Tarsema Singha „Magia uczuć”

Delcour d'Nantes
Delcour d'Nantes
Kategoria kino · 3 kwietnia 2011

Film Singha warto zobaczyć chociażby ze względu na niezwykłą pieczołowitość, z jaką tworzona jest wizualna strona kolejnych ujęć i scen. Warto również ze względu na opowiedzianą w ciekawy sposób historię oraz grę aktorską pary głównych bohaterów.

Pierwszym dziełem indyjskiego reżysera była Cela (The Cell), nominowana w roku 2001 do Oscara w kategorii najlepsza charakteryzacja. Magia uczuć (The Fall) to drugi z kolei film Tarsema Singha, w dużej mierze oparty na scenariuszu Valeriego Petrova do filmu Yo ho ho z roku 1981. Pierwszy pokaz Magii uczuć miał miejsce na festiwalu w Toronto w 2006 roku, a do dystrybucji film trafił pod patronatem Davida Finchera i Spike’a Jonze’a, reżyserów takich filmów jak Siedem czy Być jak John Malkovich. W sobotę 2 kwietnia 2011 roku film można było również obejrzeć w ramach Rozbudzającego pakietu wiosennego w warszawskim KINO.Lab.

Gdzieś w małym szpitalu na przedmieściach Los Angeles, dawno, dawno temu…


Magia uczuć to dwie równoległe, przeplatające się opowieści. Pierwszą z nich stanowi historia dziewczynki imieniem Alexandria, która, przebywając w szpitalu ze złamaną ręką, poznaje przykutego do łóżka po niefortunnym upadku kaskadera, Roya Walkera. Wkrótce wyłania się również druga, rozgrywająca się w świecie dziecięcej wyobraźni, opowieść o pięknej księżniczce Evelyn, złym gubernatorze Paskudzie (governor Odious) oraz zamaskowanym Niebieskim Bandycie (Blue Bandit) i jego towarzyszach. Z czasem jednak obie historie, obie rzeczywistości – realna i fantastyczna – zaczynają się coraz bardziej przenikać, tworząc powoli jednolitą, nierozerwalną całość. I dopiero spojrzenie na obie opowieści ukazuje całokształt losów, postaw i odczuć głównych bohaterów, budując tym samym warstwę dramatyczną filmu.

Gdzieś na świecie, nie tak dawno temu…


Magia uczuć to prawie cztery lata zdjęć, kręconych w różnych zakątkach świata. Podobnie jak w pierwszym swoim filmie, również tu Singh urzeka poetyką wizualną, począwszy od nasycenia obrazu barwami, niewątpliwie wzmagającego ekspresję kadru, poprzez scenografię, na malowniczych plenerach kończąc. Wspaniałe zdjęcia debiutującego w pełnym metrażu Colina Watkinsona oraz bajeczne kostiumy i charakteryzacja autorstwa Eiko Ishioki (nagrodzonej Oscarem za Draculę Coppoli) tworzą oniryczne wizje gdzieś z pogranicza surrealizmu. Pojawia się również dobrze wkomponowana krótka sekwencja animowana, wykonana techniką poklatkową a przywodząca na myśl dzieła braci Quay.


Na uwagę zasługuje też muzyka, za którą odpowiadali Howard Shore i Krishna Levy. Subtelna i nienarzucająca się, stanowiąc tło, podkreśla baśniowy charakter świata fantazji.


W Alexandrię, ciekawską i rozgadaną pięciolatkę, wcieliła się Catinca Untaru. Ta mała, pochodząca z Rumunii dziewczynka, w Magii uczuć jest urzekająco naturalna i wiarygodna. Widz chwilami może zacząć zastanawiać się, gdzie kończy się gra „aktorska”, a gdzie Catinca zaczyna „odgrywanie” samej siebie. Podobnie Lee Pace, jako Roy Walker i Niebieski Bandyta, tworzy dwie ciekawe, choć kontrastujące ze sobą kreacje. W obu przypadkach wspaniała  gra aktorska podkreśla trafność wyboru reżysera.


Jest jednak i druga strona medalu. Efektom wizualnym nie towarzyszy żaden ekwiwalent możliwy do odczytania na poziomie innym niż estetyczny. Brak tu odniesień kulturowych nawiązujących do symboliki barw czy układów scenograficznych. Pejzaże, choć mogą urzekać widza, nie wnoszą żadnej wartości naddanej w postaci odzwierciedlenia charakterystyki bohatera czy sytuacji dramatycznej. Tego typu uproszczenia można jednak w ostateczności tłumaczyć faktem, że widz ma do czynienia z projekcją wyobrażeń małego dziecka: barwną, plastyczną, miłą dla oka i pełną rozmachu, jednak siłą rzeczy pozbawioną intelektualnej głębi.

Gdzieś w umyśle, tu i teraz…


Snując swoją opowieść, Roy Walker niczym antyczny demiurg, kreuje obrazy w umyśle Alexandrii. To właśnie głos narratora ma w świecie fantazji moc sprawczą, nagina rzeczywistość i powoduje „stawanie się” akcji. Tworzy formę, którą mała dziewczynka wypełnia swoimi wyobrażeniami, wzorce czerpiąc z otaczającego ją świata. W ten sposób zarówno treść, jak i forma fantastycznej opowieści odsłaniają wewnętrzny świat zupełnie rzeczywistych bohaterów. Losy księżniczki, bandyty i gubernatora, choć wyeksponowane formą wizualną, nie stanowią sedna dramatu ukazanego w filmie. Chwilami jednak widz może odnieść wrażenie, że zostały one wyeksponowane za bardzo, stając się elementem dominującym. Tymczasem jest to jedynie swoista przypowieść, a nie główny wątek filmu.

 

Film Singha mówi o konieczności przezwyciężenia przede wszystkim siebie samego, w momencie zetknięcia się z problemami i przeciwnościami losu. O konieczności podniesienia się po upadku (vide oryginalny tytuł filmu). Jednocześnie w ciekawy sposób zestawia barwny świat fantazji i wyobraźni, z jakże uboższym światem tworzonym przez kino, będąc jednocześnie nie mniej, nie więcej, jak właśnie wytworem sztuki kinematograficznej. W dodatku wytworem niezwykle plastycznym.

 

Magia uczuć nie jest filmem, który można by określić mianem fenomenalnego czy wybitnego i wybierając się na seans, warto mieć to na uwadze. Jednak z drugiej strony, film Singha warto zobaczyć chociażby ze względu na niezwykłą pieczołowitość, z jaką tworzona jest wizualna strona kolejnych ujęć i scen. Warto również ze względu na opowiedzianą w ciekawy sposób historię oraz grę aktorską pary głównych bohaterów.

 

© Rafał Niewiadomski/ Nisza Filmowa

 

Magia uczuć, reż. Tarsema Singh Dhandwara

Scenariusz: Dan Gilroy, Nico Soultanakis, Tarsem Singh

Zdjęcia: Colin Watkinson

Montaż: Robert Duffy

Muzyka: Krishna Levy

Kostiumy: Eiko Ishioka

W rolach głównych: Lee Pace, Catinca Untaru, Justine Waddell

Data premiery: 9 września 2006 (świat), 

 

Film został zaprezentowany w ramach festiwalu Kinoterpaii w warszawskim Kinie.Lab – Rozbudzający pakiet wiosenny