Prawda o Wywrocie!
Ostatnio życie było całkiem znośne...Nie oglądałem telewizji, w ogóle nie używałem komputera (nawet na Wywrotę nie zaglądałem i nie odpisywałem na maile). Szkołę olałem już dawno temu...oczywiście do granicy dobrego smaku. Nie robiłem nic. Zająłem się po prostu życiem, tym jego najfajniejszym aspektem jakim są imprezy i wydarzenia z nimi związane. Nawet mi się pisać nie chciało i jakoś nie czułem takiej potrzeby. Trochę mnie to zmartwiło i było mi tak jakoś głupio, że nic nie robię, ale "życie" szybko pozwoliło mi zapomnieć nawet o tym. W tym błogim letargu przetrwałem jakiś tydzień...może trochę więcej.Potem jakoś tak się stało, że jednak sprawdziłem co się dzieje na Wywrocie.
Przeczytałem kilka felietonów. Dowiedziałem się, co kogo boli; kto kogo akurat beszta. Co się dzieje w polityce i na świecie. To sprowokowało mnie do włączenia telewizji. Tam dobiły mnie stare poczciwe Wiadomości. Dowiedziałem się o tragicznym weekendzie na polskich drogach, o bombach i kapani prezydenckiej.
Cały mój spokój i opanowanie gdzieś prysło. Trochę zabolało mnie, że tak brutalnie pozbawiono mnie tej słodkiej obojętności. Znów poczułem potrzebę. Potrzebę tworzenia...mój dołek twórczy wypełnił się nagle pomysłami....dzięki Ci Wywroto!!!!
Przeklęta i błogosławiona jesteś zarazem.