„Obca” to film o miłości i wykluczeniu. Problem nieakceptacji zachowań, które w zachodniej kulturze uwolnionej z zatruwającego wpływu religii wydają się naturalne, został pokazany z kobiecej perspektywy.
Morderstwa honorowe służą przywróceniu splamionej czci rodziny. Religijna tradycja oddaje władzę nad żoną mężowi, a dzieci czyni jego własnością. Gdy żona odchodzi, syn powinien pozostać przy ojcu, zaś wyrodna matka – ukarana. Hańba, którą okryła rodzinę zmywana może być tylko w jeden sposób – jej krwią. W Niemczech w dziesięcioleciu wokół roku 2000 popełniono w tureckich rodzinach takich morderstw tuzin, jednak proceder ten jest na tyle szokujący w zachodniej kulturze, że ćwierćmilionowa dotacja państwowa na film fabularny pozwoliła nagłośnić problem w artystyczny sposób. Obraz wyreżyserowany przez Feo Aladag rzeczywiście porusza, piękne zdjęcia zapewniają przyjemność z oglądania, zaś główna bohaterka, grana przez Sibel Kekilli, byłą aktorkę porno, budzi sympatię, podziw i nie pozostawia wątpliwości, że jest autentyczna. Papierowa postać w obsadzie rozłożyłaby film, jednak podobieństwo losu odtwórczyni i protagonistki stanowi dodatkowy, pozaekranowy atut.
Obca to film o miłości i wykluczeniu. Silne więzi rodzinne, właściwe dla wielu kolektywistycznych kultur, muszą ustąpić pierwszeństwa normom regulującym relacje wewnątrz rodziny. Opuszczenie męża przez żonę z dzieckiem wbrew woli męża jest pogwałceniem tych norm i podlega surowym sankcjom. Napiętnowanie kobiety, która odważyła się osobiste szczęście, czy raczej ucieczkę od domowej przemocy, przedłożyć nad szacunek dla roli określanej przez patriarchalną kulturę, uznawane jest za coś nieuchronnego. Odium spada na całą rodzinę: cierpi ojciec kobiety, którego autorytet został podważony, bracia, którzy padają ofiarą drwin i agresji we własnym środowisku, wreszcie młodsza siostra, która ma kłopoty z wyjściem za mąż. Najbardziej jednak cierpi sama buntowniczka. Choć nie odchodzi ani do innego mężczyzny, ani do życia pełnego rozwiązłości, jest potępiana. Wyrok wydaje na siebie, gdy w obliczu nieuchronnej utraty kilkuletniego syna, którego jej najbliższa rodzina zamierza nielegalnie odesłać do ojca, zwraca się o pomoc do policji. Tego w kulturach regulowanych przez tradycję robić nie wolno.
Główna bohaterka doświadcza konfliktu, ostatecznie tragicznego w skutkach nie tylko dla niej. Z jednej strony konsekwentnie ucieka od przemocy domowej (notabene odtwórczyni roli Umay zaangażowana jest społecznie w jej przeciwdziałanie), z drugiej jednak pragnie zachować lub przywrócić więź z rodziną. Choć musi się ukrywać przed wściekłym na nią najstarszym bratem, próbuje nawiązać kontakt z matką, pojednać się z ojcem czy utrzymać ciepłe relacje z młodszym rodzeństwem. Nawet gdy odwracają się od niej wszyscy, zdesperowana manifestuje swoje przywiązanie do rodziny występując publicznie na weselu młodszej siostry. Ten akt rozpaczy zostaje ukarany, podobnie jak wszystkie inne próby zbliżenia się do bliskich, dla których piętnujące reakcje otoczenia są ważniejsze niż uczucia córki i siostry.
Problem nieakceptacji i penalizacji zachowań, które w zachodniej, zwłaszcza uwolnionej z zatruwającego wpływu religii, kulturze, wydają się naturalne i rozsądne, w filmie został pokazany z kobiecej perspektywy. Położenie akcentu na emocje, wydobywane w zbliżeniach twarzy i relacje interpersonalne pokazywane w bliskich planach, czyni obraz Aladag filmem obyczajowym, psychologicznym, a jego aspekt społeczny pozostaje niejako w tle. Kameralność scen potęguje siłę wyrazu i skłania widza do współodczuwania. Fizyczne piękno głównej bohaterki i jej dziecka ułatwiają przyjęcie w pełni afirmującej postawy. Czarno-biały podział na dobre i złe postaci zapewne nieco upraszcza rzeczywistość, jednak nawet ci okrutnie odrzucający bliską osobę zostali zagrani przekonująco. Zwraca uwagę złaszcza postać Kadera (ojca głównej bohaterki) wykreowana przez Settara Tanriogena. Troska i miłość walczy w nim z gniewem i upokorzeniem. Rodzina jest miejscem, w którym – w odróżnieniu od pracy, gdzie znajduje się na nizinach społecznej hierarchii – sprawuje władzę niemal absolutną. Nie chce, a w obliczu społecznych oczekiwań także nie może z niej zrezygnować. Ostateczna tego konsekwencja widoczna jest w dramatycznej końcowej scenie filmu. Próba posłużenia się najmłodszym bratem, który mógłby ponieść mniej surową karę wymierzoną przez niemiecki system sprawiedliwości, świadczy tylko o sile presji wywieranej przez kulturę honoru.
W filmie kilka scen szczególnie zapada w pamięć. Należą do nich sceny przemocy, w których Umay ciskana jest o meble przez silniejszych mężczyzn, a jej syn zamykany w komórce. Relacje partnerskie kontrastowo ukazane zostały poprzez zestawienie dwóch sytuacji: z nowy partnerem kobieta doświadcza bliskości i czułości, podczas gdy przez męża traktowana była jak bezwolny przedmiot seksualnego zaspokojenia. Silna jest także scena milczącej narady ojca z synami. W kulturze wysokiego kontekstu słowa nie zawsze są potrzebne. Sama struktura sytuacji, obecność określonych osób, role społeczne i relacje ich łączące definiują treść tego, co właściwie ma miejsce. Zostało to znakomicie pokazane – wyrok na „wyrodną” kobietę zapadł właśnie kontekstowo, niejako w oczywisty, bezdyskusyjny sposób.
Honor odzyskiwany krwią najbliższych niekiedy bywa broniony za pomocą przekupstwa, co świadczy o kolizji wartość, rozwiązywanej na korzyść tych materialnych. To dzięki pieniądzom przekazanym przez jednego patriarchę drugiemu można było dobić targu i wydać za mąż dziewczynę, której siostra rzuciła cień na „porządność” rodziny.
Niezależność ekonomiczna, możliwa w zamożnym niemieckim społeczeństwie, sprawiła, że bohaterka mogła długo skutecznie walczyć o własną niezależność. W kolektywistycznych kulturach, w których nie ma instytucji stających po stronie maltretowanych kobiet, taka emancypacja może być trudniejsza, jeśli w ogóle możliwa. Dlatego też film nie pokazuje najgorszej strony domowej przemocy i zniewolenia. Tej pewnie należałoby szukać w krajach zdominowanych przez konserwatywne tradycje religijne. Turcja nie byłaby zapewne najbardziej reprezentatywna, gdyż w tym kraju idea świeckiego państwa jest bardzo silna, a europejskie aspiracje wymuszają aktywną rolę państwa w propagowaniu wartości związanych z prawami człowieka. Afganistan czy Pakistan zapewne posłużyłyby na scenerię niejednego filmu obfitującego w osobiste tragedie spowodowane kulturowym nieszanowaniem jednostki.
Obcą polecam wszystkim, zwłaszcza jednak tym publicyst(k)om związanym z lewicą, którzy(re) próbują zamykać oczy na zbrodniczy potencjał religijnych tradycji i udawać, że razem z fundamentalist(k)ami można stanąć przeciwko systemowi we wspólnej walce o równość ekonomiczną i prawa socjalne. Owszem, można, ale należy się liczyć z tym, że gdy jedno ramię będzie nas obejmować, drugie zada zdradziecki cios. Z wartościami nie ma żartów. Przyjęcie perspektywy tolerancji i pojednania nie gwarantuje, że druga strona postąpi podobnie.
Jarosław Klebaniuk
Obca. Reżyseria i scenariusz: Feo Aladag.
Gatunek: dramat.
Produkcja: Niemcy.
Premiera: 13 lutego 2010.