Etyka tworzy szereg eksperymentów myślowych, które być może nigdy się nie wydarzą. Ponieważ nie często mamy do czynienia z Hitlerem przywiązanym do torów lub z dziesięcioma Indianinami, którzy właśnie mają zostać rozstrzelani.
W potocznym rozumieniu etykę często ogranicza się do etyki zawodowej, będącą zbiorem zasad postępowania, jakie narzuca sobie jakaś grupa zawodowa celem podniesienia własnych standardów i polepszenia wizerunku w oku opinii publicznej. Zbiór tych zasad stanowi kodeks etyczny. Kodeksy zwykle odwołują się do nierozstrzygalnych obiektywnie kwestii moralnych, ale w praktyce pisane są na takim samym poziomie, co regulamin pracy czy poziom trudności egzaminu dyplomowego. Kodeks etyczny to najczęściej ustalenia administracyjne, których najważniejszą cechą jest zgodność z prawem, a dopiero potem z obowiązującą w kulturze normą moralną. Natomiast problemy człowieczeństwo, humanitarności itp. są rozstrzygane nijako mimochodem w kontekście przyjętych rezolucji. Dzieje się tak najprawdopodobniej dlatego, że komisje układające kodeksy etyczne starają się wywrzeć presję na wykonawcach danego zawodu określając pewne zachowania jako nieetyczne lub etyczne, kiedy w rzeczywistości mówią o moralności, czyli ustalają pewne normy postępowania uznawane szerzej przez daną strukturę czy społeczeństwo. W tym sensie możemy mówić o etyce lekarskiej, etyce naukowców, księży czy polityków.
Jednak sama etyka w sensie filozoficznym oznacza co innego i zajmuje się między innymi odpowiedziami na pytania, czy wspólna moralność w ogóle istnieje, czy tworzenie wspomnianych wcześniej kodeksów etycznych ma sens oraz jakie jest źródło ustalania w nich konkretnych norm. Innymi słowy, etyka – jako metanauka – nie zajmuje się tym, czy powinniśmy przeprowadzać doświadczenia na zwierzętach, ale kwestią, dlaczego właściwie te zagadnienie jest dla nas problematyczne, czy możemy je w ogóle w jakiś sposób sensownie rozwiązać i jakie założenia musimy w tym celu przyjąć.
W celu badania moralności wykorzystuje się punkty zapalne pomiędzy poszczególnymi teoriami moralnymi. Przy czym punktem zapalnym nie będzie wspomniany wcześniej problem przeprowadzania eksperymentów na zwierzętach (ponieważ uzasadnienie racji jego zwolenników i przeciwników jest bardzo proste – obie strony mają swoje silne racje i przedstawiają na tyle sensowne argumenty, że aby opowiedzieć się za którąś opcją wystarczy tylko wziąć udział w „zabawie”). Podobnie rzecz wygląda w przypadku aborcji, eutanazji i innych kwestii uznawanych potocznie za problemy etyczne. Rozwiązując te problemy albo odwołujemy się do swoich norm (w rodzaju: nigdy nie krzywdź zwierząt), albo do intuicji moralnych. Wtedy dopiero, na podstawie konkretnej odpowiedzi, budujemy swój system norm moralnych. Jak nietrudno zauważyć, ma on podstawę w logicznej lub emocjonalnej reakcji, które w mniejszym lub większym stopniu pokrywają się ze sobą.
Punktami zapalnymi będą natomiast dylematy moralne, czyli sytuacje (najczęściej sztucznie skonstruowane), w których występuje istotny konflikt pomiędzy naszą intuicyjną a przemyślaną reakcją na konkretne wydarzenie, a także bardzo podobne do siebie przykłady, na które zareagujemy w zupełnie inny sposób. Co więcej, próba konsekwentnego podejścia do tych problemów może przypadkiem doprowadzić nas do absurdalnych konkluzji.
Zanim jednak przejdziemy do omawiania konkretnych dylematów moralnych, przeprowadźmy jeden eksperyment, którego sens będzie widoczny później. Wyobraźmy sobie następującą sytuację:
Z góry zjeżdżasz wagonikiem, w którym nie działają hamulce. Na jego trasie, do torów, przywiązanych jest pięciu ludzi. Jedyne, co możesz zrobić, to zablokować koła z jednej strony tak, aby wagonik się wykoleił. Jednak wtedy na pewno staranuje budkę dróżnika, zabijając go na miejscu. Czy spróbujesz wykoleić wagonik?
Przyjrzyjmy się teraz jednemu z najpopularniejszych dylematów moralnych, zwanemu the trolley problem, co zostało przetłumaczone na język polski jako „dylemat zwrotnicy” (dlatego współcześnie w wielu wciąż używa się nazwy „the trolley problem”). Został skonstruowany przez Philippę Foot. Dużo miejsca jego analizie poświęcili Judith Thomson i Peten Unger o których pracy jeszcze będzie mowa. Prezentuje się następująco:
Jedziesz wagonikiem, który mknie z góry po torach. Niestety okazuje się, że na drodze, którą jedziesz, przypadkiem znalazło się pięciu robotników kolei, którzy nie usłyszeli nadjeżdżającego wagonika i teraz nie mają dokąd uciec, ponieważ tory biegną w wąwozie. Na szczęście przed nimi tory się rozwidlają. Jeśli pojedziesz prosto, robotnicy z pewnością zginą. Hamulec nie działa, ale wagonik ma zainstalowany przełącznik, tak że możesz zmienić jego tor na rozwidleniu. Niestety, okazuje się, że na odchodzących od głównej trasy torach szalony filozof przywiązał człowieka. Czy powinieneś zmienić trasę?
Osoby, które zdecydują się zmienić trasę, w zdecydowanej większości intuicyjnie kierują się pobudkami utylitarystycznymi, uznając że wybierając śmierć jednej niewinnej osoby wybierają mniejsze zło. Problem polega na tym, że dla wielu osób już sama ingerencja w naturalny porządek rzeczy i wybór nawet mniejszego zła jest karygodna.
Przyjrzyjmy się teraz drugiemu dylematowi, skonstruowanemu przez Judith Thomson, a nazwanemu „footbridge dilema” lub „fat man dilema” (wersji polskiej „dylemat mostka”), w którym sytuacja jest dość podobna:
Rozpędzona kolejka, pozbawiona kontroli, mknie w dół zbocza wąwozem, gdzie przy torach pracuje pięciu nieświadomych niczego robotników. Tym razem znajdujesz się na mostku, który przebiega nad torami. Razem z tobą z tego samego mostku tragedii przygląda się gruby mężczyzna. Znasz się na fizyce i jesteś absolutnie przekonany, że gdybyś tylko odrobinę popchnął wychylającego się zza barierki grubego człowieka, ten spadłby bezpośrednio na tory i z całą pewnością spowodowałby, że kolejka się zatrzyma. W ten sposób uratowałbyś pięciu robotników. Czy popchnąłbyś tego człowieka? A czy gdybyś nie musiał używać siły, bo człowiek ten stałby na zapadni, czy otworzyłbyś klapę?
Mimo, że oba te dylematy są do siebie dość podobne i ostatecznie generują identyczny „bilans życia i śmierci” (ginie jeden niewinny człowiek albo pięciu), w pierwszym wypadku znacznie więcej osób deklaruje ingerencję w bieg wydarzeń. Ta dość znaczna rozbieżność intuicji moralnych zainteresowała Thomson, która doszła do wniosku, że różnica jest następująca: w pierwszym przypadku naszym celem jest uratowanie pięciu ludzi, a śmierć jednego to tylko wina okoliczności (albo, jak zauważają niektórzy, wina szalonego filozofa), a w drugim najważniejszą częścią planu jest zabicie grubego mężczyzny, bez którego śmierci nie osiągniemy sukcesu. Później te podejście zostało nazwane zasadą podwójnego skutku, gdzie nasze działanie powoduje zarówno zamierzony, pozytywny skutek i niezamierzony, negatywny. Nasza intuicja w zdecydowanej większości wydaje się w tym wypadku mówić, że uczynienie krzywdy chocby jednemu człowiekowi aby uratować innych odbieramy jako coś złego.
Aby dokładnie zbadać różnicę pomiędzy tymi dwoma przykładami Thomson stworzyła szereg myślowych eksperymentów będących wariacją dla dylematu zwrotnicy. Pierwszym z nich jest dylemat zwrotnicy z pętlą. Właściwie ma na celu połączyć dwa kontrowersyjne problemy.
Tym razem tor kończy się pętlą, na którą wagonik może wjechać od jednej albo drugiej strony. Normalnie wjechałby w lewo zabijając pięciu robotników, ale mamy możliwość zmiany jego kursu. Dzięki temu pojedzie w prawo i wykolei się na grubym mężczyźnie przywiązanym do torów. Czy zmienisz tor wagonika?
Wydaje się, że ten przykład niewiele różni się od pierwotnego. Jednak, mimo tego, duża ilość osób ma obiekcje, czy moralnym jest wykorzystanie śmierci jednego niewinnego człowieka, aby ocalić pięciu. Natomiast Michael Costa w swoim artykule Another Trip on the Trolley zwrócił uwagę, że w przeciwnym wypadku (gdybyśmy nie uczynili nic i pojechali w lewo) wykorzystalibyśmy śmierć czterech ludzi (na których wykolei się wagonik) aby uratować jednego.
Wróćmy na chwilę do naszego pierwszego eksperymentu z wagonikiem, który możemy wykoleić i dróżnikiem. Przypomnijcie sobie własne rozwiązanie. Czy teraz też podjęlibyście tę samą decyzję? Peter Unger twierdzi, że jeśli ludzie usłyszą ten przykład nieznając jeszcze dylematu zwrotnicy, często stwierdzają, że wykolejenie wagonika byłoby czymś złym. Jeśli natomiast słyszą go później, bardziej skłonni są twierdzić, że zaingerowaliby w naturalny bieg wypadków, głównie aby zachować spójność swojego rozumowania.
Nasze moralne intuicje możemy również sprawdzić w dalej modyfikując źródłowy dylemat zwrotnicy. Jak zmieni naszą decyzję fakt, że zamiast pięciu pracowników będą tylko dwaj? A jeśli będziemy stali przed dylematem, czy skręcić i zabić niewinnych 50 osób zamiast 51? Jak postąpimy w przypadku, kiedy jedyną osobą przywiązaną do torów jest nasza matka? Albo Adam Małysz, a zamiast pracowników mamy pięciu ludzi skazanych za morderstwo. Albo jeśli tą jedną osobą jest ktoś, kto w przyszłości zabije setki innych osób?
Michael Patton żartuje sobie ze złożoności tych przykładów w zabawny sposób tworząc swój wariant dylematu zwrotnicy:
Po prawej stronie torów znajduje się pracownik kolei, Johnes, który z pewnością zginie, jeśli tylko skierujesz kolejkę na prawo. Jeśli przeżyje, będzie mógł zabić pięciu mężczyzn dla samej ich śmierci, ale działając w ten sposób nieumyślnie ocali życie trzydziestu sierot (jeden z pięciu mężczyzn planuje zniszczyć most po którym autobus z sierotami ma przejechać tej nocy). Jedna z sierot która zginęłaby w tym wypadku wyrośnie na tyrana który sprawi, że dobrzy utylitaryści będą robić złe rzeczy. Kolejna z tych sierot wyrośnie na czołową feministkę, podczas gdy trzecia wynajdzie puszkę z zawleczką.
Jeśli wybierzesz lewe rozgałęzienie torów, kolejka z pewnością uderzy i zabije pracownika kolei po lewej stronie torów - „Mańkuta” - oraz uderzy i zniszczy trzymane przez niego serca, które mogłyby być (i tak by się stało) transplantowane dziesięciorgu pacjentom w miejscowym szpitalu, którzy umarliby bez tej operacji. To jedyne serca, jakie są dostępne i wiesz o tym. Jeśli pracownik kolei po lewej stronie torów przeżyje, również zabije pięciu ludzi, dokładnie tych samych, których zabiłby pracownik kolei po prawej. Jednakże „Mańkut” zabiłby ich w konsekwencji uratowania dziesięciu osób: nieumyślnie zabiłby pięciu ludzi śpiesząc się z dziesięcioma sercami do szpitala na transplantację. Dalszą konsekwencją zachowania „Mańkuta” byłoby ocalenie autobusu z sierotami. Pośród tych pięciu osób zabitych przez „Mańkuta” jest człowiek odpowiedzialny za umieszczenie ciebie w wagoniku oraz autor tego przykładu. Jeśli serca i „Mańkut” zostaną zabici przez kolejkę, wtedy dziesięciu pacjentów oczekujących na potencjalną transplantację serca umrze, a ich nerki zostaną użyte aby ocalić życie dwudziestu pacjentów oczekujących na transplantację nerek, z których jeden wynajdzie metodę leczenia raka, a drugi zostanie Hitlerem. Są co prawda inne nerki przygotowane do przeszczepu i wolne maszyny do dializy krwi, ale nie wiesz tego i nie należy tej kwestii brać pod uwagę.
Przypuśćmy, że wybór mózgu posłuży jako przykład dla innych ludzi, którzy znajdą się w tej samej sytuacji, w związku z czym efekty jego decyzji będą się rozwijać. Przypuśćmy również, że jeśli wybierzesz skręt w prawo, nastąpi niesprawiedliwa wojna wolna od przestępstw wojennych. Ponadto załóżmy, że istnieje szansa, że jesteś pod działaniem narkotyku, który sprawia, że nie potrafisz podjąć dobrej decyzji.
Thompson stworzyła jeszcze jeden przykład, który dodatkowo komplikuję sprawę. Nazywa się dylematem transplantacji, ale da się sprowadzić do kolejnego wariantu dylematu zwrotnicy, co też uczyniłem.
Wyobraźmy sobie, że gruby mężczyzna na moście prosi cię, abyś go popchnął: sam nie ma siły przeskoczyć przez barierkę, a wie, że jego śmierć uratuje robotników. Jesteś pewien, że jego poświęcenie da pozytywne rezultaty. Czy mu pomożesz?
Głównym argumentem przeciwników tak konstruowanych dylematów etycznych jest fakt, że nie odzwierciedlają one rzeczywistych sytuacji. Szansa na to, że ktoś z nas stanie przed taką decyzją jest mniej niż znikoma. Jednak świadome rozwiązanie takich problemów umożliwia nam reakcje na bardziej prawdopodobne sytuacje. Czy powinniśmy skazać człowieka na śmierć mając pewność (albo bardzo mocne przekonanie), że ponownie złamie prawo lub kogoś zabije? Czy moralnym jest zabicie człowieka, który grozi innym śmiercią? Czy ważniejszy jest w naszej intuicji ktoś bliski, czy nieznany niewinny człowiek? Co zrobimy, jeśli ktoś poprosi nas o zabicie go, aby uratować życie innym (albo zmniejszyć ich cierpienie)? I tak dalej, aż do podstawowych problemów, czy przeprowadzenie na kimś eksperymentu, który może spowodować szkody w jego organizmie nawet za jego zgodą jest moralne. W skrajnym przypadku możemy się zapytać, czy jeśli fakt, że podamy pacjentowi znieczulenie, które może zaowocować jego śmiercią (choć szansa jest niewielka), to czy powinniśmy ulżyć mu w cierpieniu? (Jest to podstawowe pytanie związane z zasadą podwójnego skutku).
Abstrahując od moralnych konsekwencji tych rozważań, neuroetycy (Joshua Greene i Jonathan Cohen) doszli do bardzo ciekawych wniosków, przedstawiając dylemat zwrotnicy i kładki ludziom, których mózg był w tym czasie badany przez fMRI. Okazało się, że – zgodni z ich przewidywaniami – dylematy te aktywowały zupełnie inne obszary mózgu. Bardziej neutralny konfliktowo dylemat zwrotnicy, ożywiał obszary mózgu odpowiedzialne za funkcje kognitywne (które uaktywniają się również kiedy zastanawiamy się, co chcemy zjeść na obiad), a silny emocjonalnie dylemat kładki aktywował obszary mózgu odpowiedzialne za konfliktowe reakcje. Wyniki tego eksperymentu nie tylko pokazują, że oba te dylematy nie różnią się od siebie jedynie w sensie teoretycznym, ale również nasz mózg widzi je inaczej. Tak więc problemy moralne rozwiązujemy w praktyce przynajmniej na dwa niezależne od siebie sposoby – z użyciem logiki bądź intuicyjnych emocji. A zatem rozważania o moralności i uzasadnianie swoich decyzji moralnych jest równie ważne, jak ufanie instynktom i sprawdza się zależnie od sytuacji.
Co interesujące, filozof John Mikhail sądzi z kolei, że to sami nadajemy naszym decyzjom wymiar moralny ze względu na kontekst. Ponieważ biologicznie – z poziomu mózgu mają ten sam status co dużo prostsze decyzje. Twierdzi, że problemy moralne zauważamy analogicznie do rozpoznawania błędów gramatycznych w zdaniach.
Warto jeszcze na koniec zauważyć, że jakiekolwiek decyzje we wszystkich dylematach podejmowaliśmy na kanwie jednego, przyjętego milcząco przez wszystkich założenia: aby miały one możliwie jak najlepszy efekt na nas samych i innych. Możemy więc mieć nadzieję, że w większości przypadków podejmowane przez ludzi decyzje są intencjonalnie dobre.