„33 sceny z życia” - Najśmieszniejszy film o śmierci

anonim
Anonimowy użytkownik
Kategoria kino · 23 listopada 2008

„33 sceny z życia” jest to film o życiu, które się rozpada, o cierpieniu, o śmierci, o sprawach, z których śmiać się można tylko z bliskimi, ponieważ na zewnątrz wyda się to niesmaczne.

Najnowszy film Małgorzaty Szumowskiej, nagrodzony 6 nagrodami na tegorocznym 33. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni oraz Srebrnym Lampartem na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Locarno.

 

   Film opowiada o losach kochającej się rodziny, gdzie pewnego dnia życie każdego z jej członków zmienia wiadomość o śmiertelnej chorobie najważniejszej osoby – matki. Główną bohaterką jest jednak 33-letnia Julia, córka umierającej kobiety, którą gra niemiecka aktorka, Julia Jentsch. To z jej perspektywy widzowie poznają całą historię. Walka z chorobą matki odmienia jej styl życia, sposób postrzegania świata, odmienia także ją samą.  Nic nie przypomina jej już dawnego życia, radości i szczęśliwej rodziny.

 

   Choroba matki – Barbary ( Małgorzata Hajewska), doświadcza wszystkich jej bliskich bardzo boleśnie. Cierpi również ona sama. Po pewnym czasie to wszystko staje się najzwyczajniej w świecie meczące. Do ostatnich chwil jednak nikt nie daje jej odczuć, że jest jakimkolwiek ciężarem. Barbara ma kochającego męża, który do końca jej nie opuszcza, a bez niej nie potrafi już żyć. W krótkim czasie Julia traci oboje rodziców, przez co jej udane i wspaniałe życie odchodzi w zapomnienie. Nie jest w stanie wynagrodzić jej tych wydarzeń także jej wspierający mąż ( Maciej Stuhr), który jest również jej wieloletnim przyjacielem.

 

   Pod wpływem nadmiaru wydarzeń i emocji Julia zdradza swojego męża z Adrianem ( Peter Gantzler), kolegą z pracy i równocześnie przyjacielem rodziny, przez co rozpada się jej małżeństwo. Doskonałą grę aktorką – jak zawsze – prezentuje Iza Kuna, która gra siostrę Julii. Jest absolutną, wyluzowaną indywidualistką. To ona dostarcza dużej porcji dobrego humoru i kreuje śmieszne sytuacje. Pomaga jej w tym jej kolega, niedoszły ksiądz – Tomek. Jego zachowanie w każdej sytuacji jest komiczne, a zwłaszcza, kiedy ma odegrać rolę księdza przy umierających.  

 

   Szumowska przedstawia sceny z założenia bolesne, z pewną dozą humoru. Umierająca w szpitalu matka jest obśmiewana przez stojące nad nią córki, które twierdzą, że śmiesznie wygląda. Jest to bardzo śmiałe posunięcie, z jednej strony okrutne, lecz z drugiej strony ludzkie. Przecież tak naprawdę jest w życiu, w pewnym stadium cierpienia i niemocy lub z fizycznego czy psychicznego wyczerpania zaczynamy się śmiać z rzeczy poważnych. Jednak nikomu się o tym nie chwalimy, lecz naprawdę tak jest w rzeczywistości.

 

   Bez wątpienia jest to film o śmierci, ale również obfituje w poczucie humoru. Niektóre sceny są śmieszniejsze niż dobra amerykańska komedia. Bohaterowie oczywiście cierpią, aczkolwiek śmierć jest przez nich traktowana bardziej, jako normalna kolej rzeczy, są jakby na to przygotowani i świadomi tego, że ona nastąpi. Z niezwykłą lekkością przychodzi im śmiech, kiedy patrzą na śpiącą, już wówczas zmienioną pod wpływem ciężkiej choroby, matkę. Ich komentarze połączone z pokładaniem się ze śmiechu wzbudzają w publiczności śmiech doprowadzający do łez. To niesamowite.

 

   „33 sceny z życia” w ogóle nie wzruszają, a przecież temat jest bardzo smutny. Tak nie opowiada się o śmierci, Szumowska przełamuje więc pewien schemat. Film jest poważny tylko na początku, oglądając go nikt nie spodziewa się, że przerodzi się w tak doskonałą komedię. Dialogi wydają się dosłownie wzięte z życia, a sytuacje i wydarzenia bardzo autentyczne.

 

   Inspiracją do stworzenia takiego filmu były zdarzenia z prywatnego życia reżyserki. Otóż zimą 2004 roku zmarła jej matka, która była znaną pisarką – Dorota Terakowska. Krótko po śmierci matki, umarł również jej ojciec, reżyser – Maciej Szumowski. Zapewne dlatego film jest tak bardzo wiarygodny, gdyż bazą są życiowe doświadczenia.

 

   W filmie występują zagraniczni aktorzy, a jest on polskojęzyczny, dlatego zastosowany został dubbing. Filmową Julię, czyli Julię Jentsch dubbinguje Dominika Ostałowska, a pod Adriana, czyli Duńczyka, Petera Gantzlera głos podkłada Robert Więckiewicz. Pozostałą część polskiej obsady tworzą m.in.: Roman Gancarczyk, Andrzej Hudziak, Dorota Segda, Renata Dancewicz, Piotr Adamczyk.

 

   Doświadczeniom, które przedstawia film Szumowskiej, nie pozostaje się obojętnym do końca życia. Śmierć bliskiej osoby to jest jednak wielka trauma, pozostawiająca po sobie ślad na długi czas. Cierpienie kogoś z rodziny ma wpływ na każdego jej członka z osobna i każdy przeżywa to w inny sposób. Pomimo tego, że śmierć w filmie przedstawiona jest z humorem, to niesie za sobą pewne przesłanie do wszystkich, że cierpienia przychodzą i odchodzą nagle, nie można wszystkiego przewidzieć i że pewna jest tylko śmierć.

 

   „33 sceny z życia” to dramat, jeżeli chodzi o gatunek filmowy, przeobrażający się jednak w miarę trwania akcji w komedię. Doszukując się tego przyczyny, można uznać, iż Szumowska nie chciała stworzyć po prostu filmu o śmierci i doświadczeniach życiowych, cechującego się smutkiem, żalem i rozpaczą, ale chciała pokazać coś, o czym ludzie boją się mówić. Stworzyła obraz realnych, prawdziwych zachowań ludzkich w obliczu okoliczności życiowych. Nie oszukujmy się, nie każdy z nas jest zawsze poważny w styczności z poważnymi sytuacjami. Film niezwykle odważnie pokazuje śmierć i przemijanie, każdemu polecam się z nim zmierzyć.