QWERTYnizm

nF
nF
Kategoria felieton · 26 stycznia 2008

Światu chyba coraz bardziej wychodzi pogodzenie jednostki ze społeczeństwem. Internet się porządkuje. Trochę na zasadzie komunikatora: teoretycznie mogę skontaktować się z każdą osobą go używającą, ale w praktyce po co miałbym to robić?

Teza była mniej więcej taka: dzisiaj dążymy do samookreślenia poprzez sferę wizualną. Coraz bardziej rozbudowane narzędzia dają nam możliwość coraz większej ingerencji. Koniec tezy. A ja myślę, że nie tylko. Choć to trochę kulturoznawcze pieprzenie (mógłbym szanować kulturoznawstwo choćby z tego powodu, że posługuję się jego metodami), myślę że wyewoluowaliśmy na poziom meta. Kiedyś ważne było znaczenie imienia, teraz istotniejsze jest, jak to imię opiszemy. Kiedyś ważne było noszenie żyletki w klapie, teraz ważniejsze jest, do jakiej kultury się odnosimy. (Mam tu na myśli chyba coś między kulturą a subkulturą).

Mieliśmy modernizm, mieliśmy postmodernizm, teraz mamy coś w rodzaju postmodernistycznego modernizmu. Ale to nic, ponieważ postmodernizm nie boi się wewnętrznych sprzeczności. Ja się boję, ale kimże jestem.

W zasadzie jestem przekonany, że kryzys tożsamościowy jest syndromem naszych czasów, przenoszenia się do globalnej wioski. Ale być może to jakaś bzdura. Już się przenieśliśmy, nowe dzieci rodzą się na nowym terenie nie pamiętając starego krajobrazu. Sam go nie pamiętam, to jakaś bzdura.

Światu chyba coraz bardziej wychodzi pogodzenie jednostki ze społeczeństwem. Internet się porządkuje. Trochę na zasadzie komunikatora: teoretycznie mogę skontaktować się z każdą osobą go używającą, ale w praktyce po co miałbym to robić? Jestem tylko węzłem sieci połączeń. I tak, każdy może mieć swoją stronę internetową (a w zasadzie powinien, jest to zupełnie naturalne), ale mało kogo specjalnie to interesuje. I tak: mieszkamy w globalnej wiosce, ale przestajemy się w niej gubić. Mamy przyjaciół na całym świecie, ale też dystans do nich jest coraz mniejszy. Niespecjalnie istotne jest, czy ktoś mieszka w Krakowie, czy w Pradze, jeśli nie można umówić się na wieczór na piwo.

To chyba można było przewidzieć - co robi z nami nadmiar informacji? Zaczynamy je ignorować. Jest system komunikacji, nawiązań. Będąc poza systemem, nie oglądając na przykład telewizji, nie mając do czynienia z jakąś konkretną formą reklamy bardzo łatwo jest zobaczyć walkę reklamodawcy z konsumentem. Lub może nie tyle walkę, co ewolucję drapieżnika i ofiary. Coraz bardziej ignorujemy reklamę, a ona coraz bardziej próbuje wyjść z tła, krzyczeć wysyłając coraz prostsze, prymitywne i ostre sygnały. Traktuje nas jak idiotów wysyłając jak najkrótsze komunikaty, a my jak idioci coraz bardziej po omacku na podstawie krótkich komunikatów staramy się organizować przestrzeń. Weryfikować informacje. Dzisiejsza sztuka życia, to sztuka weryfikowania informacji. Poprowadziłem ten tok rozumowania zupełnie niezależnie od google, jednak coś w tym jest.

Ważne pytanie: jak weryfikować informacje? To chyba cały system szkoleń. Całe tło. Tagi do tekstu (w które szczerze mówiąc nie wierzę). INFORMACJA - gdzie się pojawiła, kto ją stworzył, czy ktoś ją zweryfikował, czy taka sama informacja pojawiła się równolegle, czy jest prawdziwa, czy jest istotna. Czy ta informacja była dla ciebie pomocna?

Intertekstualność, podinformacja w ramach informacji. Historia świata jako strona internetowa, podzielona na wiele szczegółów z wieloma podinformacjami. Trochę jak wikipedia, ale dużo bardziej genialna, pełniejsza, zbudowana na autorytetach naukowców (coś takiego już powstaje). Trochę jak książki Davisa. Holizm informacyjny. Jedna cała prawdziwa wiedza (spokojnie w tej formie może być i dualistyczna [dychotomiczna?]). TO jest do zrobienia, jeśli nie będziemy idealistami. Żeby osiągnąć ideał, nakłady pracy i czasu byłyby gigantyczne. Żeby zobrazować o czym piszę, wyobraźmy sobie którąś sztukę Szekspira uzupełnioną, oznaczoną wszystkimi interpretacjami. W różnych dziedzinach. Rozpisując interpretacje interpretacji itd. moglibyśmy uzyskać całość literatury, poza dziełami pozbawionymi intertekstualności (halo?), których nie zweryfikuje negatywnie plagiat.pl. Jak w tym dowcipie: - Dlaczego antyczni byli tacy wielcy? - Bo jako jedyni nie czerpali z antyku.

Choć pewien stopień tworzenia podręcznika świata byłby możliwy. W zasadzie dokonuje się to na naszych oczach. Ktoś dla nas weryfikuje informacje. Do pewnego stopnia nie może się to udać. Nikt nie wie, jakie informacje są nam potrzebne. Jednak w tej chwili mamy jedną z najbardziej fantastycznie rozbudowanych baz "wiedzy co". W zasadzie podobnie, choć w porównaniu gorzej, jest z "wiedzą jak". Dodajmy do wiedzy teoretycznej łatwo dostępnych nauczycieli i nieskończenie wiele będzie w zasięgu naszej ręki. Zrewolucjonizujmy szkołę, niech nauczyciele uczą nas praktyki. Niech maturą będzie zrewolucjonizowanie nauki, świata, informacji.

Kulturoznawstwo połączone z futuryzmem to już zupełna bzdura.