Są słowa supermodne. Centrum; kosmos; świat; salon; w ostateczności nawet dom obleci. Stare rupiecie coraz szybciej odchodzą w niepamięć. Taki ośrodek (zdrowia, kultury, Bóg jeden wie, czego jeszcze). Po co mówić: ośrodek, skoro jest centrum. Centrum, to brzmi dumnie!
Są słowa supermodne. Centrum; kosmos; świat; salon; w ostateczności nawet dom obleci. Stare rupiecie coraz szybciej odchodzą w niepamięć. Taki ośrodek (zdrowia, kultury, Bóg jeden wie, czego jeszcze). A po co mówić: ośrodek, skoro jest centrum. Centrum, to brzmi dumnie! Precz z ośrodkami w anatomii! Niedługo i tam władzę przejmą centra. Albo jakaś staroświecka, głupia apteka. Kto to wyrozumie? Wstyd się posługiwać zużytym, wyświechtanym śmieciem, teraz, gdy mamy super-apteki (chętniej piszą się rozłącznie, to przydaje dostojeństwa), centra nowoczesnych leków lub w najgorszym razie Domy Taniego Leku. Salonu Leków jakoś nie spotkałem, ale może po prostu nie dowidzę. Na pewno gdzieś jest.
Gdy zgubi się klucz, można otworzyć rzeczywistość wytrychem. Dobrze jest przy tym dobrać jakiś atrakcyjny, połyskliwy wytrych. Ale czy to, co nim otwieram, to jeszcze wciąż ta sama rzeczywistość? Mam wątpliwości.
W niektórych nazwach nowych starych rzeczy odnajduję czasem poezję. Świat Starej Odzieży - to brzmi. Z Salonu Paznokcia wyśmiewają się nawet w radiu. Mogę wyobrazić sobie taki salon, w którym siedzą same paznokcie i piją kawę. Albo studiują - bo Studium Paznokcia przebija salon. Przed laty ktoś ładnie powiedział o moim mieście: Gdańsk - Centrum Peryferii. Poetyckie, prawda? Centrum Solidarności o. Zięby, tak. Centrum Wypędzeń i Przypędzeń, być może, na horyzoncie, podobnie jak Centrum Widomego Znaku. Centrum Niesolidarności - jakoś nie widzę, choć może bym chciał i może miałbym się wreszcie do czego zapisać. A Centrum Myśli Jana Pawła II? Jest i działa. Ale boję się je wymienić jednym cięgiem obok mego ulubionego Centrum Brudu Za Paznokciem. To ostatnie, nawet dość często spotykane centrum; ale jakoś podejrzane, nie brzmi. Mam znajomych, którzy podlegają automatycznej eliminacji. Obgryzają paznokcie do żywego mięsa, może na wszelki wypadek, żeby się tam nie dostać. A przy tym, jakbym też za wiele chciał zauważyć... Przecież brudu nie ma!
Widać w tym pocieszające świadectwo, że coraz bardziej żyjemy w Nowym, Wspaniałym Świecie, tylko nie wszyscy jeszcze o tym wiemy. Alleluja!
Jacek Łaszcz