Urodzeni Mordercy

nbk
nbk
Kategoria kino · 22 września 1999

Kim tak naprawdę są? Czy rzeczywiście to po prostu diaboliczna para wynaturzonych potworów wyzbytych elementarnych wartości moralnych? Czy szukają zapomnienia dla odwiecznych bolączek członków złej generacji? Czy mają usprawiedliwienie dla swego jakże oczywistego (choć przeczącego prawom natury) istnienia?

Warunkiem ich obecności jest cudowna bierność zdegenerowanych społeczeństw Kult przemocy panujący w świątyniach zła jakimi stają się domowe ogniska podsycane sztucznym żarem mediów. Dlaczego słysząc o nich, widząc ich czujemy sympatię, solidarność. Tak naprawdę, teoretycznie fikcyjni, wypełniają wszelkie wyobrażenia jakie mieć mogliśmy i możemy na temat spełnienia i szczęścia. Odnaleźli tę jedyną i niepowtarzalną "czystość". Termin określający stan duch polegający na harmonii i ufności, ma świadomości potrzeby własnego istnienia, na szczerym poczuciu bezpieczeństwa. Ta "czystość" dla Mickiego i Mallory przejawia się morderstwem. Bezlitosnym, beznamiętnym, bezczelnym, ale także bezsensownym zabójstwem. To nie bunt to jedynie potwierdzenie nieistnienia tradycyjnego Boga, to ewidentni ostatni gwóźdź do trumny zawierającej doczesne szczątki wszelakich organizacji religijnych. Manifestacja rytualnej wręcz czystości umożliwiona została jedynie dzięki mediom w ich świecie, a w naszej rzeczywistości dzięki matce mediów - dziesiątej muzie. Lecz co tak naprawdę nam mówią i pokazują? Ujawniają "dekalog" rzeczywistego człowieka. Normy dla nienormalności istoty ludzkiej. Wzorzec tak ogólny, że dobry dla każdego, ale też tak szczegółowy, że nie do powtórzenia. Urodzeni Mordercy jako slogan już wiele znaczą. Nazwa sugeruje stworzonych burzycieli dzisiejszego porządku. Lecz nie jest to zwiastun rewolucji, to jedynie wskazówka. Dla wstąpienia na szlak jakim podążyli państwo Knox potrzebny nam jest pewien rytuał inicjacyjny, który na nasze potrzeby nazwę narodzeniem. Ten proces tak naprawdę niema nic wspólnego z obrzędami inicjacji, z żadną sztuczną formą. Narodzenie zachodzi w nas, w naszym rozumieniu świata i zainspirowane zostać może jedynie w obliczu nam przeznaczonej czystości. Nie musi ona oznaczać morderstwa. Czystością jest każda prosta, szczera forma ludzkiej działalności dająca nam pełne zaspokojenie wszelakich pragnień nie budząc jednocześnie smutku, poczucia winy, czy też wyrzutów sumienia. Czyste może być wbijanie gwoździ, ale też czytanie książek, walka, ale też śpiew, kradzież, ale też pływanie. Wszystko może być "czyste" w zależności od indywidualnego odbioru "urodzonego mordercy". Narodzenie to przepustka od krainy szczęścia zwiewnej niczym sny. Czystość to inaczej poznanie istoty, zjednoczenie się z nią. Właśnie istota wyznacza naszą formę poznania. Ujawnia się nam w nieoczekiwanym miejscu i momencie i zapada w pamięć Dla każdego jest inna. Nasze osobiste istoty mają swe imiona. Są to słowa funkcjonujące przecież w naszej codziennej mowie, ale wybrane i oderwane od swych znaczeń i kontekstów. Słowa o niewinnym i niepowtarzalnym brzmieniu idealnie określające (lecz nie opisujące) nasze potrzeby i oczekiwania. Słowo takie niczym klucz, zaklęcie przywołuje świętą i czystą formę istoty naszego życia. Każdy kiedyś zostaje Urodzonym Mordercą.