Nasza kochana matka Polka, surowo się z nami obeszła, a potem to już sami się obeszliśmy. I tak powstało państwo w którym jest wszystko normalnie na pozór. Jest noc i dzień, koniec i początek, jest mięso i grzyby(różne grzyby), jest prezydent i premier...
Określanie czegokolwiek kłóci się z moimi poglądami, uważam, że nie należy niczego określać ponieważ życie stałoby się, dla mnie przynajmniej, ogromnym schematem bez drzwiczek do ogrodu iluzji . A iluzja jest nam wszystkim, poharatanym codziennością bardzo potrzebna choć często się do tego nie przyznajemy zwyczajnie się jej bojąc. Nasza kochana matka Polka, surowo się z nami obeszła, a potem to już sami się obeszliśmy. I tak powstało państwo w którym jest wszystko normalnie na pozór. Jest noc i dzień, koniec i początek, jest mięso i grzyby(różne grzyby), jest prezydent i premier (nawiasem mówiąc moi idole, powinni zostać nominowani do wojny z panem bogiem przez małe „b”), są też ludzie i ludzie i 18% ludzi uprzywilejowanych ...A wszyscy są chorzy, chorzy na „Polskę”, ci pierwsi bardzo cacy, wypomadowani z wymalowanymi klaunowskimi uśmiechami na twarzach, często siedzą tak wysoko, że ich „nibynóżki” nie sięgają NASZEJ ziemi, ci drudzy normalni lub jak ktoś woli wyuczeni normalności i nie wyróżniania się bo i po co, a ci trzeci stanowią silną grupę o najbardziej kolorowym upierzeniu, od studentów filozofii, którym cos uciekło do mężczyzn o cygańskiej urodzie i tłustych oczach. Można by było powiedzieć, że podział powinien być dokładniejszy, ale nie jest! Razem tworzymy sobie grupę, społeczeństwo, ktoś tam odważył się na stwierdzenie rodzinę, Polskę dla Polaków i takie tam cuda. Niezła z nasz mieszanka, można dużo o niej mówić, ale znowu pojawia się kwestia ”tylko po co”. Są chwile gdy nie można nic powiedzieć, bo odpowiedź jest spodziewaną, a nie można spodziewać się niczego więcej. Bije od nas kiczem, o przepraszam, wali od nas kiczem i nie tylko nim, wali od nas wszystkim, oprócz jednego nie śmierdzi tu groszem... ”A politycy z ekranu wciąż obiecują wiele”, a my wierzymy albo przynajmniej udajemy, czasem protestujemy, czasem jesteśmy głusi, czasem ślepi, czasem wszystko naraz. Sporo przecież zależy od kochanej bozi, więc nosimy te różne magiczne talizmany na łańcuszkach, im grubszy łańcuch tym większe prawdopodobieństwo poprawy naszego stanu fizycznego, bo ze stanem psychicznym to nic się chyba już zrobić nie da. I tak sobie tu żyjemy, i tak nam FAJNIE, ba tak nam fajowo, że nie głosujemy na nic, że siedzimy sobie skrobiemy rzepkę no i fajno jest, mało czytamy, mało się śmiejemy, mało rozmawiamy ( zastanawiam się czy tych trzech ostatnich czasowników nie powinnam napisać wielkimi literami). Ta bierność czasem nas poraża, ale wciąż nie odróżniamy kubizmu od futuryzmu, Harasymowicza od Kasprowicza, pomarańczy od grejpfruta, dobra od zła. To się może wydać komuś przykre, komuś dumnemu z Polski, z rodaków, a nade wszystko z siebie, ale moi mili państwo piszę o nas o społeczeństwie, również i o sobie i tacy właśnie moim zdaniem, nie mówię, że skromnym, jesteśmy, z naszym żelem, „9 tygodniami”, występami na Eurowizji, pasiastymi krawatami, i benzyną z dodatkiem 3,5% alkoholu etylowego, ale to tylko słowa, słowem tyle...A ja czasami lubię tą ziemię, chorą na „Polskę”, może to dlatego, że: za dużo się modlę, (choć nie do NIEGO) , dużo czytam wierszy, na środku drogi, nie na szczycie, nigdy ostatnia, nigdy pierwsza, hej to chyba śni mi się życie...
Marek Hłasko napisał kiedyś w jednej ze swoich wielkich książek: "Czy pani wie co to jest ludzkość? Ludzkość jest to parada nikczemnych karzełków. Czy pani wie, co jest największym paradoksem we wszechświecie? Człowiek. Czy pani wie, co to jest - Polska? Jest to kraj, w którym zawsze klęka się przed pałką policjanta, lecz nigdy przed geniuszem.(...) Człowiek przyzna się do wszystkiego, lecz nigdy do samego siebie. Czy pani podziela moje zdanie, Spermensito? Czy pani wie, czysta dzieweczko, ze istnieje na świecie taki kraj, w którym każdy z jego mieszkańców uważa się za zmarnowanego człowieka? Czy pani wie - o pieśni słodyczy! - że jest pod niebem taki kraj, w którym każdy kretyn mający ptasi móżdżek i zbyt słabe ręce do pchania taczek... - w którym każdy łajdak, zanim zdążył innym podstawić nogę i sam wpaść pyskiem w błoto - uważa się za człowieka skrzywdzonego przez historię? Czy pani wie, że jest taki kraj, w którym, gdy złodziej staje przed sądem i skazują go, on z braku argumentów krzyczy: "Jestem Polakiem" - Czy pani wie, że jest taki kraj, który powinien mieć w herbie - zamiast orła - rozwścieczonego indyka z tubą wazeliny w szponach, na tle dwu nahajek z bielonego klozetu z serduszkiem? Kraj, w którym słowo "polityka" od wieków równoznaczne jest ze słowem "oszustwo"?" tym cytatem chcę podsumować mój i tak zbyt długi wywód o naszym społeczeństwie, sadzę, że te słowa są idealnym, prostym zakończeniem i nie potrzeba dodawać nic więcej.