Coś z Niczego - Sztuka Rapu

Katarzyna Stolarczuk
Katarzyna Stolarczuk
Kategoria kino · 10 listopada 2012

Ice-T w roli reżysera. Czołowe postacie sceny rapowej zebrane w jednym dokumencie, który traktuje o... słowie. Wszystko to, co powinniście o rapie wiedzieć...

 

 

Filmów o kulturze hip-hopowej jest stosunkowo niewiele, biorąc pod uwagę to, jak rozległym tematem jest dana kultura. Do tej pory stykałam się z filmami dokumentalnymi, które w tym zakresie zazwyczaj zajmowały się niebezpieczeństwem życia na ulicy, gangami, przemocą, ukazując rap jako wielką szansę dla czarnego chłopaka (Get rich or die tryin’ dla przykładu) . Były również produkcje o jego historii, korzeniach, tradycjach czy częściach składowych (Beat Streat, Wild Style, Scrach) oraz zdobywca serc publiczności i kilkunastu odznaczeń – fabularny obraz o Eminemie – 8 mila.

 

Ice-T poszedł w innym kierunku i zrobił film o czymś zupełnie innym. Ujmując ściślej: o… słowie. W sali kinowej poznałam proces tworzenia tekstów przez mistrzów (występujących we własnej osobie), rodzaje wersyfikowanych wypowiedzi, podział (z dokładnym opisem roli) na „MC” i „raper”. Z ekranu docierały informacje o wszystkim, co ważne w „czarnej muzyce” i co dawało największą wiarygodność scenariuszowi: całość była przedstawiona z perspektywy pionierów zarówno owej kultury, jak i muzyki. Rap, często owiany złą sławą, niestawiany w równym rzędzie z innymi gatunkami, uważany za wulgarny, prymitywny i obelżywy od kilkudziesięciu lat jest jednym z czołowych i najbardziej popularnych wytworów ery nowożytnej.

 

Dlaczego? Co spowodowało, że trafia do milionów słuchaczy na całym świecie? Jak wygląda od strony technicznej? Co składa się na proces tworzenia? Jakie wzbudza emocje, zarówno u ludzi z środowiska, jak i spoza niego? Wszystkie odpowiedzi znajdziecie w filmie, który, mam nadzieję, nie zostanie tylko okazjonalnie wyświetlony na wielkim ekranie, lecz trafi również na te mniejsze, do kina studyjnych czy do waszych domów. Co więcej – żaden z pasjonatów hip-hopowej dziedziny nie może obojętnie przejść obok dzieła, w którym głównymi postaciami są właściwie wszystkie legendy, mające udział w powstaniu tak wielkiego ruchu: od KRS-One’a i Premiera po Eminema i Kanye West’a.

 

Osoby zainteresowane tematem, ale niezaznajomione z wewnętrzną strukturą sceny, są jak najbardziej pożądane na widowni. Nie spotkałam się jeszcze z multimedialnym przekazem, który oddawałby w taki sposób tę najdelikatniejszą sferę „muzyki dla twardzieli”. Jedynym rażącym minusem są ocenzurowane polskie napisy, dzięki Bogu nie jest to lektor i można się łatwo domyślić, że niektóre sentencje nie są spolszczonym „kurczę”.

 

Cały soundtrack stanowiły zwrotki rapowane przez artystów (freestyle w wykonaniu KRS-One'a) przeplatane klasycznymi bitami. Film przenosi nas po całych Stanach Zjednoczonych, trafiając do najważniejszych artystów tej dziedziny. Sceny przez to odbywają się na ulicach historycznie związanych z kulturą lub w prywatnych domach raperów. Nie był to klasyczny zabieg pokazania jak szaro żyje się w gettach czy na niebezpiecznych dzielnicach, absolutnie! Utrzymany w ciepłej kolorystyce stwarzał wrażenie dokumentu, który ma mówić i uczyć o słowie i historii retoryki w rapie.

 

Podsumowując, mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że film nie jest oskarową projekcją, mimo to jest obrazem uniwersalnym, polecam więc zapoznanie się z treścią – tłumaczy oglądającemu wiele spraw, do których (zarówno jako zapaleni słuchacze, jak i zainteresowani laicy) nie znajdziemy innego źródła.

 

 

 

© Katarzyna Stolarczuk

 

 

 

Something from nothing The Art of Rap

Reżyseria: Ice-T
Kraj: Stany Zjednoczone, Wielka Brytania (napisy w języku polskim)

Premiera: 10.10.2012, sieć kin Multikino
Wrocław, Multinkino Pasaż Grunwaldzki