Szesnastowieczna Europa. Tam coraz więcej pisarzy zaczynało tworzyć w językach narodowych, nie po łacinie. W Polsce jednym z pierwszych był Mikołaj Rej, który twierdził, że język polski nie jest gorszy od łaciny ani innych języków obcych, wyraził to w słynnych słowach : „Niechaj to narodowie, wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają.”
„ Niechaj to narodowie, wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają.” (Mikołaj Rej)
Szesnastowieczna Europa. Tam coraz więcej pisarzy zaczynało tworzyć w językach narodowych, nie po łacinie. W Polsce jednym z pierwszych był Mikołaj Rej, który twierdził, że język polski nie jest gorszy od łaciny ani innych języków obcych, wyraził to w słynnych słowach zapisanych powyżej. Miały one duże znaczenie zarówno w owym czasie, jaki i obecnie. Nie zapominajmy o Janie Kochanowskim, artyście, który wzniósł mowę polską na wyżyny. Chociaż znał kilka języków i tworzył również po łacinie, to najwspanialsze utwory napisał jednak po polsku.
W obronie polskości
Przejdźmy teraz o trzy wieki do przodu ( XIX w.). W tym czasie zaborcy dążyli do wynarodowienia Polaków, chcieli, aby przestano używać języka ojczystego, zapomniano o kulturze i historii, i nigdy więcej nie podjęto walki o niepodległość. Prowadzono germanizację ( zabór pruski) i rusyfikację (zabór rosyjski). Często wbrew woli Polaków, zmieniano ich nazwiska i imiona na niemieckie, ograniczono rozwój polskiej kultury. W szkołach nauczano w języku rosyjskim lub niemieckim, nawet religii. Protestowały przeciw takiej nauce wrzesińskie dzieci wraz ze swoimi rodzicami. Chociaż ich opór po kilku miesiącach został stłumiony, to wzmocnił wolę walki o zachowanie języka polskiego. Polacy jednak się nie poddawali i organizowali zajęcia w domach prywatnych. Uczniowie poznawali tam swój język, ojczystą historię i kulturę. Prowadzenie takich lekcji było nielegalne i narażało nauczycieli na wysokie grzywny i więzienie.
Do obrony polskości przyczynili się także pisarze. Pod władzą zaborców nie mieli możliwości swobodnego tworzenia, dlatego wielu z nich musiało wyemigrować poza granice kraju. Wśród nich byli słynni poeci – Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki. Znaczną część swojego życia spędzili w Paryżu. W swoich dziełach głosili miłość do ojczyzny i konieczność walki o jej wolność.
W drugiej połowie XIX wieku, po klęsce powstania styczniowego, rozwiały się nadzieje na szybką odbudowę państwa polskiego. Wielu światłych Polaków zaczęło wówczas prowadzić działalność mającą na celu rozwój gospodarki, kultury, nauki. Uważali, ze taka praca, nazywana pracą organiczną, daje społeczeństwu więcej korzyści niż krwawe powstania. Zakładali więc instytucje gospodarcze i naukowe, wydawali czasopisma ekonomiczne, szerzyli oświatę wśród ludu.
W pracę organiczną zaangażowali się artyści, a szczególnie literaci. Do nich należeli m.in. Bolesław Prus, Eliza Orzeszkowa, także Henryk Sienkiewicz i Stanisław Wyspiański.
„Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród,
Nie damy pogrześć mowy,
Polski my naród, polski lud,
Królewski szczep piastowy...”
napisała Maria Konopnicka w swoim słynnym wierszu „Rota”, wyrażając podziw nad walką o język i ziemię. Słowa tego utworu stały się polską pieśnią narodową i po dziś dzień śpiewane są w ważnych dla narodu chwilach.
„Człowiek ze swoją mową zrośnięty jest ciaśniej niż drzewo z ziemią...”
Tym wybiórczym rysem historycznym, chciałam Państwu przypomnieć jak dawniej starano się, by język polski nadal istniał, by nie zniknął, by nie był zastąpiony innym. Zatrzymam się teraz na teraźniejszości – czasach integracji i globalizacji.
Jesteśmy już w Unii Europejskiej. Można powiedzieć – to „szczęście, ale jednak i pewne zagrożenie. Pozytywami są m.in.: wspólna waluta, usunięcie granic pomiędzy państwami, a także możliwość pracy i nauki w krajach Unii. Na pewno każdy z nas się cieszy z tego powodu. Integracja europejska zmusza Polaków do nauki języków obcych, a szczególnie j. angielskiego i niemieckiego. Znajomość obcych języków jeszcze nikomu nie zaszkodziła, ale nie wolno nam zapominać ojczystego języka i przedkładać inne ponad niego To on jest najpiękniejszy i najważniejszy, nic nam go nie zastąpi. W nim zawarta jest nasza polskość. Dlatego też w codziennej mowie nie stosujmy zapożyczeń wyrazowych z innych języków, jeżeli możemy użyć polskiego słowa, nie nazywajmy polskich instytucji, sklepów i kawiarni obco brzmiącymi nazwami – to wcale nie dodaje im splendoru.
Warto też poruszyć temat sposobu porozumiewania się między sobą młodzieży. Słyszymy takie dziwne słowa jak: „spoko”, „nara”, „siema”. Niestety, coraz częstsze jest też używanie wulgaryzmów. Młodzi ludzie wręcz szpikują brzydkimi wyrazami swoje wypowiedzi. A jak powiedział kiedyś językoznawca prof. Bralczyk: „Owszem, w polszczyźnie są wulgaryzmy, ale trzeba wiedzieć kiedy je używać”.
Pozwolę sobie zakończyć mój artykuł fragmentem „Poematu o mowie polskiej” Mieczysława Jasturna.
„Człowiek ze swoją mową zrośnięty jest ciaśniej
Niż drzewo z ziemią. Jakże wiec nie kochać baśni
Twego dzieciństwa, mowo, nad której kołyską
Szumiały wieki księgą lasów świętokrzyską,
Gdzie słowa formowały się, zdźwięczały głoski
Rdzeń wyrazów obrastał w zielone odrostki,
I ten język szlachecki, mieszczański i chłopski
Twarda kora okrywał się, oblekał w dzieje –
I długo pracowali prości kołodzieje
I stroiciele luteń w gwarze gospodarstwa
Słowotwórczego, zanim dźwięk sztuka drukarska
Przełożyła na znaki odciśniętych liter.
Tak rósł potoczny język Rzeczypospolitej...”