Nieustraszeni pogromcy wampirów

Maciej Dydo Fidomax
Maciej Dydo Fidomax
Kategoria kino · 19 września 2006

Polańskiego poznałem jako mistrza w tworzeniu atmosfery strachu i zagrożenia, a wiedząc, że ten film to jedna z nielicznych wypraw tego reżysera w kierunek czystej parodii, byłem pełen obaw, czy ten humor po prostu mi "siądzie".

Już na napisach początkowych rozłożyła mnie bardzo pozytywnie muzyka Komedy. Naprawdę jestem pełen podziwu, jak można było stworzyć melodię ciągle jeszcze posiadającą grozę, a jednocześnie bardzo lekko przygotowującą widza do komediowej zabawy. I zaraz potem ujęcie na zimowy krajobraz, który w momencie przenosi widza do "bajkowego świata". Takie uczucie, że widzi się dużo sztuczności w przedstawionej lokacji, ale jednocześnie ta sztuczność buduje bajkowość i to nie na zasadzie kiczu, ale prawdziwego plastycznego piękna.

Sama historia jest prościutka. Profesor Abronsius razem ze swoim uczniem przybywa do Transylwanii, by pogromić wampiry. Zatrzymują się w gospodzie, gdzie nikt nic nie wie, ale wszędzie wisi czosnek. Scenariusz jest wyśmienity w swojej prostocie, a postacie jakie Brach z Polańskim zarysowali nie dość, że są archetypami z historyjek o wampirach, nie dość że są bardzo fajnie wykpione, to mają na tyle serca, że spokojnie w tak "niby" głupim filmie można poczuć do nich empatię.

Po za tym ten film, to dla mnie nie tylko komedia, jest tu kilka momentów, kiedy bohaterzy przechodzą do akcji i o dziwo w takim obrazie jest miejsce na napięcie. Jak dla mnie unikatowe napięcie, które najlepiej oddaje niesamowita minka Polańskiego, kiedy pierwszy raz widzi wampira przez dziurkę od klucza.

Aktorsko jest świetnie. McGrowan - którego zupełnie nie znałem jest idealnym gapowatym profesorem ze świętą misją. Mayne i Tate robią więcej niż pozytywne wrażenie, ale największym zaskoczeniem dla mnie była rola Polańskiego. Znałem go jako aktora przede wszystkim z "Lokatora" i nie sądziłem, że posiada tak duży potencjał komediowy. Coś niesamowitego.

O plastyce tego filmu już pisałem, ale jednak to co mnie uderzyło wtedy w pierwszej scenie utrzymało się już do końca seansu. Prawdziwa bajkowość, a pomysłowość w montażu i zdjęciach nie ustępuję np. "Wstrętowi".

Dla wielu osób będzie to mało śmieszny, mocno przestarzały obraz. Dla mnie jedna z nielicznych prawdziwych bajek, do tego przepiękna plastycznie i bardzo, ale to bardzo śmieszna. Jeden z najlepszych filmów Polańskiego, no i to zakończenie.

Ocena 9/10