Dawno, dawno temu, kiedy ludzie nie znali jeszcze telefonów komórkowych (tak i Ziemia obracała się w tę samą stronę co teraz) światem rządziły jednostki wybitne. Wielcy myśliciele, wielcy stratedzy, a trawa była wtedy zielona i nie udeptana...
Ale jak już wspominałam to było dawno temu. Obecnie jednostki wybitne są tłamszone przez społeczeństwo. Można by powiedzieć rozdeptywane jak małe robaczki...a nieprzeciętność uznawana jest powszechnie za społeczne upośledzenie.A swoją drogą, to znamy jakieś synonimy wyrazu nieprzeciętny? Ależ znamy! wybitny, wyróżniający się, niepospolity, niepośledni, niepowszedni, niezwyczajny, wyjątkowy etc. etc.
Nieprzeciętny człowiek to taki, któremu jest się trudno zmieszać z tłumem. I nie potrzeba do tego nosić na sobie klątwy Dalili albo stać za Lepperem z grabiami na barykadzie...
wystarczy, że jesz na śniadanie coś innego niż twój sąsiad albo nie chodzisz na imprezy jak koleżanka z bloku naprzeciwko, albo interesujesz się czymś innym niż wszyscy ( a wszyscy to muzyka, sport i kino przeciętne rzecz jasna) weźmy np. moją koleżankę K. Lubi konie.
Uwielbia jeździć konno, oglądać zdjęcia koni, przebywać w ich towarzystwie, mówić o nich, czytać o nich, oglądać filmy, lubi nawet czyścić konie ( nie wiem, czy to jest fachowe określenie, ale chodziło mi o to, że myje im kopyta i szczotkuje im sierść, futerko czy co one tam sobie mają) a na pytanie: „czym się interesujesz?” odpowiada zawsze zgodnie z prawdą: „końmi” i słyszy śmiech, żeby nie powiedzieć rechot. Czy to logiczne? ( to było pytanie retoryczne na nie, nie daje się odpowiedzi).
Jeśli interesujesz się literaturą np. poezją, patrzy się na Ciebie jak na niewydarzonego romantyka, który przypadkiem wpadł do nie tej epoki co trzeba i należy go ściągnąć na ziemię (tak dla jego własnego dobra) jeśli filozofią, to jesteś po prostu stuknięty, jeśli kinem- maniak, malarstwem –maniak pseudokulturalny. Jeśli nie interesujesz się niczym- jesteś swój. Dołączyłeś do szarej masy przeciętniaków, tylko nie próbuj się niczym zajmować, bo cię wyklną a długo trzeba pracować na odzyskanie utraconej pozycji...takie jest życie. A już na pewno życie stadne.
I czuje się później człowiek jak samotny jeździec z amerykańskiego westernu, który nie ma kolegów, bo wszystkich mu wystrzelali i jedzie biedak na starej kobyle podziwiać zachody słońca...
Z Kopernikowskiej teorii pieniądza możemy wywnioskować, że głupota ( słabsza waluta) wypiera z obiegu inteligencję (mocniejsza waluta) żeby na stałe wkraść się w umysły nawet najbardziej nieprzeciętnych z nieprzeciętnych i inteligentnych z inteligentnych.
Dlaczego nastała moda na ignorancję i debilizm skrajny połączony z infantylizmem?
Nad tym pytaniem powinna się zastanawiać banda łysych facetów w czerwonych szlafrokach, czy jacyś mędrcy w cywilu... może by coś wymyślili...?
Zaczynając od pokemonów, przez „Dziennik Bridget Jones”, który już sam w sobie był porażką, a doczekał się swoich kopii (jeszcze bardziej porażających porażek- księgarnie zalały pamiętniki polskie jak „Nigdy w życiu” i nie polskie -udany i całkiem zabawny „Mężczyzna i chłopiec” ale ten już pisany przez mężczyznę z kwalifikacjami, więc się nie liczy) dalej filmy pokroju Titanica czy jego odpowiednika ostatniego roku (czyt. Pearl Harbor) które nie były niczym innym jak tanim romansem wepchniętym w ponaginane fakty historyczne, ech to żałosne wszystko...
Dlaczego głupota jest bardziej ceniona od inteligencji? Ze względu na swoją powszechność? Większa część społeczeństwa,( nie tylko polskiego) to ludzie o przeciętnym ilorazie inteligencji. Ale co z resztą? Tą resztą powyżej, nie poniżej kreski. No cóż albo zostaną zrównani albo kilim!
„I bierze się takiego delikwenta za fraki i ląduje tam, gdzie wszyscy” tak mawiał pewien profesor do uczniów jeszcze przed wojną, ostrzegając przed wyrzuceniem ze szkoły. A jeśli nie uda się takiemu wylądować tam, gdzie wszyscy i nie daje się wciągnąć przeciętności i głupocie, to się czuje szczęśliwy i wolny jak świnia w deszcz.
Ależ pointa...