Prawo do aborcji

Michał Domagalski
Michał Domagalski
Kategoria felieton · 3 kwietnia 2016

Prawo do aborcji nie byłoby nam potrzebne, gdybyśmy żyli w sielance. Idyllicznej rzeczywistości bez gwałcicieli. Państwie z rozpowszechnioną edukacją seksualną. Gdzie cielesność nie musiałaby kojarzyć się z zachwytem fotoszopowymi skalpelami lub wytrwałym wieloletnim poświęceniem, z jakim rzeźbią się bywalcy fitness klubów. Gdzie tabletki antykoncepcyjne ani prezerwatywy nie wzbudzałoby kontrowersji, a stałyby się powszechnie dostępne niczym potrzeba uprawiania seksu. Gdzie o przyszłą matkę obdarzałoby się większą troską niż plemniki. Gdzie zrezygnowałoby się ze świętości w imię równości. Gdzie męskość i kobiecość nie były powodem do zabawy w wartościowanie. Gdzie wreszcie zniknęłyby wszelkie naciski, które powodują, że nie możemy decydować sami o sobie. Zniknęłyby te wszystkie uświadomione i nieuświadomione próby zniewolenia, zastraszenia oraz powoływania się na tradycję, która czasami to, a czasami tamto...

 

Musiałoby zniknąć wiele czynników, abyśmy przestali potrzebować aborcji. Szanse na to, że znajdzie się jednak magiczną puszkę, która będzie przeciwieństwem tego, czym bogowie obdarzyli Pandorę, nie są zbyt wielkie. Czeka nas raczej trwanie w świecie przepełnionym powodami, dla których kobiety aborcji będą potrzebować. Dla których wszyscy będziemy potrzebować prawa do aborcji. I nie jest to prawo polityczne. Jest to prawo ludzkie.

 

Nie dajmy sobie wmówić, że to właśnie jakaś nieinteresująca nas polityka. Bo tutaj chodzi o prawo człowieka.

 

To prawo próbuje się nam zabrać pod dziwnymi pretekstami. I te preteksty trzeba oprotestować.

 

 

+ zdjęcia z „Nie dla torturowania kobiet!” w Poznaniu, z niedzieli 3 kwietnia spod poznańskiego biura Prawa i Sprawiedliwości.