Drugi dzień „Przystanku rumuńskiego kina” w Poznaniu. Kino Muza o 19:00 zaprezentowało „Wtorek, po świętach”.
Radu Muntean postawił przed aktorami trudne zadanie, z którego wywiązali się
znakomicie. Wtorek, po świętach to opowieść o miłosnym trójkącie, ale przede wszystkim to bardzo dokładna obserwacja ludzkich zachowań w codziennych zmaganiach z innymi osobami.
Pierwsza scena – jak i wiele innych – składa się z jednego ujęcia. W dodatku bez jakiejkolwiek jazdy kamery. Obserwujemy nadzwyczaj normalny dialog między parą leżącą nago w łóżku. Przed widzem nie ukrywa się nic. Pocałunki, niezręczne pieszczoty, ale także bardzo intymny dialog połączony ze snuciem wspólnych planów na przyszłość. Rozmowa o prezentach, rzucaniu palenia oraz o własnej cielesności sugeruje bardzo dużą zażyłość. Za chwilę jednak dowiemy się, że figlująca z głównym bohaterem Raluca jest tylko jego kochanką. Paul ma również żonę, Adrianę. Ich małżeństwo skupia się przede wszystkim wokół problemów związanych z ośmioletnią córką i dalszymi członkami rodziny. Razem wybierają się na przedświąteczne zakupy, wybierają prezenty, komentują podejmowane przez rodziców Paula lub siostrę Adriany decyzje. W ich związku nie ma już jednak czułości i namiętności. Coś wygasło.
Masaż stóp, który Paul robi żonie przypomina raczej masaż leczniczy niż czułą pieszczotę. Kamera obserwuje jego obojętną w tym czasie twarz, jego reakcje tak odmienne od zachowania podczas spotkań z kochanką. Błędne byłoby jednak stwierdzenie, że wszystkiemu tu winna żona nie potrafiąca go sobą zainteresować, gdyż to Paul zachowuje zupełną obojętność w momencie, gdy Adriana kładzie mu stopę na twarzy. Równocześnie jednak trudno obarczyć go całą winą. Wystarczy przywołać scenę, w której żona wyrównuje maszynką włosy stojącemu nago przed lustrem mężowi. Sucha i obojętna. Rzec można: codzienna! Coś pękło w nich obu.
Mimo wszystko przez pięć miesięcy Paul żyje w tej dwuznacznej sytuacji.
Raluca okazuje się także być stomatologiem przygotowującym córce swojego kochanka aparat korygujący. Pewnego dnia Paul razem z Adrianą udają się do dentystki. Kolejne bardzo długie ujęcia pozwalają widzowi obserwować, jak bohaterowie zmagają się z nietypową sytuacją. Raluca opowiada – niewiedzącej nic o romansie męża – Adrianie, na czym będzie polegał zabieg, któremu ma zostać poddana dziewczynka.
Jest to jedna ze scen udowadniających, że w kinie można nadal opowiadać obrazem, że nie trzeba wszystkiego wrzucać w dialog lub natrętną narrację z offu. Aktorzy muszą oddać tutaj wszystkie emocje pozbawieni sztuczek montażowych, zmian ustawienia kamery, efektów specjalnych. Prawdy przekazywane o bohaterach w ten sposób są trudne, ale sprawiające wrażenie bardzo autentycznych.
Najmocniejsza i chyba najlepsza scena jeszcze przed widzem. Świetnie zagrana przez Mirela Oprişor, Mimi Brănescu kłótnia małżeńska – notabene ci aktorzy prywatnie są również małżeństwem – kiedy to mąż w końcu szarpany emocjami przyznaje się do romansu, wciąga odbiorcę ostatecznie w tą pozornie prostą historię.
Wtorek, po świętach to film o psychice człowieka, o trudnych uczuciach, o małżeństwie i zdradzie. Równocześnie to rozprawa o podejmowaniu decyzji w skomplikowanej sytuacji, o wyborach, które diametralnie zmienią nie tylko życie wybierającego, ale także wielu innych osób. Obserwując trójkąt miłosny warto jednak sobie zadać pozornie banalne pytanie. Czym jest miłość? Odpowiedzi w filmie Radu Munteana nie znajdziemy. Paul co prawda twierdzi, że się zakochał w Raluce, ale idealna współpraca pary małżeńskiej, rozumiejącej się bez słów w finałowej scenie oraz ich bliskość w ostatnim ujęciu, wprowadzają widza w wątpliwość. Może każą mu wybrać samemu?
© Michał Domagalski
Wtorek, po Świętach, reż. Radu Muntean
rum. Marţi, după Crăciun, ang. Tuesday, After Christmas
Rumunia/Mołdawia/Luksemburg 2010, 99 min.
Reżyseria: Radu Muntean
Scenariusz: Alexandru Baciu, Radu Muntean, Răzvan Rădulescu
Zdjęcia: Tudor Lucaciu
Obsada: Mirela Oprişor, Mimi Brănescu, Maria Popistaşu
PS
Bardzo ciekawie wypadło także spotkanie po projekcji filmu z jedną z odtwóeczyni głównych ról. Mirela Oprişor grająca Adrianę opowiedziała o swojej pracy w teatrze oraz o kinematografii rumuńskiej. Na pytanie, dlaczego trudniej gra się z mężę, odpowiedziała: "Bo to jest mąż."