TOLEFRANCE?

Michał Domagalski
Michał Domagalski
Kategoria felieton · 14 listopada 2015

The Krasnals​ powtarzają dzisiaj swój rysunek. 14 listopada powtarzają rysunek, który tak naprawdę jest pytaniem powtarzanym przez wielu tego dnia. Dnia, który wstrząsnął nie tylko Francją. Gdzie kończy się tolerowanie? Czy możemy tolerować przemoc? Czy "tańce wojenne między religiami" można uznać za rozpoczęte, a właściwie wznowione? Czy możemy tolerować skrajny brak tolerowania nas samych?

 

Gdzie kończy się wolność? Odpowiedzi było przez lata na to pytanie pełno. Mi najbardziej zapadła w pamięć fraza z piosenki Dezertera: Wolność zaczyna się tam, gdzie kończy się strach (Jeśli chcesz zmieniać świat..).

 

Dzisiaj pewnie wielu ten strach odczuwa. I ten strach od racjonalnego zacznie sobie w głowach rosnąć do zupełnej irracjonalności. Jeżeli spróbujemy nad nim zapanować, to zdamy sobie sprawę, że nie chodzi w tym całym cyrku tylko o uchodźców, że zrzucenie winy w jedno miejsce będzie łatwą ucieczką od odpowiedzialności.

 

Strach dzisiaj zdaje się ukonkretniać. Jednak to nie jest tak, że wcześniej go nie było. Wcześniej też tutaj i tam, u nas i u naszych sąsiadów, przechadzali się ci, którzy mieli ochotę siać spustoszenie, którzy własną siłę budowali na strachu innych.

 

Jeżeli dzisiejszy strach wywołała jakakolwiek religijność, to tylko dlatego, że u podstaw każdej religii tkwi niebezpieczne przekonanie jej wyznawców, że wiedzą lepiej. Że tylko przez nich wytyczona droga jest drogą prawdy i życia. Każda religia, a także szerzej każda ideologia (bez względu, czy przybrana purpurą, czy czerwienią, czy żałobną czernią), która mówi, że tylko ona zna drogę ku lepszej przyszłości – choć na początku daje nadzieję, w konsekwencji przyniesie strach. Niekoniecznie swym wyznawcom.

 

Wiemy bardzo dobrze o tym my, mieszkańcy nadwiślańskiego kraju. Zbyt często nawracano nas ogniem i mieczem, abyśmy nie zdawali sobie z tego sprawy. Siłą nam dawano chrześcijaństwo (choć wiara naszych przodków zakorzeniona przetrwała w najróżniejszych obrzędach i zwyczajach), potem rozbierali nas do kulturowego negliżu sąsiedzi (lecz pozostał nam język, więc przetrwaliśmy), a w dwudziestym wieku przeżyliśmy nawał izmów (nazizmów, komunizmów itd).

 

Czy możemy się więc dziwić, że nasza tolerancja podszyta jest strachem? Szczególnie jeśli tolerować mamy tych, których przedstawiciele występują zbrojnie? Jeszcze nie u nas, ale... strach został posiany. I choć idea tolerancji jest logiczniejsza, to jednak strach wydaje się dla ludzi uczuciem pierwotnym.

 

Wybór strachu nie będzie oczywiście wyborem słusznym. Namnoży on problemów. 

 

Co więcej. W całej tej przepychance słownej nie chodzi tylko o strach przed uchodźcami. Nie tylko fanatycy religijni stanowią zagrożenia dla nas samych. Również krzewiąca się idea narodu wybranego nas jednostek  przed strachem nie uchroni. Ci, którzy w imię swojego narodu, będą rzucać kamieniami  bo sami siebie uznają za dzieci bez grzechu  w członków swojego narodu, nie okaże się lepszym wyborem.

 

Znaleźliśmy się w sytuacji, z której nie wybroni nas żadna ideologia. Bo każda ideologia chce kształtować na swój sposób rzeczywistość – nie zaś ją rozumieć.

 

Wobec tego, wydaje się, że dzisiejszą sytuację lepiej opisują artystyczne wypowiedzi – takie jak te The Krasnals – niż polityczne lub religijne hasła. Może właśnie niepokorni artyści naucza nas dzisiaj myśleć. Rozmawiać bez nienawiści.

 

Może. Nie wiem. Zastanawiam się.