„Lollipop monster” to dwie nastolatki, które przez otaczający świat zostają zmuszone do bycia potworami.
Rzeczywistość, w którą wciśnięte są bohaterki Lollipop monster Ari i Oona, opiera swoje istnienie o pozory i sztucznie zbudowane fasady. Dorośli zdają się umiejętnie balansować na linie hipokryzji i świętego spokoju, młode dziewczyny potrzebują jednak szczerości oraz autentyczności.
Oona, wychowana w rodzinie artystycznej, musi zderzyć się z moralnością swojej matki, która zdradza męża, czym doprowadza go do samobójstwa. Oonie ciężko pogodzić się ze śmiercią ojca. Matka natomiast wydaje się nie przejmować całą sytuacją. Potrafi ze stoickim spokojem związać się z bratem męża (prawie jak matka Hamleta). Córka nie potrafi pogodzić się z taką sytuacją.
Oona i Ari staną się w finale drapieżnikami, gotowymi popełnić zbrodnię potworami.
W tej brawurowo poprowadzonej narracji odnajdują się świetnie młode aktorki oraz towarzyszący im starsze/i koleżanki/koledzy po fachu. Dodatkowo w wielu scenach towarzyszy widzowi ciężka niemiecka muzyka metalowa.
Wszystkie te zabiegi wydają się czasami sporym uproszczeniem. Mało tu delikatności, mało subtelnej nuty. Jednak Lollipop monster ma być silnym uderzeniem, a nie wygładzoną wielopoziomowa epicką historią.
To prosta rockowa opowieść w obrazach. Na pewno nic dla lubujących się w półtonach.
© Michał Domagalski
Lollipop Monster (2011)
Reżyseria: Ziska Riemann
Scenariusz: Ziska Riemann, Luci van Org
Dramat
Niemcy
90 minut