostiumolog Wiesława Chojkowska czy operator dźwięku Halina Paszkowska.

 

 

 

 

Na zdjęciu siedzą laureaci nagród SFP (od lewej): Marta Broczkowska, Lidia Zonn, Jerzy Płażewski, Konstanty Lewkowicz, Tadeusz Kosarewicz, Janusz Chodnikiewicz, Jerzy Kucia; stoją (od lewej): Bogdan Zdrojewski - Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Agnieszka Odorowicz - Dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, Monika Smoleń - Wiceminister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Jacek Bromski - Prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich, fot. Kuźnia Zdjęć/SFP

 

W tym roku statuetki wykonane przez Dorotę Dziekiewicz – Pilich otrzymają:

 

·         Janusz Chodnikiewicz – scenarzysta, reżyser filmów dokumentalnych, producent

·         Jerzy Kuca – twórca filmów animowanych, pedagog

·         Konstanty Lewkowicz – kierownik produkcji, pedagog

·         Tadeusz Kosarewicz - scenograf

·         Marta Broczkowska – autorka opracowań muzycznych, konsultant muzyczny, montażystka dźwięku

·         Lidia Zonn – montażystka, pedagog

 

Nagroda Specjalna

·         Jerzy Płażewski – krytyk filmowy, historyk i teoretyk sztuki filmowej

 

 

 

JANUSZ CHODNIKIEWICZ

 

Scenarzysta, reżyser filmów dokumentalnych, producent. Nazwisko Janusza Chodnikiewicza – członka-założyciela i wiceprezesa Stowarzyszenia Filmowców Polskich – wiąże się nierozerwalnie z Wytwórnią Filmową Czołówka, w której pracował pół wieku. Zrealizował też szereg filmów i zasłużył się dla kultury filmowej.

 

Janusz Chodnikiewicz urodził się 1.05.1936 r. w Ołyce, na kresach wschodnich II RP. Filmem zainteresował się będąc uczniem radomskiego Liceum Ogólnokształcącego im. Tytusa Chałubińskiego. W latach 1953-1957 studiował polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Założył tam jeden z pierwszych w Polsce Dyskusyjnych Klubów Filmowych. Był jednym z założycieli Polskiej Federacji DKF-ów i wiceprezesem jej Rady w pierwszej kadencji. Z ramienia Federacji zasiadał w Filmowej Radzie Repertuarowej, która w latach 1956-1981 kształtowała świetny repertuar polskich kin. Poprzez DKF-y trafiłem w 1958 r. do „Czołówki”, gdzie szybko i niespodziewanie awansowałem z kierownika archiwum na realizatora Wojskowego MagazynuFilmowego „Radar” – mówi Chodnikiewicz. W 1961 r. zaczął realizować filmy dokumentalne. Nakręcił dokumenty o tematyce wojskowej, zarówno historyczne – np. oparty na pamiętniku proboszcza z Wrocławia Paula Peikerta, zmontowany z unikatowych niemieckich archiwaliówWyrok na miasto, w którym przypomniał walki o miasto na przełomie 1944 i 1945 r., czyBerlinerstrasse. 1 maja 1945 – jak i współczesne, m.in. rozpowszechniany w pięciuset (!) kopiach, w tym kilku na taśmie 70 mm, Żołnierski trud oraz Żołnierskie dni, oba operujące obrazem bez komentarza. Chodnikiewicz podkreśla, że poruszał również cywilne tematy. Dla TVP zrealizował film o Bolesławie Chrobrym Dux Polonarum – Niemcza. W Smakowaniu mioduukazał gorzkie aspekty podejmowania przez naszych rodaków, w czasach PRL, pracy za granicą. W filmach Za Niemca idzie? Kto ty jesteś? Przybliżył międzyludzkie relacje polsko-niemieckie. Jego twórczość nagradzano na festiwalach w Krakowie, Lipsku, Mediolanie i Wersalu. Od 1987 do 1991 r. Chodnikiewicz był członkiem Komitetu Kinematografii. W 1992 r. został pierwszym cywilnym i pierwszym wyłonionym z konkursu dyrektorem Czołówki, którą przeobraził w cywilne studio filmów dokumentalnych i fabularnych. Będąc odtąd producentem filmowym zaprosił do współpracy doświadczonych reżyserów, m.in. Andrzeja Trzosa-Rastawickiego i Antoniego Krauzego, ale pomagał też początkującym, np. Grzegorzowi Packowi, Adrianowi Pankowi, Marii Sadowskiej. Dzięki intuicji producenckiej i uporowi Janusza Chodnikiewicza, a także zaufaniu, które mi okazał, powstał mój debiut fabularny „Środa czwartek rano” – mówi Pacek. Obraz zdobył Wielkiego Jantara na Koszalińskim Festiwalu Debiutów Filmowych Młodzi i Film, 2007. Za dyrekcji Chodnikiewicza Czołówkawspółpracowała ponadto z partnerami zagranicznymi. Jednym z owoców tej współpracy był holenderski film fabularny Charakter w reżyserii Mike’a Van Diema, nagrodzony Oscarem dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego, 1988. W Stowarzyszeniu Filmowców Polskich Janusz Chodnikiewicz pełnił rozliczne funkcje, m.in. wiceprzewodniczącego Sekcji Filmu Dokumentalnego. Dzięki staraniom Chodnikiewicza i Krystyny Krupskiej-Wysockiej Stowarzyszenie uzyskało w 1995 r. licencję na zbiorowe zarządzanie prawami autorskimi, co jeszcze bardziej wzmocniło pozycję naszej organizacji.

 

 

 

JERZY KUCIA

 

Twórca filmów animowanych, pedagog. Wybitna indywidualność w autorskim kinie animowanym. Artysta, dla którego plastyczna kreska czy plama na ekranie nie jest sposobem tradycyjnego opowiadania o zdarzeniach, lecz środkiem penetrowania świata wewnętrznych przeżyć człowieka.

 

Dorobek reżyserski urodzonego 14.01.1942 r. w Sołtysach k. Wielunia Jerzego Kuci tworzy – nie licząc specjalnych krótkich form filmowych – czternaście filmów artystycznych, włącznie z obecnie realizowaną Fugą na wiolonczelę, trąbkę i pejzaż. Większość z tych czternastu projektów Kucia podpisał nie tylko jako reżyser, ale także scenarzysta, animator, autor oprawy plastycznej, czasem też producent i dystrybutor. Ponadto nie ilość się liczy, lecz jakość. Filmy Kuci – począwszy od debiutanckiego Powrotu (1972), poprzez najsłynniejsze, takie jak RefleksyOdpryskiParada, czy Strojenie instrumentów – imponują różnorodnością form plastycznych, przemyślaną relacją między obrazem i dźwiękiem (twórca przykłada do niej dużą wagę), a przede wszystkim wkroczeniem na obszar rzadko odwiedzany przez animację, w którym do głosu dochodzą ludzkie marzenia, wspomnienia i rozmyślania. W moich filmach interesuje mnie kondycja i los człowieka – tłumaczy Jerzy Kucia. Piotr Dumała dodaje: Twórczość Kuci wykracza poza film animowany. Jest uruchomioną grafiką, która staje się nośnikiem najbardziej subtelnych treści niewyrażalnych w żaden inny sposób. Filmy Kuci nie uszły uwadze jurorów międzynarodowych festiwali. Artysta zbierał nagrody m.in. w Annecy, Chicago, Grenoble, Hiroszimie, Melbourne, Oberhausen, Warnie i oczywiście w Krakowie, gdzie oprócz licznych Lajkoników Smoków odebrał, w 2009 r., Smoka Smoków za całokształt twórczości w dziedzinie filmu animowanego. Jerzy Kucia ukończył studia na Wydziale Malarstwa i Grafiki krakowskiej ASP. Dyplom robiłem z litografii, ale wtedy byłem już pochłonięty filmem, gdyż w tradycyjnych sztukach wizualnych nie mogłem, a może nie umiałem, wyrazić mego stosunku do otaczającego świata. Spostrzegłem, że łatwiej mi to przychodzi, kiedy włączam do działania ruch i czas, czyli film – tłumaczy. Początkowo nie wiedział jednak, czy uprawiać kino eksperymentalne, czy bliższe rzeczywistości, która była wówczas ponura, ale właśnie dlatego ciekawa dla filmowca. Kiedy w Windzie (1973) poszedł w tym drugim kierunku, dano mu do zrozumienia, że nie tędy droga i ograniczono rozpowszechnianie filmu. Postanowił wtedy, że nie będzie ani eksperymentować, ani dokumentować rzeczywistości. Zinterpretuje rzeczywistość poprzez kreacyjną formę wypowiedzi artystycznej oraz wewnętrzne przeżycia swoich filmowych bohaterów: zwykłych ludzi nie z wielkich miast, lecz z prowincji. Formuła mojego kina animowanego kształtowała się bardzo dług i nadal się kształtuje, każdy kolejny film coś do niej wnosi. Wszystkie składają się jakby na jeden film, stale uzupełniany, kiedyś kręcony techniką tradycyjną, dzisiaj cyfrową – mówi Kucia. Nasz laureat jest od 1970 r. związany ze Studiem Filmów Animowanych w Krakowie. Kiedy przeżywało ono kłopoty finansowe, przekształcił w rodzaj Studia prowadzoną przez siebie Pracownię Filmu Animowanego na ASP. Zrobiłem to dla studentów – mówi skromnie. Jerzy Kucia, członek zarządu ASIFA (Association Internationale du Film d’Animation), należy do SFP od 1973 r. Jest wiceprzewodniczącym Sekcji Filmu Animowanego naszej organizacji.

 

 

 

KONSTANTY LEWKOWICZ

 

Kierownik produkcji, pedagog. Współpracował z Wojciechem Jerzym Hasem, Henrykiem Klubą, Januszem Majewskim, Stanisławem Różewiczem, Andrzejem Wajdą, Krzysztofem Zanussim. Kierował produkcją Świadectwa urodzeniaPopiołówChudego i innychDróg pośród nocy. Może się też pochwalić popularnymi serialami Czarne chmury Królowa Bona.

 

Zawsze byłem blisko kultury, a moje życie składało się z przypadków – mówi urodzony 3.06.1929 r. w Berezie Kartuskiej Konstanty Lewkowicz. Kiedy jako uczeń klasy maturalnej występowałw szkolnym spektaklu, na widowni był student szkoły teatralnej. Zachwycony występem Lewkowicza, namawiał go, żeby został aktorem. Lewkowicz dostał się do PWST im. Leona Schillera w Łodzi, choć na egzaminie wstępnym zapomniał tekstu. Po roku, wskutek sprzeciwu ojca, przeniósł się na Uniwersytet Łódzki, na studia prawnicze. Z obawy przed skierowaniem w czasach stalinowskich do pracy w prokuraturze, bądź na szkolenie w ZSRR, rozpoczął w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Łodzi kolejne studia. Pomagając dwóm kolegom przenieść się z tej uczelni na Wydział Organizacji Produkcji Filmowej w PWSF, sam został jego studentem. To był inny świat, który mnie wchłonął, zwłaszcza że studiowałem w najlepszym okresie Szkoły – zwierza się Lewkowicz. Filmówkę ukończył w 1956 r. Już na praktyce dyplomowej, którą odbył w Zespole Filmowym Rytm jako asystent kierownika produkcjiSpotkań Stanisława Lenartowicza (1957), wykonywał samodzielne zadania produkcyjne. Wkrótce otrzymał w Rytmie etat. Jako kierownik produkcji zadebiutował Marysią i krasnoludkami Jerzego Szeskiego i Konrada Paradowskiego (1960). W początkach mojej pracy zawodowej wielką rolę odegrał Stanisław Różewicz. Imponował mi solidnością i niezależną postawą – mówi Lewkowicz. Laureat tegorocznej nagrody SFP (do którego należy od 1969 r.) kierował produkcją trzech filmów Różewicza: Świadectwa urodzeniaGłosu z tamtego świata iSamotności we dwoje. Jako przykład wzorcowego porozumienia kierownika produkcji z reżyserem Lewkowicz przytacza sytuację z planu Popiołów Andrzeja Wajdy. Na jego prośbę sprowadził ad hoc Stanisława Mikulskiego. Z kolei dzięki temu, że harmonogram zdjęć nie został przez Wajdę przekroczony, wywiązał się z obietnicy danej aktorowi, że ten zdąży do teatru na spektakl. Z sentymentem Lewkowicz wspomina swoje filmy Majewskiego, Hasa, czy Kluby. Kiedy robiliśmy „Słońce wschodzi raz na dzień”, Kluba spędzał mi sen z powiek, nie mówiąc, kto ma zagrać epizodyczną rolę ubeka. Dopiero w dniu kręcenia scen z tą postaciązdradził, że to ja mam się w nią wcielić – śmieje się Lewkowicz. Sam też jest ciepło wspominany.W Wytwórni na Łąkowej Lewkowicza poprzedzała fama, że nawet Szkota gotów jest wyrzucić z ekipy za rozrzutność. Tymczasem ja poznałem Kostka jako przemiłego człowieka i znakomitego profesjonalistę wsłuchanego w potrzeby twórców – mówi operator Grzegorz Kędzierski. Umiejętności organizacyjne Lewkowicza uczyniły zeń specjalistę od serialowych superprodukcji w rodzaju Czarnych chmur czy Życia na gorąco Andrzeja Konica. Nasz laureat to także wykładowca PWSFTviT (od 1979 r.), prorektor tej uczelni (1984-1990), prodziekan Wydziału Organizacji Produkcji Filmowej (1997-2002) i szef produkcji uczelnianego Studia Filmowego IndeksW latach 90. Studio broniło honoru kina polskiego, czego dowodzą tak udane film  jak „Rozmowa z człowiekiem z szafy” Mariusza Grzegorzka, czy „Księga wielkich życzeń” Sławomira Kryńskiego – mówi z dumą Konstanty Lewkowicz.

 

 

 

TADEUSZ KOSAREWICZ

 

Scenograf. Pięćdziesiąt lat pracy Tadeusza Kosarewicza w kinematografii zaowocowało jego scenografią w ponad dziewięćdziesięciu filmach, serialach i spektaklach Teatru Telewizji, za którą otrzymał m.in. Orła oraz nagrody na FPFF w Gdańsku i Gdyni.

 

Orzeł przypadł Tadeuszowi Kosarewiczowi za scenografię w Małej Moskwie Waldemara Krzystka. Nominacje do Orła artysta zawdzięcza Farbie Michała Rosy i Zemście Andrzeja Wajdy (współtwórczynią scenografii była Magdalena Dipont). Na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych otrzymał nagrody za scenografię w Ziemi obiecanej Wajdy oraz za scenografię i kształt plastyczny (tę ostatnią dzielił z Beatą Olszewską, Mirosławą Wojtczak i Michałem Hrisulidisem) Cudownego miejsca Jana Jakuba Kolskiego. Scenografia z Ziemi obiecanej, wykorzystująca pałace fabrykanckie i hale fabryczne wczesnokapitalistycznej Łodzi, została doceniona także na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym FEST w Belgradzie, 1976. Tadeusz Kosarewicz urodził się 9.10.1933 r. w Łukowcu, na kresach wschodnich II RP. Od 1950 r. mieszka we Wrocławiu. Ukończył studia na Wydziale Budownictwa Politechniki Wrocławskiej (1957). Choć nie był fanatycznym miłośnikiem kina, został kierownikiem Wydziału Budowy Dekoracji we wrocławskiej Wytwórni Filmów Fabularnych. Postanowiłem wtedy, że będę scenografem i w ten sposób spełnię swoje marzenie o tym, żeby zostaćarchitektem – mówi Kosarewicz. Umiałem jednak tylko stawiać dekoracje. Projektowania uczyłem się od zera, w praktyce, u mojego mistrza Jana Grandysa, a także u Tadeusza Wybulta i Jerzego Skarżyńskiego, z którym pracowałem przy filmach Wojciecha Jerzego Hasa. „Rękopis znaleziony w Saragossie” był moim scenograficznym „uniwersytetem” – dodaje nasz laureat. W 1965 r. Kosarewicz zadebiutował jako samodzielny scenograf dramatem sportowym Aleksandra Ścibora-Rylskiego Jutro Meksyk. Pracował z bez mała pięćdziesięcioma reżyserami przy wielu głośnych filmach. Sylwester Chęciński zrobił z nim m.inWielkiego Szu, Jerzy Domaradzki – Wielki bieg, Krzysztof Kieślowski – Personel, Radosław Piwowarski – Yesterday. Kosarewicz sprostał wyzwaniu jakim był dla scenografa serial kostiumowy Wojciecha SolarzaWielka miłość Balzaka. Ubolewał nad pechem innego ważnego filmu w swoim dorobku – Na Srebrnym Globie Andrzeja Żuławskiego. Scenografia – powiada – musi być służebna wobec filmu, ma budować nastrój sceny i epoki. Scenograf nie może „zachwycać” widzów dekoracjami.Skromnie przyznaje, że wiele swoich osiągnięć zawdzięcza współpracy z innymi scenografami, zwłaszcza z legendą polskiego wnętrzarstwa – Leonardem Mokiczem. Reżyser Waldemar Krzystek zaangażował Kosarewicza do wszystkich swoich filmów, od W zawieszeniu po 80 milionówNa przeglądzie materiałów z „Ostatniego promu” – wspomina – obraz był nieostry, najważniejsze sceny miały iść do kosza. Wszyscy, włącznie ze mną, się załamali, tylko nie Tadzio, który zapytał ze stoickim spokojem: A czy projektor jest sprawny? Miał rację: to aparat nie „ostrzył”, zdjęcia były udane. On wtedy chyba uratował nas przed zbiorowym samobójstwem! Ta opowieść przekonuje, że Tadeusz Kosarewicz – członek SFP od 1967 r. – też może uchodzić za legendarną postać polskiej kinematografii.


 

 

 

 

 

MARTA BROCZKOWSKA

 

Autorka opracowań muzycznych, konsultant muzyczny, montażystka dźwięku. W ciągu pięćdziesięciu lat pracy zawodowej naszej laureatki przez jej ręce przeszło ponad trzysta pięćdziesiąt filmów dokumentalnych i animowanych oraz z górą sześćdziesiąt fabularnych. Wydań Polskiej Kroniki Filmowej chyba nikt nie zliczy.

 

Urodzona we Lwowie Marta Broczkowska ukończyła podstawową szkołę muzyczną w Legnicy, średnią szkołę muzyczną w klasie fortepianu w Warszawie oraz – w 1963 r. – studia na Wydziale Reżyserii Dźwięku (w Sekcji Filmowej) Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Będąc jeszcze studentką rozpoczęła pracę w Wytwórni Filmów Dokumentalnych. Spędziłam w niej niemal całe życie zawodowe, które podlegało stopniowejtransformacji: od światłoczułego zapisu dźwięku po cyfrowy, od pracy zespołowej w WFD po indywidualną w domu, gdzie korzystam z płyt CD, twardych dysków z muzyką oraz z bibliotek muzycznych w Internecie. Przez Internet porozumiewam się też z kompozytorami. W świecie nowych technologii poruszam się swobodnie – mówi Marta Broczkowska. W WFD zaczynała jako asystentka Henryka Kuźniaka, któremu zawdzięcza wprowadzenie w tajniki zawodu montażysty dźwięku. Montażysta dźwięku dobiera zarówno fragmenty muzyczne, jak i efektydźwiękowe – tłumaczy Broczkowska. Od 1963 r. była autorką stricte muzycznych opracowań (ilustracji) do filmów dokumentalnych, a rok później dołączyła do zespołu Polskiej Kroniki Filmowej. Zawód ilustratora muzycznego wymaga znajomości muzyki, w szczególności gatunków muzycznych, pamięci muzycznej, toteż moje wykształcenie w Akademii okazuje się bardzopomocne. Jest to zawód poniekąd artystyczny, każdy film wymaga indywidualnego podejścia, dlatego przydaje się też moja intuicja: po obejrzeniu filmu na ogół od razu wiem, jaka powinna być w nim muzyka. – mówi nasza laureatka. Czym innym jest jej trzecia profesja: konsultanta muzycznego. Ta praca ma charakter raczej organizacyjny, polega na dobieraniu wykonawców muzyki i studiów, organizacji nagrań etc. – tłumaczy Marta Broczkowska. Nie sposób wymienić wszystkich filmów, przy których pracowała, często łącząc różne funkcje. Są wśród nich filmy Andrzeja Barańskiego (Parę osóbmały czasBraciszek), Jacka Bromskiego (U Pana Boga za piecemUwikłanie), Feliksa Falka (KomornikJoanna), Marka Koterskiego (Dzień świraBaby są jakieś inne), Andrzeja Trzosa-Rastawieckiego (Zapis zbrodni, serial Marszałek Piłsudski), Andrzeja Wajdy (Katyń). W Katyniu szczególnie interesujące rezultaty dała kompilacja – wybór i przystosowanie do filmu utworów muzycznych, które nie zostały do niego skomponowane. Talent laureatki wykorzystywali dokumentaliści tej miary, co Andrzej Brzozowski, Krystyna Gryczełowska, Maria Kwiatkowska, Tadeusz Makarczyński, Ludwik Perski, Jerzy Ziarnik.Młodzieńczy entuzjazm z jakim Marta Broczkowska traktuje każde zmierzenie się z nowym filmem, aby nadać mu pełnię życia, jest imponujące – mówi producent Piotr Śliwiński. Zrobiłem wiele filmów z Martą Broczkowską i muszę powiedzieć, że gdyby nie wspaniały gust, właściwy wybór, rady i wielkie serce jakie wkładała w pracę nad nimi, nie miałyby tej wspaniałej oprawy muzycznej, jaką powinien mieć każdy film. To są słowa Feliksa Falka. Praca z Panią Martą to sama przyjemność. Przyjemność pracy z prawdziwym fachowcem. Ponadto Pani Marta ma świetne poczucie humoru; pracuje się z nią lekko i miło – konkluduje Andrzej Barański. Marta Broczkowska należy do SFP od 1966 r.

 

 

 

LIDIA ZONN

 

Montażystka, pedagog. MuzykanciPłyną tratwyNa torachWizytaSzpital – to tylko niektóre spośród legendarnych filmów dokumentalnych, które zeszły ze stołu montażowego Lidii Zonn. W łódzkiej PWSFTviT prof. Lidia Zonn od lat kształci kolejne pokolenia polskich montażystów.

 

Moja pamięć sięga1938 r., w którym rodzice przeprowadzili się z Wilna, gdzie przyszłam na świat, do Warszawy. Przenosiny były związane z pracą mego ojca, astronoma Włodzimierza Zonna – mówi Lidia Zonn. W 1946 r., po wojennych tułaczkach, rodzina wróciła do Warszawy. Lidia, kończąc szkołę średnią, rozmyślała nad swoją przyszłością. Po lekturze reportażu z realizacji filmu René Claira postanowiłam zdawać na reżyserię w PWSF w Łodzi. Pomyślałam sobie, że nawet jeśli nie zostanę reżyserem, znajdę w ekipie miejsce, które zapewni mi twórczy wkład w utwór filmowy – wyjaśnia. Już na studiach została asystentką montażu – funkcję tę powierzył jej Jarosław Brzozowski. Przejęła od niego poetyckie spojrzenie na film. Montując własną etiudę Wesołe miasteczko zrozumiała, czym w praktyce jest montaż i postanowiła uczynić go swoją profesją. Na przełomie lat 50. i 60. Lidia Zonn rozpoczęła pracę w Wytwórni Filmów Dokumentalnych. Montowała obraz, dźwięk lub jedno i drugie w tak znanych filmach polskiej szkoły dokumentu, jak Muzykanci Węzeł Kazimierza Karabasza (swego przyszłego męża),Album Fleischera Janusza Majewskiego, Płyną tratwy Władysława Ślesickiego, Próg Danuty Halladin, To jest jajko Andrzeja Brzozowskiego, Dzień dobry, dzieci Ireny Kamieńskiej. „Polska szkoła dokumentu” była reakcją na socrealistyczną łopatologię. Wzbogaciła walory wizualne filmów poprzez ograniczenie komentarza do minimum i rezygnację z muzyki odautorskiej – wyjaśniaW latach 70. pojawiło się w WFD nowe pokolenie reżyserów, wśród nich Krzysztof Kieślowski, Marcel Łoziński, Tomasz Zygadło. Nasza laureatka współpracowała z Kieślowskim przy większości jego dokumentów z tamtego okresu: ŻyciorysieZ punktu widzenia nocnego portieraSzpitaluSiedmiu kobietach w różnym wieku – by wymienić najgłośniejsze. Była montażystką (wspólnie z Marią Czołnik) nakręconych pod kierunkiem Kieślowskiego i Zygadły Robotników 1971: Nic o nas bez nas. Nadała kształt montażowy filmom Bohdana Kosińskiego: Na torachBudowałem miastoNarodziny Solidarności. Z Marcelem Łozińskim zrobiła słynną Wizytę i Film nr 1650 – satyrę na absurdy inwentaryzacji. Lidia Zonn jest współtwórczynią wszystkich filmów, które zmontowała. Taką ma pasję i osobowość – mówi Łoziński. Zonn zmontowała niewiele filmów fabularnych, m.inLokisa Janusza Majewskiego,Personel Kieślowskiego, Cień już niedaleko Karabasza. Do fabuł podchodzę z rezerwą, bo tu scenopis z góry narzuca konstrukcję filmu. Dokument otwiera się na wszystko, co przynosi życie, a kształt osiąga w montażowni – tłumaczy. Laureatka nie dystansuje się natomiast od montażu cyfrowego. Zastosowała go w Spotkaniach Karabasza, jednym z wielu filmów, jakie zmontowała w ostatnich dziesięcioleciach. Sama jest też scenarzystką i reżyserem kilku dokumentów, np. Szkoły, Z rękopisów. W PWSFTviT, gdzie w 2001 r. otrzymała tytuł profesora sztuki filmowej, kładzie nacisk na to, czego szczególnie brakuje wielu dzisiejszym dokumentom: solidną konstrukcję. Do SFP należy od 1968 r.


 

 

 

 

 

JERZY PŁAŻEWSKI

 

Krytyk filmowy, historyk i teoretyk sztuki filmowej. Rzadko miewa się w życiu takie chwile satysfakcji, jak ta, którą podczas jednego ze swoich ponad pięćdziesięciu pobytów na MFF w Cannes przeżył dr Jerzy Płażewski: Uczyłem się kina z pańskiej książki „Język filmu” – usłyszał od Emira Kusturicy.

 

W gimnazjum mieliśmy kółko miłośników filmu. Jeden z nas kupował bilet do kina, wchodził na jego balkonik, otwierał drzwi i wpuszczał pozostałych, którzy docierali tam zakamarkami. Tak rodziła się moja pasja – wspomina Jerzy Płażewski. Urodził się 27.08.1924 r. w Siedlcach, w rodzinie historyka fotografii Ignacego Płażewskiego. To w jednym z siedleckich kin połknął bakcyla kina. W czasach okupacji, będąc żołnierzem AK i redaktorem konspiracyjnego „Młodego Nurtu”, respektowałem hasło „Tylko świnie siedzą w kinie” – podkreśla. Po okupacji znów zaczął oglądać filmy. Krytykiem filmowym został niebawem, pisząc na prośbę Tadeusza Konwickiego recenzje do pisma Odrodzenie. Od 1949 r. pracował w redakcji Filmu. Rok później ukończył ekonomię w SGPiS w Warszawie. Dostrzegłszy brak literatury filmowej na naszym rynku napisał w 1952 r. pierwszą polską powojenną książkę o kinie: Szkice filmowe. Po niej przyszły kolejne, m.inJęzyk filmuHistoria filmu dla każdego (w wyd. z 2005 r. przemianowana na Historię filmu), 200 filmów tworzy historię najnowszą kinaHistoria filmu francuskiego. Rozkwit działalności Płażewskiego zbiegł się w czasie z rozkwitem współczesnej sztuki filmowej: szkoły polskiejnowej fali, kina autorskiego. Trudno opisać moje wzruszenie, kiedy pierwszy raz obejrzałem „Popiół i diament”, w którym wreszcie oddano sprawiedliwość generacji akowskiej – mówi nasz laureat. Płażewski (od 1965 r. doktor filozofii) był pomysłodawcą pierwszej polskiej nagrody filmowej – Syrenki Warszawskiej Klubu Krytyki Filmowej SDP, przewodniczącym Polskiej Federacji Dyskusyjnych Klubów Filmowych i redaktorem naczelnym jej czasopisma Film na Świecie. Zasiadał też w Filmowej Radzie Repertuarowej. Do dziśtwierdzę, że dzięki niej mieliśmy w latach 60. i 70. najlepszy repertuar filmowy na świecie – podkreśla. Sam go układał dla utworzonego przez siebie Kina Dobrych Filmów Wiedza w Warszawie. Z tamtych czasów pochodzi też inna legendarna inicjatywa laureata: FestiwalFestiwali Filmowych – późniejsze Konfrontacje. Któż inny mógł wpaść na taki pomysł, jak nie bywalec i juror najważniejszych festiwali filmowych, wiceprzewodniczący Polskiej Sekcji Międzynarodowej Federacji Krytyki Filmowej FIPRESCI, od 1968 r. związany z otwartym na świat miesięcznikiem KinoJerzy Płażewski jako osoba znana i szanowana jest jednym z atutów „Kina”, buduje markę pisma – mówi koleżanka redakcyjna laureata, Bożena Janicka. Cenię w nim to, że choć skupia się na filmach zagranicznych, wspiera również wszystko, co najlepsze w Kinematografii polskiej – dodaje krytyczka. Laureat – były wieloletni przewodniczący Rady Programowo - Naukowej Filmoteki Narodowej – należy do SFP od 1971 r. i aktywnie działa w Kole Piśmiennictwa Filmowego SFP. Na portalfilmowy.pl pisze wspomnieniowe recenzje.Łatwo jest dziś rozprawiać o arcydziełach sprzed lat, bo obrosły w literaturę. Myśmy je wtedy dopiero odkrywali i do tych odkryć teraz powracam – cieszy się Jerzy Płażewski.