Jak wszyscy, to wszyscy. Babcia też. Jedziemy po angielsku!
Odłączyłem się. Jak w znanym, kultowym filmie, dałem sobie wyciągnąć kabel z mózgu. I oto leżę, wgapiony szklanymi oczami w sufit, stiuki i żyrandol. Słyszę wszystko i widzę, ale nie mogę zareagować. Nie wolno mi, bo gra się zawiesi, zresztą sam zadbałem o to, aby nie mieć wiele do zdziałania.Nie poszedłem do wyborów. Tfu! Gęba parszywa! Z lenistwa, z abnegacji, głupoty. Teraz mam - za swoje.
Jestem Polakiem. Jestem Polakiem. Jestem Polakiem. Oto moi rodacy, moja ziemia, ojczyzna, mutterland, faterland und heimat. Nic tego nie zmieni. Gdzie się nie obrócę, chamstwo wali po oczach mokrym ręcznikiem. Żadna z potrzeb, które wydawały mi się w człowieku istotne nie sprzedaje się po prostu. Wobec tego ja też nie umiem nic sprzedać. Mój towar jest "niechodliwy". Nawet moi najbliżsi zaczynają zwracać na to uwagę. Już nie między wierszami. Nos w nos.
Ignorancja i chamstwo uzyskały sankcje bytowania i przewodzenia. Reszta niewarta jest wzruszenia ramion.
Interesująca wydaje się teraz rola artysty. Odarty został z nimbu tego, który obalał mity, burzył formy, przekraczał granice tabu i kpił z filistra. Teraz filister to sobie zrobi sam, albo zrobi to za niego inny filister w widowisku, które nic z widowiskiem wspólnego nie ma choć używa nazwy "show". Przed artystą dziś jawi się zadanie odbudowy, musi on od-począć (w norwidowskim znaczeniu) budowanie form, mitu, tajemnicy...
Właśnie. Tajemnicy. Tajemnicy sztuki, osoby ludzkiej, umysłu, duszy i czego tam chcecie. Doszliśmy do momentu, kiedy już nie tylko wszystko można zobaczyć i usłyszeć, ale do chwili, kiedy nie można (nie warto, nie chce się) przed tym uciekać. I ponieważ nie ma już filtrów formy, rozdroży metafory, ściółki wyobraźni - wszyscy widzą i słyszą TO SAMO.
Czy taki fakt jak tryumf buty i chamstwa (wybory) ma coś z tym wspólnego? Jak najbardziej. Przecież szansa na zawstydzenie ignoranta istnieje tylko w chorych snach nierobów. Takich jak ja. Którym nawet nie chciało się zagłosować.