„No, rzeczywiście jesteś dziewczyna. Świetnie się jednak maskujesz, mała”. Dostałem pod oko.
Ostatnio miałem bardzo wątpliwą przyjemność bycia prowodyrem i uczestnikiem pewnego żenującego zajścia. Zdarzenie miało miejsce w piątkowy wieczór w autobusie naszego kochanego MZK Toruń, około 22:30. W autobusie było duszno, śmierdziało ludzkim potem i nieświeżym oddechem, wymieszanym z zapachem pijanego człowieka. Powód tego nie był trudny do ustalenia-autobus pełen był nastoletnich „ludzi bulwarów” (kto chce wiedzieć, kim są według mnie „ludzie bulwarów” uzyska broszurę informacyjna po wpłaceniu darowizny na moje konto). Sam jednak fakt ilości tych osób jadących do domu o tej porze dnia, kiedy to zazwyczaj zaczynają „imprezować” wydał mi się dziwny. Gdy wyjrzałem za okno-okazało się, że pada. Właściwie nie tyle pada, co mży. Widać, nasze „neo dzieci kwiaty” okazały się mniej „andergrandowe” i zespolone z natura niż im się wydawało i byle deszczyk szybko je wypłoszył.Szczęściem w nieszczęściu było to, że jakimś cudem udało mi się zająć miejsce siedzące obok skejta, który przynajmniej miał wyprane ubranie, czyste buty i sadząc po tym, iż schował głowę w swoją wielką bluzę-podzielał moją opinie na temat otaczającego nas powietrza. Wpatrywałem się tępo w podłogę, gdyż głowa moja, nie mogąc znieść tej aury, sama opadła i mogłem się tylko podpierać.
Po kilku przystankach dostałem pokaźnego „szturchańca” w potylicę, łokciem, jak przypuszczam. Zważywszy, że już wcześniej spoglądałem na podłogę, a gdyby było inaczej-to po takim ciosie i tak bym tam spoglądał, najpierw zobaczyłem buty delikwenta. Były to glany czy inne trepy-różne określenia na ten ostatni „krzyk mody” słyszałem, a który z modnym wyglądem ma niewiele wspólnego. Byłem prawie pewien, że to jeden z tych idiotów jadących ze mną poczuł się urażony faktem, iż moje ubrania różniły się od jego szmat. Zaraz będzie mnie wyzywał od „szpanerów”, bo te nietolerancyjne buce próbują wszystkim wmówić, że każdy z nas jest zwykły i musi się ubierać, myśleć i zachowywać jak oni. Jeśli nie masz na sobie tych butów ortopedycznych, brudnych i śmierdzących ubrań w „odcieniach Ziemi” i jakiegoś rozkładającego się paskudztwa z żołędzi na szyi, to zostajesz zaszufladkowany jako „żul”. I wydaje się tym biednym niedorozwojom, że to oni są tacy tolerancyjni i otwarci na świat.
Moje obawy, że oto za chwilę stoczę epicką bitwę o „miłość i sprawiedliwość” z jakimś pijanym maminsynkiem, któremu się wydaje, że jest lepszy od innych, potwierdzały się w miarę jak wznosiłem mój wzrok coraz wyżej. Oprócz wielce wyszukanego obuwia miało to coś na sobie brązowe, dziurawe sztruksy i czarny, za duży, przepocony, oblany alkoholem, który już zaczął fermentować i pewnie jeszcze umoczony w żygowinach sweter. Przyszła kolej na twarz lub cos, co kiedyś było twarzą. Podkrążone oczy, zapadle policzki, ćwieki w uszach, nosie, wargach i cos w języku. Włosów było w sumie niewiele i raczej nie widziały ostatnio grzebienia. Pomyślałem, że jeśli tylko nie sięgnie po jakiś kastet, szybko sobie poradzę.
I właśnie wtedy przeżyłem szok, bo oto owe atakujące mnie dziwne zjawisko stojące nade mną odezwało się słowami „Ustąp, kurwa, dziewczynie!”. Zdębiałem. Mój sąsiad skejt starał się jak najciszej dać mi do zrozumienia, żebym nie wstawał, bo mu niedobrze i zdecydowanie woli moje towarzystwo, lecz, niestety, został ukarany przez te pseudo-damę potężnym kopniakiem. Nie chcąc go narażać na kolejne cierpienia cielesne wstałem, ale zanim zdążyła zająć moje miejsce, wykorzystałem nagłe hamowanie autobusu i oparłem się na niej w okolicach klatki piersiowej mówiąc „No, rzeczywiście jesteś dziewczyna. Świetnie się jednak maskujesz, mała”. Dostałem pod oko.
Zaraz potem okazało się, że jedzie z nami dużo więcej pań, gdyż usłyszałem mnóstwo damskich głosów. Rozejrzałem się. Owszem, było trochę osób z długimi włosami, ale jak się okazało, wszyscy byli mężczyznami. A najdłuższe niewieście włosy, jakie udało mi się zlokalizować miały może z 8 cm długości. Niewiasty te zaczęły kierować zażalenia pod kierunkiem swych wybranków serca, że oto traktują je tak, jak ja przed chwilą tę „miłą dziewczynkę”. Co odważniejsi i posiadający resztki godności pozostałe z niewątpliwego upodlenia, jakim jest życie w ten sposób ripostowali, że one za to mogłyby choć czasem okazać odrobinę delikatności. Rozpoczęła się regularna wojna na słowa.
Postanowiłem wysiąść wcześniej. Oczywiście-nie zapomniałem o biednym skejcie, trochę z konieczności, bo sam pewnie nie dopchałbym się do drzwi. Zdegustowany deskarz przekonał mnie, aby zostawić go na przystankowej ławce, bo „zaraz ktoś się tu po niego przywiezie”. Wróciłem do domu sam, na piechotę.
Przychodzi się zastanowić, czy ta „miła dziewczynka” była odosobnionym przypadkiem. Nawet sam autobus udowadniał, że nie. Poza nim tez nie potrzeba świeczki, żeby się tego doszukać wokół. Jakieś 74% nastoletniej żeńskiej populacji mniej lub bardziej wygląda i zachowuje się jak opisana dziewuszka, z czego 40% jednak bardziej niż mniej i do tego świadomie. Pozostałe 34% działa „pod publiczkę” lub Bóg jeden wie, co nimi kieruje. A ten ostatni patrzy i nie grzmi...
Co się porobiło? Panny wyglądają jak sto nieszczęść, łażą, nie chodzą-łażą pijane, palą, plują, przeklinają, w ich bytach zmieściłby się niejeden żołnierz... Chodzi może o jakąś solidarność z NATO albo poderwanie mundurowego? Nie tędy droga, miłe panie. Poborowy, czy rezerwista ma dosyć swoich glanów, które mu generalnie nie posiadające chlubnej opinii wojsko przypominają, żeby jeszcze oglądać wasze!
Powstała krepująca sytuacja. Szanujący się mężczyzna odczuwa potrzebę i przyjemność w usługiwaniu kobiecie i opiekowaniu się nią. Ale jak tu troszczyć się o panienkę, która na wszystkie strony pokazuje, jaka to ona jest samodzielna, i że najlepiej sama chyba zostałaby facetem. Jak tak dalej pójdzie-wszystkie przestaną golić nogi, żeby coś chorego udowodnić. Już prawie nie ma czystej kobiecości! Przyczepiam się tylko do wyglądu? Ale to idzie w parze z mentalnością. Ten strój ma niby symbolizować przynależność do jakiejś subkultury, co wiąże się z wyznawaniem pewnej ideologii. Okazuje się ona jednak żadna i sprowadza się do zamiłowania do picia, palenia i generalnie niechlujnego i wulgarnego zachowania. Paląca dziewczyna jest co najmniej nieatrakcyjna a pijana-odpychająca. Jakie jest to całe zachowanie i ubiór? Nieładne, nieestetyczne i niekobiece. Dowodów wystarcza.
Teraz podenerwujemy trochę zdeklarowane feministki, choć i tak są już pewnie wystarczająco rozdrażnione. Prowadząc wojnę o równouprawnienie kobiet i mężczyzn posługują się demagogią i kompletnym brakiem logiki. Po pierwsze: co tu „równouprawniać”, skoro nie ma podziałów? W Polsce nie ma, nie ma ani jednego przepisu dyskryminującego kobiety. Chociaż chwileczkę! Jest przecież ustawa zabraniająca nocnej pracy kobietom w ciąży. Drogie panie-jest się o co bić! Zniesienie tego przepisu daje wam szansę poronienia ewentualnych przyszłych „męskich szowinistycznych świń”, a jak się dobrze postaracie, może uda wam się wprowadzić nocny zakaz pracy mężczyzn w ciąży ( i jeszcze ciekawi mnie to, czy zdajecie sobie sprawę z tego, iż jesteście „żeńskimi szowinistycznymi maciorami”, bo feminizm to przecież rodzaj szowinizmu...). No to do roboty-pierś do przodu, zgolić wąsy i na traktory, bo nam rolnictwo siada... Zagalopowałem się.
Tego feralnego piątku-gdy już dostałem się do domu zacząłem szukać czegoś w telewizji-ku pokrzepieniu moich zbesztanych uczuć. I znalazłem-wywiad z panem J.(F).K Mikke na kanale jakiegoś dużego, polskiego miasta. Siedział w dość ciasnym pomieszczeniu z wciąż atakującym go grubym babskiem ( feministka-poglądy lewicowe) o zniszczonych papierosami i kawą cerze i zębach. Co mówiła jest mało ważne, choć i tak o tym wspomnę, za moment. Najpierw powiem, jak Korwin się tam znalazł. Otóż oboje spotkali się kilka dni wcześniej. Podczas dyskusji pani ta poczuła się lekko maltretowana. A że panie lubią być chyba maltretowane, bo to co sobą obecnie reprezentuje większość to jakiś masochizm, zaprosiła go do swojego programu. (No i pan Korwin zgodził się, zapewne uczony od dziecka, jak większość mężczyzn bądź co bądź, że kobiecie odmówić nie wypada.)Co mówiła? Bzdury-cały czas nawiązywała do projektu ustawy o równouprawnieniu kobiet i mężczyzn złożonego swego czasu do parlamentu przez, jak to ujął pan Mikke DemokratycznąUnięPańAteistek, i która została błyskawicznie wyśmiana przez parlamentarna większość pod wodzą kobiet normalnych. Gdy pan Korwin zapytał: jakaż to straszna ustawa godzi w niewieście interesy w tym kraju, zamiast odpowiedzi otrzymał cytat z konstytucji zabraniający dyskryminacji płciowej. Sądząc, że pani nie dosłyszy-zapytał raz drugi i otrzymał tę sama odpowiedź. Gzy zapytał raz trzeci-otrzymał mini wykład na temat prawa stanowionego i czegoś jeszcze i po raz trzeci dostał cytatem. Zastanawiając się, czy nie ma do czynienia z małpą, chciał wezwać weterynarza.
No i co nam pozostaje? W nadziei, że coś się zmieni oglądać FASHION TV. Te modelki to anorektyczki? Co nas w nich rusza? Na drugie pytanie nie odpowiem, bo mi żal ewentualnych pytających, a co do „anoreksji...” Przeciętny obwód biustu modelki wynosi od 83 do 96 cm, identycznie, jak u zgrabnych, zgrabnych-nie tłustych nastolatek. Poza tym statystyczna modelka ma 22-15 lat. Wy też? Coś takiego-skąd tyle różnic?! W obwodzie biustu nie chodzi o wzrost, choć i takie opinie słyszałem, ale nie mam już ochoty udowadniać. Jeśli jednak jakaś dziewczynka musi mieć dowód-niech się ładnie uśmiechnie i grzecznie poprosi-na pewno znajdę chwilkę...
Poza tym, kobiety sztangistki, kulturystki, boxerki, kickboxerki, judoczki, Alicję Grześkowiak, posłankę Sobecką i _______________-(twoja wola) należy wysłać na księżyc!
Miłego dnia...
P.S Powyższy tekst nie dotyczy osób, którym naprawdę wygodnie i przyjemnie w zasyfionym ubraniu-tych przepraszam z całego serca swego, z całej duszy swojej... ;)))
esbe
zapytania kierować na: vieshaq@polbox.com