O upadku znaczenia człowieka i słowa.

sader
sader
Kategoria felieton · 21 stycznia 2004

(...)I to mnie boli. To, że nikt nie walczy z umysłowym letargiem, nikt nie tępi głupoty. Bezpłciowość intelektualna. To nas ogarnęło. Staliśmy się pachołkami demokracji. Wszyscy równi, wszystko dobrze. Bo lepiej być nie może. (Spóźnione słowa na nowy rok.)

Z socjolingwistycznego punktu widzenia ciekawym pytaniem byłby następujący problem: czy najpierw nastąpił upadek wewnątrz-rzeczywistych wartości człowieka czy ich semantycznych ekwiwalentów? Z jednej strony musimy rozpatrzyć element ulotnych, lecz jakże autentycznych wartości, a z drugiej niezbadany fenomen języka. Rozpoczniemy nasze poszukiwanie prawdy jasnego płomienia przez zbadanie terminu fonetycznie rozumianego jako /wartości/ (tu wywrotka daje d***, gdyż nie trawi transkrypcji fonetycznej...), a interpretowanego na każdemu właściwy sposób, zależny od osobistych przeżyć, doznań i doświadczeń. Tam gdzie zawodzą proste słowa użyjmy tych skomplikowanych, by lepiej pojmować istotę rzeczy. Następnie, zbadajmy fenomen języka, którego niezgłębioną istotę rozważymy pod kontem teorii generatywnej Chomsky’ego oraz teorii kognitywistycznej, której podwaliny stworzyli w latach 70. Langacker i Lakeoff. Tak więc, podbudowani teorią, przejdziemy do dania głównego, czyli ustalenia, co było pierwsze, jajko czy kura. A jak już ustalimy ten wielce istotny problem, będziemy mogli wygodnie usiąść w naszym ulubionym fotelu, zapalić papierosa i kontemplować to, co się nam tak sprytnie udało ustalić. Tylko, po co? Po co pytam? PO CO? I dostarczam gotowa odpowiedź. Z próżności.

Pewnie już przygotowujecie się na kolejny atak co najmniej Kajaków, jeśli pamiętacie, kim w ogóle oni byli, lub też smażycie soczyste sformułowania, którymi wbijecie kolejnego malkontenta głęboko w ziemię. Tam gdzie jego miejsce. Jednak tacy malkontenci jak ja są bardzo potrzebni. Niezbędni wręcz, bo to dzięki nam pojawiają się zmiany, walą się mury i giną Bogu ducha winni ludzie. Jednak, aby być takim malkontentem, nie można poprzestać na stwierdzeniu: nie podoba mi się. Dobrze jest także napisać, co właściwie się nie podoba. I tu pojawia się pewien problem.

Czytelników nie należy nudzić, więc gdy już zyskałem odrobinę waszych umysłów, waszego skupienia, postaram się wykrzesać odrobinę emocji z Waszych, jakże często skutych lodem cierpienia lub też obojętności, kamieni. Rzadko się zdarza by narrator (bo mimo tego, że czytacie felieton, to w tej chwili ‘rozmawiacie’ przecież z narratorem), zdarł swoją intelektualną, lub też pseudo-intelektualną, skórę i obnażył swoje JA czyli MNIE autora. Piękne przejście, nieprawdaż? Tak czy inaczej, przed wami siedzę oto ja, połączeni jesteśmy poprzez piksele lub tusz, jak człowiek połączony jest z gwiazdą. Moja chwila i Twoja chwila. Nie wiem skąd się wziął mój poetyzujący ton. Zgorszonych przepraszam i pospiesznie się przedstawiam. Sader jestem. Nie będę wam pisał o tym, jaką lubię muzykę, czy studiuję, jak wyglądam i ile mam lat. Tym czy mam dziewczynę, jakie lubię kolory i czym kończą się moje plecy, nie będę Was zanudzał. To gdzie mieszkam i jak się ubieram też nie powinno nikogo interesować. Lubię myśleć i pisać, a co nie jest bez znaczenia, wolę wódę od browara, jointy od speeda, na dzieńdobry mówię cześć lub siema. Browary też zresztą bardzo lubię, ale do picia, a nie do uprawiania masakry. Z Wywrotą znam się od czasów #dekadenci, MDKa, Fidomaxa i paru opowiadań i wierszy. Was znam słabo, ale już zbudowałem pewne wyobrażenia o tym, kim jest Sut, Paweł Leszczyński czyli nF, Grażyna czy roozia. Nie wiem, kim są te osoby, lecz stworzyłem pewne wyobrażenia. Wy też już macie o mnie pewne wyobrażenie, które wybudowaliście na podstawie tego oto tekstu. Jestem głębokim frustratem, wiecie? Auto-frustratem można by rzec, jak wielu z nas, niestety. Lecz nie uwspólniajmy problemów rzekniecie i racje będziecie mieli. Jednak to, że człowiek pisze gnieciony frustracją i własnymi natręctwami w żaden sposób pracy jego nie powinno uwłaczać. Ani jemu samemu w gruncie rzeczy, bo mimo ułomnego stanu ducha, dysponuje on w pełni siłami swojego umysłu. Uważam, że każdemu takiemu człowiekowi, a uważam także, że nie jest ich aż tak wielu, powinno być dane jakieś prawo głosu, choćby tak małego jak Wywrotka. Niestety (lub też oczywiście) nie umiem się uwolnić od gigantycznej pupy, którą sam sobie zmontowałem. Próbuje ją wytłumaczyć, dać powód jej istnieniu. Lecz fundamenty, na których staram się ją oprzeć mogą okazać co najmniej kruche. Moja inteligencja, erudycja, intuicja i każda inna cja moja przeciwko Twojej. Wielka gra? Skądże.

Jak tak można?! Bluzgi mi się cisną na usta, pianę z ust toczę, jak to widzę. Bzdury, brednie, ludzie piszą. Przecież czy można komentować czyjś refleksyjny artykuł na temat czytania poezji, komentować jego styl, nie odnosząc się w ogóle do części merytorycznej?! No jak taak można, pytam? I jak nie wstyd ludziom za mylenie narratora i autora??? Albo to, że gdy tekst jest dłuższy niż jedna strona papieru podaniowego, to właściwie nikomu nie chce się go czytać i komentarze pojawiają się po tygodniu lub dwóch. A i tak są banalnym stukaniem w klawiaturę, bez choć najmniejszej chwili na zastanowienie się. To jest przecież pisanie! To krew, to ból. To radość i męczarnia. Nie łącząc słów z prawdziwymi myślami, ruinujemy je. Całe ich piękno, blask, siła… zanika. Puste słowa, jak kiedyś się mawiało. I to mnie boli. To, że nikt nie walczy z umysłowym letargiem, nikt nie tępi głupoty. Bezpłciowość intelektualna. To nas ogarnęło. Staliśmy się pachołkami demokracji. Wszyscy równi, wszystko dobrze. Bo lepiej być nie może. I wszystko jest O.K., i wszystko jest gites, bo jeden drugiemu tekst pojedzie, ale tamten może pierwszemu dać po ocenie w następnym. I świat jest piękny i prosty. Ale? Ale?! Tak nie można. Łatwo jest ośmieszać i karykaturować, prosto używać skomplikowanych terminów, pisać wymuskane recenzje, pstrokato bawić się słowem. Ja nikogo palcem nie wytykam, ani nie chce generalizować, bo zdarzają się wyjątki. Małe wyjątki. Ale problemem nie jesteśmy tylko my, ale także sama Wywrota. Kiedyś był to błyszczący portal, wygrywający nagrody… Jednak jej motorem cały czas jest Arek Janicki, i to tylko dzięki niemu ona ciągle funkcjonuje (a tak swoją drogą Arku, co jest z Forum? Jego brak zmusza ludzi do prowadzenia dyskusji za pomocą komentarzy, co na ogół kończy się polemiką ‘pod tekstem’ na tematy z nim w żaden sposób niezwiązane…) I gdzie podziewają się Szluger, Skc i inni?? Przecież to Oni powinni być, tak jak Arek jest motorem, kołami, na których oparta jest Wywrotka. Dlaczego Wielcy Bracia i Siostry od Cenzury nie prowadzą żadnego dialogu z autorami? Przecież samo to, że tekst jest dopuszczony lub nie, nie jest żadnym probierzem jego wartości, a jak już wspominałem, komentarze tym bardziej nie są. Zobaczcie ilu wartościowych ludzi straciła Wywrota przez panujący tutaj oligarchiczny system władzy. Jeśli nie jesteś zadowolony z tego jak jest, to WON! A nawet, jeśli nie odbywa się to w ten sposób, to przez ostracyzm i bezczelną, głupową krytykę. Gdzie się podziali ludzie, którzy trzy lata temu pisali na Wywrocie? Mdk, Fido, Saturnin etc.? Poumierali czy jak? Powiem Wam, że nie poumierali, tylko pouciekali, bo nie mieli już siły do Wywroty, tak jak ja trzy lata temu. Tak jak kiedyś, i dziś, Wywrota jest małym kółkiem wzajemnej adoracji. A tak nie powinno być, powinny pojawiać się głosy krytyczne, które pozwolą jej ewoluować, rosnąć razem z nami. Już raz spisałem Wywrotę na straty, lecz dziś mam więcej sił i trochę większą siłę przebicia, więc piszę. I pisać będę.

Wygląda na to, mój drogi czytelniku, że pojawił się problem (jak już wspominałem w drugim akapicie), lecz nie jest to problem nierozwiązywalny. Proszę o kilka minut zastanowienia nad tekstem, jego konstrukcją oraz wartością merytoryczną. Pracowałem nad nim kilka dni (a myślałem kilka tygodni) i jest on dokładni taki, jaki ma być. Walczyłem długo z sobą zanim zdecydowałem się go opublikować. Uszanujcie to, bo są to słowa rozważne i prawdziwe, płynące i z serca i z rozumu.. A to, że irytują tym bardziej godnymi uwagi je czyni. Zapraszam więc do dialogu i uprzejmie proszę o polemiczne odpowiedzi w komentarzach.

sader