Studentka realizacji dźwięku usunęła muzykę z teledysku Miley Cyrus.
Kogo możemy nazwać prawdziwym autorytetem? Idoli muzycznych o kontrowersyjnym zachowaniu, których kariera często owiana jest skandalami? Bez wątpienia jedną z osób uchodzących za wzór do naśladowania była Miley Cyrus. Słowo BYŁA należy w tym przypadku wypisać dużymi literami. Aktorka, wokalistka i była gwiazdka Disneya stanowiła przykład właściwego i moralnego postępowania. Mając tak ważną pozycję i stanowisko, jako osoba publiczna powinna zdawać sobie sprawę z wielkiego wpływu, jaki wywiera na zachowanie i myślenie młodych ludzi. Niestety z biegiem lat jej postępowanie ulegało zmianom, których nie można rozpatrywać w dobrych kategoriach. Ucierpiała na tym również strona muzyczna. Wywoływanie skandali oraz szokowanie pozbawione smaku i wyrafinowania jest rzeczą bardzo smutną, ukazującą upadek kolejnej wielkiej gwiazdy.
Jednym z elementów, który przyczynił się do owego upadku, jest videoklip do piosenki Wrecking Ball pochodzący z ostatniego studyjnego krążka wokalistki zatytułowanego Bangerz. Teledysk do utworu ujrzał światło dzienne ponad trzy lata temu. Samo video, jak i utwór, zdobyły wielką popularność oraz uznanie wśród słuchaczy na całym świecie. Wspomnę tylko, że wokalistka występuje w nim nago, siedząc na kuli przeznaczonej do burzenia kondygnacji budynków, w niektórych fragmentach oblizując młot. Jednym z ciekawszych efektów, którym poddawana jest większość teledysków wielkich gwiazd muzyki, jest usuwanie dźwięku z klipów. Takim zabiegiem posłużyła się studentka realizacji dźwięku z USA Chloe Erb, poddając obróbce wspomniany teledysk. W prezentowanej przez nią wersji słyszymy jedynie odgłosy burzenia murów, rozkołysanej kuli oraz dwuznaczne westchnienia wokalistki.
Zagłębiając się w warstwę tekstową samej piosenki, warto zaznaczyć, iż traktuje ona o sprawach bardzo poważnych, a mianowicie o samotności i nieposzanowaniu ludzkich uczuć. W jaki sposób można odnieść to do warstwy wizualnej? Nie mam pojęcia. Cytując fragment tekstu: I came in like a wrecking ball; rzeczywiście Miley wtargnęła jak niszcząca kula, ale do masowej popkultury i ludzkiej psychiki.
Mając do dyspozycji sam obraz i opierając się jedynie na analizie oraz pierwszym wizualnym odbiorze teledysku, wyrwany z kontekstu bawi, a jednocześnie przeraża i zastanawia. Oglądając po raz pierwszy video, byłem przerażony. Oczywiście już pierwotna wersja wywołała we mnie mieszane emocje. Sposób, w jaki zaprezentowano ludzkie ciało, jest w tej wersji niesmaczny i wstrętny. Poza tym inna kwestia wymaga tutaj zaznaczenia, a mianowicie to, w jakim kierunku zmierza współczesna popkultura oraz muzyka. To jasne, że oczy "jedzą pierwsze". Współczesna ludność jest społeczeństwem obrazkowym. Zwracamy uwagę na to, w jaki sposób muzyka jest obecnie prezentowana i przywiązujemy do tego dużą wagę. Pytanie tylko czy rzeczywiście jest to kwestia istotna i tak bardzo niezbędna? Pani Miley wyraźnie zapomniała o najważniejszym elemencie w swojej muzycznej karierze, jakim jest głos i doskonalenie warsztatu.
W jednym z wywiadów Miley Cyrus powiedziała, iż dla współczesnych ludzi najważniejsze są virale (efekt działań marketingowych i promocyjnych) oraz sposób przyciągania uwagi. Dąży do tego, aby ludzie oglądali jej teledyski w nieskończoność i zastanawiali się nad ich ukrytym znaczeniem i brakiem dosłowności. Poza tym od dawna wiadomo, iż prezentacja ludzkiej nagości to odpowiednia droga promocji dla artysty. Marketing wirusowy, któremu podlega również wspomniany teledysk, polega na rozpowszechnianiu informacji między sobą przez potencjalnych odbiorców. Czy jednak takie rozpowszechnianie przynosi dobry efekt? Przerażający jest również fakt wywierania wielkiego wpływu i prezentowania niewłaściwych wzorców zachowań przez osoby publiczne. Pomijając dwa kolejne teledyski, które ukazały się w ostatnim półroczu, a które jakościowo nie są lepsze, należy mieć nadzieję, że pani Miley wkrótce zauważy błędy i konsekwencje swojego postępowania.